- Po pierwsze - usłyszałam za sobą Tony'ego, chociaż nie wiem jakim cudem udało mu się tak szybko znaleźć za mną. - Nie wiem co ona sobie ubzdurała, a po drugie nie dzwoniłem do niej.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - obróciłam się nie zważając na kilku dziennikarzy z aparatami. - Tak bardzo nienawidzę tej kobiety, z resztą myślałam, że ty też, a ona jak gdyby nigdy nic wchodzi do twojego biura - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Obróciłam się na pięcie chcąc ruszyć do samochodu ale w odpowiednim momencie mężczyzna chwycił mnie za nadgarstek. Nie zrobił tego mocno ale poczułam okropne pieczenie. Tony spojrzał na to miejsce widząc moją minę. Ręka poczerwieniała w miejscu uścisku. Zetknęłam się z podejrzliwym wzrokiem chłopaka.
- Nie dramatyzuj tylko uwierz mi, że nie mam nic wspólnego z jej przyjściem - zrobił niewinną minę. - Może pogadamy w środku? - zaproponował, mierząc wzrokiem reporterów odpychanych od nas przez ochronę.
Bez słowa ruszyłam za nim do środka. Nie chciałam robić awantury ale kiedy sobie pomyślę o tej całej Sophie to szlag mnie trafia.
- Zaufaj mi - rzucił kiedy tylko stanęliśmy w środku. - Zaraz ją stąd wygonie i dowiem się kto ją tu przysłał.
Zamilkłam. Utrzynywaliśmy nieznośny kontakt wzrokowy ale dzięki niemu czułam, że mówi prawdę.
- Wierzysz mi?
- Wierzę - potwierdziłam. - Po prostu kiedy ją zobaczyłam to wszystko co działo się kilka lat temu do mnie wróciło - wywróciłam oczami, byłem zirytowana tym spotkaniem.
- Rozumiem, przepraszam za to że w ogóle ją tam wpuścili - westchnął. - Możesz mi tylko jeszcze to wyjaśnić? - ujął moja rękę. - Nie chwyciłem cię mocno, a mimo to zrobiłem ci krzywdę - uniósł brew.
- Chyba mam za mało witamin - odparłam co po części było prawdą.
- W takim razie zapraszam panią na obiad - uśmiechnął się. - A potem do apteki po witaminy.
- Nie mam ochoty Tony, innym razem - skrzywiłam się widząc jak za Tony'm nagle staje Sophie.
Pov Tony
- Ta małolata nadal za tobą chodzi? - obróciłem się słysząc za sobą głos blondynki.
- Czego ty tu chcesz? I przestań kłamać bo już dawno nie mam twojego numeru - uniosłem brew obserwując gesty blondynki.
-No dobra nie ty - westchnęła. - Twój wuja do mnie dzwonił prosząc żebym odnowiła kontakty z tobą.
- Jesteś tak pusta czy głupia, że myślałaś, że będę tego chciał?
- Ja już pójdę Tony - Rose spojrzała na mnie i blondynkę z niedowierzaniem. Po chwili była już w swoim samochodzie.
- Powinieneś - zachichotała.
- Odejdź stąd i nigdy nie wracaj - spojrzałem na nią surowo. Na początku myślała, że żartuje ale na szczęście w końcu poszła.
Gdy wróciłem do gabinetu próbowałem dodzwonić się do Rose ale nie odbierała. Standardowo. Zawsze ten sam rozwój akcji. Postanowiłem dać sobie spokój i skupić się na papierach. Nie było to łatwe bo moje myśli ciągle gdzieś uciekały. Konkretnie do Rose. Co z tego, że miałem ją przy sobie jak ciągle mi uciekała.
Moje rozważania przerwało nagłe wtargnięcie do mojego gabinetu. Zobaczyłem przed soba Toma ze zgorzkniałą miną, a za nim sekretarkę patrzącą na mnie przepraszająco.
- Nie nauczono cię pukać wujaszku? - uśmiechnąłem się arogancko.
- Bardzo śmieszne - odparł. - Dlaczego kazałeś Sophie odejść?
- A dlaczego ją tu w ogóle przysłałeś?
- Tony, masz trzydzieści sześć lat. - już nie podobała mi się ta rozmowa. - Pamiętasz co obieca....
- Tak, jasne. Pamiętam list, wymogi, wszystko. Tylko ja nic nie obiecałem.
- Twój ojciec...
- Mój ojciec nie żyje, a ja jestem dorosły i mam własne życie - nie dałem mu dojść do słowa. - Poza tym myślę, że dobrze wiesz, że już od jakiegoś czasu oficjalnie jestem w związku więc nie rób więcej takich przedstawień i nie zapraszaj byłych dziewczyn z którymi nie chcę mieć do czynienia.
- Uparłeś się na te dziewczynę jakby była niewiadomo kim. - przeczesał rękoma siwe włosy.
- Wyjdź stąd - natknąłem zaciskając szczękę.
- Będziesz tego żałował - spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem i w końcu wyszedł.
Odetchnąłem z ulgą. Nie miałem siły dalej siedzieć w Stark Industries bo moja obecność była zwyczajnie zbędna. Schowałem najważniejsze dokumenty i w końcu opuściłem budynek. W domu oczywiście nie zastałem Rose. Nie dzwoniłem usprawiedliwiając się tym, że być może ona potrzebuje to przemyśleć. Ciężko ostatnio było do niej dotrzeć ale nie zmieniało to faktu, że nadal była dla mnie najważniejsza.
Zamknąłem się w warsztacie zaczynając grzebanie we wszystkim co się dało. Po pierwsze ulepszyłem mojego psa-robota żeby nalewał mi sam kawy. Tym sposobem kolejne dobre kilka godzin spędziłem na budowaniu kolejnej zbroi. To była jedyna czynność przy której moje myśli uciekały.
Kiedy dochodziła pierwsza w nocy i upewniłem się że Rose nie ma, wybrałem jej numer. Ku mojemu zdziwieniu ktoś odebrał telefon ale nie był to głos dziewczyny.
- Rose? - chciałem się upewnić.
- Nie, tu Linda, przyjaciółka i teraputka Rose - odparła kobieta.
- Miło panią poznać, mogę Rose do telefonu? Czy nadal jest na mnie zła?
- Ciężko to stwierdzić ale Rose na razie nie może rozmawiać. Dobrze by było gdyby pan tu przyjechał... - głos jej się zawahał.
Na pewno były na jakiejś imprezie bo słyszałem w słuchawce stłumioną muzykę.
- Coś się jej stało? - zmarszczyłem czoło.
- Wypiłyśmy kilka drinków. Rose jednak trochę więcej i nie idzie jej ściągnąć do taksówki. - rzuciła zdenerwowana. - Przepraszam.
- Okej, niedługo będę. - rozłączyłem się i sprawdziłem lokalizację.
Wstałem i w tym samym momencie ukucnąłem łapiąc oddech.
- Cholera, nie teraz.
Znowu dostałem ten atak. To tak strasznie utrudniało życie. Ciężko łapało mi się oddech, klatka piersiowa mnie piekła. Ostatnio trwały one coraz dłużej i mocniej. Serce przyspieszało chcąc połamać mi żebra, mroczki latały przed oczami, a gardło boleśnie się zaciskało. Oparłem się o ścianę i osunąłem na podłogę. Próbowałem kontrolować oddech. Chociaż zebranie myśli zdawało się być czymś nierealnym zacząłem myśleć o czymś dobrym. Czymkolwiek co mogło by pomóc. Muszę w końcu jechać po Rose. Robiło się jednak coraz gorzej. Miałem sucho w gardle, a moje ciało na przemian było online potem lub lodowate.
- Jarvis zapytaj Bruce'a czy może tu na chwilę przyejchać...Bo nie mogę prowadzić. - wysapałem próbując pozbierać się w całość i za wszelką cenę na siebie nie zwymiotować.
Wybaczcie, że taki krótki i nudny, następny będzie lepszy ❤
CZYTASZ
Więcej Ciebie ~ Tony Stark
RomanceKontynuacja książek "Jesteś jeszcze za mała" i "Daj mi wszystko" (część trzecia) Tym razem Rose i Tony rozstali się na dobre. Ich drogi się rozeszły, a wspólne plany i marzenia pozostały tylko wspomnieniem. Zaczęli życie na nowo zapominając nawza...