42. Tylko nie to

1.1K 81 40
                                    

- Tak Tony, Linda mnie odwozi. Będę za jakieś trzy minuty. - wywróciłam oczami ale Tony nie mógł tego widzieć. - Jak najbardziej w porządku - uśmiechnęłam się i rozłączyłam.

- Szybka kontrola? - zaśmiała się zawadiacko Linda.

- Tak, mija już drugi tydzień odkąd wróciłam z tego ośrodka, a on nadal skacze wokół mnie jak przy dziecku.

- Dwa tygodnie to wcale nie tak dużo Rose - blondynka pokręciła głową.

  Zignorowałam jej uwagę i wróciłam do własnych myśli. Tony zapewnił mi najlepszego w mieście dietetyka i ewentualnie pozwolił na spotkania z Lindą zamiast przypadkowym terapeutą bo miałam chwilowo do nich uraz. Poza tym czułam się psychicznie dobrze ale Stark to Stark, nie da się go przekonać. Upierał się też że będzie mnie wszędzie zawoził lub odwoził lub będzie to robił Happy. Dzisiaj po terapii Linda zdecydowała się mnie odwieźć dlatego dzwonił do mnie żeby się upewnić. Był przeuroczy ale nie chciałam specjalnego traktowania.

  Gdy dojechałyśmy na miejsce zaproponowałam Lindzie żeby weszła na chwilę. Zgodziła się bez wahania. Gdy Jarvis otworzył przed nami wielką bramę światła lamp przed willą rozjaśniły już szarobladą poświatę na dworze. Weszłyśmy do środka i zdjęłyśmy kurtki. W salonie, który był ogromny i wchodziło się do niego od razu z korytarza, ku mojemu zdziwieniu, panował mrok. Nacisnęłam na włącznik światła i wtedy mnie zatkało.

- Niespodzianka! - krzyknęło na raz kilkanaście osób.

  Zobaczyłam przed sobą między innymi Tony'ego, moich rodzicóe rodzeństwo, Rethe, Chrisa, resztę avengers i innych. Stałam przez chwilę z otwartą ze zdziwienia buzią. Wszyscy stali uśmiechnięci i elegancko ubrani, a ja stałam jak sparaliżowana w codziennych rzeczach.

- Wszystko dobrze? - Tony podszedł bliżej mnie z szerokim uśmiechem.

- Mówiłam, że nie ma być żadnego przyjęcia dla mnie - syknęłam. - Nie jestem żadną atrakcją - dodałam.

- Nie dąsaj się. Każdy tu chciał to dla ciebie zrobić. Pogadamy później. -  pocałował mnie szybko w usta i odszedł.

W tej samej sekundzie wszyscy rzucili się na mnie i zaczęli ściskiwać, całować i tym podobne. Tony raz zaproponował mi jakieś spotkanie z przyjaciółmi ale ciągle zbywałam ten temat. Od wyjścia z ośrodka widziałam się tylko z tatą, Otisem i Lindą bo zwyczajnie wstydziłam się tego co sobie zrobiłam. Raz byłam poważaną prawniczką, a potem dziewczynką z komoleksami, która zapragnęła schudnąć. Nie chciałam ich współczucia.

- Po twojej minie kiedy nas zobaczyłaś mogę sądzić, że nie chciałaś tej biesiady - usłyszałam za sobą jeszcze jeden głos kiedy akurat chciałam uciec żeby doprowadzić się do porządku.

- Thorze - zdziwiłam się. - Nie zauważyłam cię na początku.

- Stałem z tyłu - wzruszył ramionami. - Dawno się nie widzieliśmy dlatego nie mógłbym przegapić imprezy dla ciebie - posłał mi ten swój czarujący uśmiech.

- Ciesze się, że przyszedłeś - stwierdziłam kiedy bóg brał łyk jakiegoś trunku.

Zapanowała chwila ciszy, którą nagle przerwał.

- Wiesz co? Chyba nadal nie do końca rozumiem wasze ziemskie ideały ale według mnie ty nim jesteś i nie musisz nic w sobie zmieniać. -  powiedział, a zanim zdążyłam cokolwiek dopowiedzieć puścił mi oczko i odszedł.

  Stałam chwilę zdezdorientowana aż w końcu weszłam na piętro do pokoju i garderoby. Przeszukiwałam wieszaki w celu znalezienia jakiejś sukienki. Większość z nich była na mnie za luźna. Przytyłam trochę ale nadal nie wróciłam do siebie. Wybrałam w końcu jedną, zwężaną w talii w kolorze czekoladowym. Ubrałam ją i kiedy właśnie miałam męczyć się z zamkiem z tyłu jak na zawołanie do pokoju wszedł Tony.

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz