- Mogę wiedzieć dlaczego mnie budzisz Jarvis? - warknąłem kiedy mechaniczny głos coraz głośniej wypowiadał moje nazwisko.
- Dzwoni panna Rodriguez. Twierdzi, że to bardzo pilne.
- Ehh połącz mnie z nią.- rzuciłem i od niechcenia przerzuciłem się na środek łóżka. Dziwnie było nagle budzić się tutaj samemu.
- Anthony? - usłyszałem lekko poddenerwowany głos w słuchawce.
- Tak, Lauren?
- Mam nadzieję, że pamiętasz o dzisiejszym przyjęciu charytatywnym, na które ciebie i resztę Avengers zaprosił sam gubernator? - zapytała.
Próbowałem odszukać w pamięci jakieś zaproszenie i coś o przyjęciu ale nie miałem kompletnie pojęcia o czym mówi moja asystentka.
- Jasne, że pamiętam. - rzuciłem.
- Więc widzimy się za godzinę?
- Godzinę? - zmarszczyłem czoło patrząc na zegarek na nadgarstku. Dochodziła szesnasta. Nie byłem pewien czy spałem tak długo bo mój organizm miał dość ciągłego niedoboru snu czy wczoraj się czegoś nałykałem. Mimo wszystko pierwsza opcja jest raczej bardziej prawdopodobna, tym bardziej, że wczoraj z Rose faktycznie późno opuściliśmy bar.
- Tak, Tony. Godzinę. - nie widziałem ale czułem jak dziewczyna wywraca oczami.
- Okej niedługo u ciebie będę. - rzuciłem kończąc rozmowę.
Wstałem niechętnie z łóżka i skierowałem się do toalety. Wziąłem szybki chłodny prysznic bo po mimo tylu przesłanych godzin czułem się mocno niewyspany. W garderobie zdjąłem z wieszaka niedawno zakupiony garnitur. Wiązało się z to z tym, że był strasznie niewygodny ale czarny materiał prezentował się nieźle.
- Jarvis czy kierowca już przyjechał? - zapytałem wypijając szybko ekspresso.
- Będzie pod pańskim domem dokładnie za minutę.
- Świetnie.
Wyszedłem do drzwi wyjściowych uprzednio poprawiając sobie włosy przed lustrem przy drzwiach. Ostatnio nie mogłem ich ogarnąć ale też jakoś specjalnie nie próbowałem.
Kilkanaście minut później byłem już pod domem Lauren. Kiedy usiadła obok mnie, moim oczom nie umknęło rozcięcie w jej czerwonej sukience, ukazujące zgrabną nogę.- Patrz póki możesz. - parsknęła.
- Pięknie wyglądasz Lauren. Kto by się spodziewał.
- Kto by się spodziewał, że Tony Stark zapomni o imprezie. - wywróciła oczami.
Zaśmiałem się na słowa rudowłosej. Lubiłem ją jak nikogo. Kiedy przyszła na rozmowę kwalifikacyjną nie byłem co do niej przekonany. Była zbyt pewna siebie i zadziorna jednocześnie. Nie miałem dobranych preferencji co do asystentki ale powątpiewałem czy ona aby na pewno poradzi sobie w tak wielozadaniowej pracy. Mimo to była i tak najbardziej kompetentną osobą na to stanowisko pośród wszystkich innych kandydatek. Teraz wiem, że była to jedna z najlepszych decyzji jakie podjąłem. Lauren jest jednocześnie zanadto odpowiedzialna ale nie bierze sobie niczego do serca. Zna mnie i wie na ile może sobie pozwolić. Do tego jej poczucie humoru. Żartuje tak często jak może co mnie ratuje kiedy reszta towarzystwa jest conajmniej drętwa. Często też potrafi mi dogadać ale wiem, że wtedy ma słuszność. Jest typem osoby, na którą po prostu nie idzie się gniewać.
Weszliśmy do otoczonej przez dziennikarzy sali bankietowej, w której odbywało się przyjęcie. W środku już panował delikatny tłok, a my nawet się nie spóźniliśmy. Mi to jednak odpowiadało bo nikt nie zwróci większej uwagi na to ile wypiję. Zaśmiałem się w duchu i z Lauren pod ręką podszedłem do Steve'a, Natashy, Clinta i jeszcze kilku osób. Brakowało jeszcze Thora, o ile w ogóle się pojawi, i Bruce'a. Super byłoby widzieć tę trójkę w czymś innym niż kombinezony na misje ale jeszcze lepiej było widzieć minę Natashy kiedy podszedłem do nich trzymając Lauren. Nadal byłem na nią zły za wkręcanie mnie do tej misji i to tak nudnej chociaż pracowanie z Rose nie jest tak złe jak myślałem.
CZYTASZ
Więcej Ciebie ~ Tony Stark
RomanceKontynuacja książek "Jesteś jeszcze za mała" i "Daj mi wszystko" (część trzecia) Tym razem Rose i Tony rozstali się na dobre. Ich drogi się rozeszły, a wspólne plany i marzenia pozostały tylko wspomnieniem. Zaczęli życie na nowo zapominając nawza...