- Mam takie samo prawo tu być
- Jesteś śmieszna to wszystko przez ciebie, jak mogłaś mu na to pozwolić...
- Uspokójcie się w końcu...
Przytłumione głosy sprawiły, że obudziłem się z niezbyt przyjemnego snu. Podniosłem ociężałe powieki i zamrugałem kilka razy żeby przyzwyczaić się do otaczającej mnie bieli. Wtedy dostrzegłem, że jestem w sali szpitalnej w siedzibie Avengers. Głowa mi pękała, a każdy mięsień bolał mnie niemiłosiernie. Stękając podniosłem się do pozycji siędzącej w końcu wyostrzając wzrok bo zdawało mi się że mam pół tony piasku pod powiekami. Glosy, które najpewniej należały do Lauren, Rose i Bruce'a nadal do mnie docierały ale nie zwracałem uwagi na ich treść.
- Cholera
Syknąłem kiedy okazało się że miliony kabelków zostało podłączone do mojego ciała i blokowały mi ruchy. Oderwałem je kilkoma pociągnięciami wkurwiając się jeszcze przez ból jaki sprawiły mi te przyklejone do klatki piersiowej. W końcu usiadłem na skraju łóżka co nie okazało się takie łatwe. Musiałem mieć złamane kilka żeber bo każdy oddech przysparzał mi sporo trudu. Mimo to nie zamierzałem tutaj siedzieć i się nad sobą użalać. Sięgnąłem po moje rzeczy, które ktoś tu musiał wcześniej przynieść i niemal tortutując sam siebie założyłem na siebie luźną bluzkę i dresy, a nawet i dostałem laczki, więc po chwili chwiejnym krokiem skierowałem się w stronę wyjścia z sali. Kiedy otworzyłem drzwi spojrzałem na mordercze spojrzenia jakie wymieniała ze sobą Lauren i Rose oraz zdenerwowanego Bruce'a.
- Boże, Tony - Lauren rzuciła się przytulając się do mojego torsu sprawiając olbrzymi ból ale nie chciałem dać po sobie poznać. Objąłem delikatnie dziewczynę ale mój wzrok powędrował na zmęczoną twarz Rose, na której malowała się prawdziwa troska.
- Przepraszam was ale muszę sam na sam porozmawiać z Tony'm - odezwał się Bruce - Nie powinineś w ogóle wstawać, jesteś w ciężkim stanie
- A czuje się świetnie - posłałem mu sztuczny uśmiech.
- Tak, jasne - zrobił to samo po czym przeszedł obok otwierając przede mną ponownie drzwi do sali - Zapraszam
- Czy ja też mogę być przy tej rozmowie? Chcę wiedzieć co się stało - zapytała rudowłosa.
- Wybacz ale musimy o czymś porozmawiać - zmierzyłem wzrokiem Bruce'a i w końcu weszliśmy do sali - Połóż się - nakazał poważnym tonem więc zrobiłem to bez słowa - Masz złamane kilka żeber, prawie pękniętą czaszkę, nastawiłe ci już przestawiony kręg w odcinku lędźwiowym i zszyłem ci kilka ran jednak zostały jeszcze liczne krwiaki, którymi musimy się zająć.
- Jesteś na mnie wkurzony? - zapytałem wymijając jego monolog kiedy on nabijał czymś jakieś strzykawki.
- Za odłączenie wenflonów owszem - mruknął - Gorzej z resztą - stwierdził wbijając mi niespodziewanie coś w żyłe - Są na Ciebie nieźle źli za to że wczoraj nie zadzwoniłeś najpierw do nich - dodał patrząc na ekran obok mnie -
Większość zdołała uciec i złapali tylko jakiegoś marnego podwykonawce - przybliżył się naciskając na moje posiniaczone miejsca i wtedy też dostrzegłem owe szwy oraz bandaże - Najbardziej jednak każdy jest na ciebie wkurwiony za jedną rzecz- Powinienem zapytać za jaką? - wywróciłem oczami.
- Dlaczego chciałeś dać się zabić? - zamurowało mnie. Bruce usiadł obok mojego łóżka patrząc na mnie wymownym wzrokiem.
- Nie chciałem. To zbroja nawaliła zupełnie nie wiem dlaczego - skrzywiłem sie - O czym ty gadasz - parsknąłem śmiechem.
- To nie pierwszy raz Tony. Ciągle się narażasz, nie uważasz na siebie. Zawsze robiłeś co chciałeś ale teraz... - przełknął ślinę - Gdyby Rose nie zadzwoniła do Steve'a nie wiem jakby się to skończyło. Zależy jej na tobie z resztą tak jak nam wszystkim więc nie rób więcej takich akcji. Nie wiesz jak ciężko patrzy się na ledwo żywego przyjaciela na dodatek ze świadomością, że to od ciebie zależy teraz jego życie.
CZYTASZ
Więcej Ciebie ~ Tony Stark
RomanceKontynuacja książek "Jesteś jeszcze za mała" i "Daj mi wszystko" (część trzecia) Tym razem Rose i Tony rozstali się na dobre. Ich drogi się rozeszły, a wspólne plany i marzenia pozostały tylko wspomnieniem. Zaczęli życie na nowo zapominając nawza...