21. Brudny świat

1.1K 74 35
                                    

 Wjechałem na teren siedziby Avengers. Czułem się tu co najmniej dziwnie, nieswojo przez to że tak długo mnie tu nie było. Do tego nikt ze mną nie rozmawiał od czasu tej całej głupiej akcji w barze. Nic dziwnego, zachowałem się jak idiota. Dlatego tu teraz jestem. Brak kontaktu z tymi dziwolągami mimo wszystko mnie dobijał. Nie mówię, że od razu ich przeproszę, aż takich wyrzutów sumienia nie mam.

 Udałem się na drugie piętro do gabinetu Nick'a. Czułem na sobie spojrzenia pojedynczych agentów Tarczy. Z większością nie miałem nawet nigdy kontaktu ale chyba niespecjalnie za mną przepadali nawet mnie nie znając. 

Z głową spuszczoną w ziemię szedłem długim, białym korytarzem rozmyślając co mam powiedzieć Nickowi. Moją uwagę odwróciły jednak głosy dochodzące z sali spotkań. Tej w której zawsze całą ekipą mieliśmy spotkania z Fury'm. Podszedłem po cichu do drzwi i delikatnie je przesunąłem zaglądając do środka. Przy stole siedziała praktycznie cała stała ekipa, Steve, Natasha, Bruce, Thor, Clint, a nawet Scot i Strange. Nad nimi stał Fury. Wszyscy obrócili wzrok w moją stronę.

- A więc spotkanie drużyny? Miło wiedzieć. - rzuciłem ironicznie patrząc na ich zagubione twarze.

- Tony, skoro już jesteś to usiądź - burknął Fury, którego jedno oko wyraźnie powiększyło źrenice.

- Wiecie co? Przyszedłem was tu wszystkich przeprosić. Zachowałem się nieodpowiedzialnie i naraziłem was oraz przebieg misji - wszyscy spuścili wzrok oprócz Natashy -  Naprawdę przepraszam ale to nie jest powód żeby omijały mnie ważne informacje. Myślałem, że Tarcza jest bardziej odpowiedzialna. - spojrzałem wymownie na Nick'a, pokręciłem głową z niedowierzaniem po czym zawróciłem w stronę wyjścia.

  Byłem cholernie rozgoryczony. Rozumiem, że ich złość nie była bez powodu ale to nie zmieniło faktu że nadal jesteśmy drużyną. Z resztą wtedy w tym barze chciałem dobrze.  Jak zwykle się nie opłaciło. Chciałbym mieć to totalnie gdzieś ale nie mogłem. Czaszka pękała mi pod naporem myśli, a płuca nie mieściły tlenu. Szedłem nabuzowany przez korytarz siedziby nie wiedząc co ze sobą zrobić.

-  Tony, zaczekaj... - obróciłem się i spostrzegłem Natashę, której dłoń leżała na moim barku.

- Hm? - mruknąłem.

- Możemy porozmawiać? O tym wszystkim. - jej duże oczy wgapiały się w moje w taki sposób, że nie szło odmówić.

- Okej. Chodźmy do warsztatu, muszę wziąć stamtąd kilka rzeczy.

  Rudowłosa bez słowa przytaknęła i wsiedliśmy razem do windy. Cała ta podróż również minęła w całkowitej ciszy. Było to dziwne, a zarazem zrozumiałe. Jak wszystko ostatnio.

- Wszystko u ciebie w porządku? - zapytała kiedy odkładałem marynarkę na fotel.

- Tak, a u ciebie? - odpwiedziałem zdawkowo.

- Też - rzuciła - Co do tego spotkania...Nikt nie wiedział, że nie byłeś poinformowany...

-  A nikt nie zapytał bo wszyscy strzelili focha? Spoko, obojętne mi to.

- Nic ciekawego cię nie ominęło

- Naprawdę nie obchodzi mnie to już - próbowałem skończyć temat i pakowałem do skrzynki na narzędzia wszystko co znalazłem na blacie nie myśląc na co mi to.

Natasha westchnęła głęboko nieustannie mi się przygladając.

- Co się między wami znowu stało?

- A coś musiało się stać? - wzruszyła ramionami wycierając przy okazji brudny klucz.

- Co jak co ale po tobie widać to od razu kiedy chodzisz z miną zbitego psa, a dobrze wiemy, że tylko nią się tak przejmujesz - stwierdziła luźno - No pogadaj ze mną - rzuciła czymś małym we mnie - Chyba, że mam zawołać Nick'a żeby on udzielił ci rady w sprawach damsko...

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz