38. No gadaj

1K 58 36
                                    

- Więc naprawdę chodzisz znowu ze Starkiem?

Któraś z dziewczyn zapytała głośniej więc obróciłam się w ich stronę. Dostałam łóżko na górze więc kiedy tu przyszły po kolacji, której sobie odmówiłam, obróciłam się i odcięłam od ich rozmowy.

- Tak - mruknęłam.

- I on zgodził się żebyś tu przyszła? -  spojrzała na mnie zdziwiona czarnoskóra.

Cała trójka tych dziewczyn wcześniej mi się przedstawiła ale nie byłam pewna czy dobrze zapamiętałam. Nie miałam zamiaru zostać tu na długo więc zawieranie przyjaźni było bez sensu.

- Sam mnie tu przysłał.

- Bez sensu - mruknęła.

- Dlaczego w ogóle się w to wciągnęłaś? - zapytała inna dziewczyna, na której była praktycznie sama skóra i kości. - To znaczy wiesz, twój chłopak jest miliarderem, bohaterem, masz wszystko czego zapragniesz, a przez siebie samą trafiasz do takiego miejsca.

  Dziwiło mnie dlaczego każdy mówiąc o tej klinice robi się tajemniczy. Nie mówili jak tu jest ale po ich tonie głosu mówiąc "takiego miejsca" dało się wyczuć odraze.

- A wy czemu tu jesteście? - zapytałam wymownie. - Chciałam schudnąć i tyle. - burknęłam.

- A jak to jest być z kimś takim?

Zapytała najmłodsza z nich, chyba Lily. Była strasznie chudym wulkanem energii. Typową nastolatką i pewnie jak większość z nich podkochiwała się w Tony'm.

- Jeśli ktoś lubi życie w ciągłej niepewności, wyzwania i znoszenia humorków geniusza to całkiem fajnie. - mrugnęłam do niej.

- Dlaczego ze soba zerwaliście te kilka lat temu? - zapytała czarnoskóra.

- Długa historia - wzruszyłam ramionami. - Pójdę spać. Dobranoc.

  Wiem, że było jeszcze wcześnie ale nie miałam siły na wypytywanie mnie na temat Starka. Miałam teraz w głowie potok myśli. Z jednej strony wiedziałam, że chciał dla mnie dobrze ale z drugiej postąpił wbrew mojej woli. Wyszłabym z tego sama. Chciałam być przy nim. Zwłaszcza, że powiedział mi o jego atakach. Powinnam mu pomagać, a teraz jestem w tym miejscu. Sama.

***

- Co to za tabletki? - zapytałam kiedy Henry postawił przede mną tace z białymi pigułkami.

- Leki przeciwwymiotne - odparł. - Po śniadaniu widzimy się w moim gabinecie. Ktoś wskaże ci drogę.

Stwierdził i wyszedł z pomieszczenia. Wahałam się czy wziąć te tabletki czy nie ale w końcu je połknęłam. Być może jeśli pokażę, że wszystko w porządku to szybciej mnie stąd wypuszczą.

Dołączyłam do stołu zajmując to samo miejsce co ostatnio. Tylko, że tym razem nie było przy stole Otisa. Nie wdając się w żadną rozmowę nałożyłam sobie na talerz odrobinę jajecznicy, którą w siebie wmusiłam. Po tej całej szopce jedna z lekarek, która się tam kręciła zaprowadziła mnie do gabinetu Henry'ego. Ten kiedy zobaczył mnie w drzwiach posłał mi ten swój fałszywy uśmieszek i kazał usiąść. Spojrzałam po pomieszczeniu, nie znajdowało się tu nic ciekawego oprócz półki z segergetorami i krzesła na którym siedziałam. Na jego oparciach były sznurki do przywiązania rąk. No nieźle.

- Jak się dziś czujesz? - zapytał.

- Dobrze.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz