37. Anoreksja, bulimia?

1K 65 10
                                    

Pov Rose

- Cholera jasna wypuście mnie! - waliłam rękoma w białą ścianę.

Ocknęłam się dopiero po przyjeździe tutaj. Przestała boleć mnie głowa i kiedy zrozumiałam gdzie jestem dostałam furii. Zaczęłam wyrywać się spod kroplówki i wdałam się w szamotaninę z lekarzami. Nie zamierzałam przestać więc zamknęli mnie w cholernej izolatce. Byłam cholernie zła. Jak Tony mógł mi to zrobić?

- Kurwa! - opadłam bezsilnie na ziemie.

Chciało mi się płakać.

W tym samym momencie do pomieszczenia weszło dwóch ubranych na biało pielęgniarzy. Wywnioskowałam to bo lekarze, których widziałam byli inaczej ubrani. Od razu wstałam próbując wybiec z pokoju ale jeden z nich chwycił mnie za nadgarstki, a drugi szybkim ruchem wbił mi w ramię strzykawkę z jakimś płynem.

- Po tym się uspokoisz - stwierdził.

Faktycznie w tej samej minucie stanęłam jak otępiała. Nadal wiedziałam gdzie jestem i co się dzieję ale nie miałam siły krzyczeć i szarpać się z nimi. Chwycili mnie z dwóch stron i powolnym krokiem zaprowadzili przez długi, szpitalny korytarz, który przyprawiał mnie o dreszcze, do innej części budynku. Tam kręciło się kilka osób, pewnie pacjentów bo również byli ubrani w szerokie, białe koszule. Mężczyźni wprowadzili mnie do gabinetu z łóżkiem szpitalnym, dokumentami, lekami i biurkiem za, którym siedziała sympatycznie wyglądająca lekarka w okularach. Przedstawiła się jako doktor Elizabeth Blackwell.

- Miło cię poznać Rose - uśmiechnęła się ale zignorowałam to. - Na razie znajdujesz się w skrzydle szpitalnym. Wykonamy ci kilka podstawowych badań, a następnie przejdziesz do swojego pokoju w ośrodku.

Nadal nie mogłam się przemóc i powiedzieć czegokolwiek. Nie wiem czy przez to cholerstwo co mi wstrzyknęli czy przez to że byłam zła, że Tony pozwolił mnie tu zabrać. Sama nawet nie wiem gdzie jestem.

Po chwili mężczyźni opuścili salę, a kobieta w białym kitlu zmierzyła mi wzrost. Następnie kazała stanąć na wadzę. Chwilę się opierałam ale wiedziałam, że nie miało to sensu.

- Dziewczyno... - mruknęła zapisując wszystko na karcie. - Dotarłaś tu w ostatniej chwili.

- Chcę zadzwonić do mojego chłopaka - powiedziałam nagle i stanowczo.

- Niestety nie ma takiej możliwości - odparła kobieta popychając mnie na łóżko abym usiadła i nałożyła mi na ramię ciśnieniomierz.

- Bo?

- Twój terapeuta niedługo wyjaśni ci zasady działania ośrodka, w których między innymi znajduje się zakaz kontaktu z bliskimi w początkach leczenia - uśmiechnęła się sztucznie.

- Czy pani wie kim jest mój chłopak? To Tony Stark, on może wszystko, a ja jako jego dziewczyna natychmiast chcę z nim rozmawiać, jasne? - warknęłam w stronę kobiety ale ta nadal stała niewzruszona czekając na wyniki z ciśnieniomierza.

- Przykro mi - wzruszyła ramionami. - Weź cukierka, będzie ci lepiej - podała mi miseczkę z różnokolorowymi cukierkami podobnymi do tiktaków.

- Jebią mnie te cukierki - prychnęłam. - Chcę stąd wyjść.

W tym samym momencie do sali ponownie weszli pielęgniarze. Porozumieli się wzrokowo z Elizabeth biorąc od niej jakąś kartkę, a następnie wzięli mnie ponownie pod ręce pomagając wstać. Wyrwałam się jednak z ich uścisku mówiąc, że umiem sama chodzić. Nie przejęli się tym i znowu mocno mnie chwycili. Znowu szliśmy korytarzem, a potem następnym i następnym, na szczęście ostatnim. Był przeszklony z widokiem na dziedziniec obsypany śniegiem. W końcu przeszliśmy drzwiami do zupełnie innego pomieszczenia. Za nimi czekał mężczyzna w średnim wieku. Miał miły wyraz twarzy, jego głowa była prawie łysa, a niebieskie oczy przeszyły mnie na wskroś. Było w nim coś niepokojącego.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz