53. Trzeba żyć

888 73 26
                                    

Polecam piosenkę w mediach bo jakoś pasuję mi do tego rozdziału <3


Przebudziłam się i gwałtownie podniosłam do pozycji siedzącej. Zamrugałam kilka razy bo obraz przed moimi oczami ciągle był niewyraźny. Leżałam w łóżku, w sypialni mojej i Tony'ego. Czułam się zmęczona i otępiała. Przypomniałam sobie ostatnie wydarzenia i odruchowo chwyciłam się za brzuch. 

- Spokojnie kochana - do pokoju wparował Tony. - dziecku nic nie jest i tobie też. Zdenerwowałaś się. - uklęknął obok przy łóżku i zaczął gładzić moje włosy, zarazem mnie uspokajając.

 Wzięłam głęboki wdech.

- Powiedz, że to wszystko to był sen - wysapałam.

- Nie myśl teraz o tym - uścisnął moją dłoń. 

- Nie mogę w to uwierzyć. Muszę się dowiedzieć gdzie i kiedy... 

- Nie teraz Rose - powiedział twardo Tony. - na wszystko będzie czas. Błagam, nie możesz się tak denerwować.

- Przytul mnie - poprosiłam. 

  Mężczyzna bez słowa przeszedł na drugą stronę łóżka i położył się obok przyciągając mnie do siebie. Dopiero w jego ramionach poczułam spokój, jego serce wybijało idealnie spokojny rytm, a ciepło otaczało mnie całą. Nie musiał nic mówić, wystarczy, że był obok. Był mężczyzną mojego życia. Zdecydowanie.

Nie zmieniało to faktu, że ciągle myślałam o Chrisie. O jego cudownych czarnych włosach, niebieskich oczach i cudnym uśmiechu. Nie zawsze był święty i potrafił mnie zdenerwować ale był moim przyjacielem. Chociaż w głębi duszy wiedziałam, że zawsze liczył na coś więcej. Czas leci zdecydowanie za szybko, jeszcze wczoraj wieczorem siedzieliśmy razem rozmawiając, a dzisiaj jego już nie ma. Serce mi się łamało przez tę myśl ale nie mogłam dać się ponieść emocją. Za dużo ich ostatnio było.

- Nie musisz się martwić - rzuciłam.

- Jeśli chodzi o ciebie, zawsze będę - mruknął w moją szyję.

- Ludzie rodzą się i umierają. - powiedziałam. - Taka kolej rzeczy. Nadal nie mogę w to uwierzyć ale zachowam zimną krew.

- Nie musisz..

- Muszę, nie możesz ciągle martwić się o moje zdrowie psychiczne bo czuję się z tym tylko ciągle gorzej.

- Zawsze będę obok ciebie, mała - powiedział szeptem.

- Chris nie chciałby żebym kolejny raz popadała w apatię. - wymruczałam ziewając jednocześnie.

 Obróciłam się w jego stronę i wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. 

- Był tutaj Bruce prawda? - zapytałam.

- Tak, skąd wiesz?

- Czuję po dawce środków na uspokojenie - zaśmiałam się. 

- Wszystko jasne. - prychnął. - Prześpij się. - pocałował mnie w skroń nawet nie zdając sobie sprawy jak dużo to dla mnie znaczy.

***

  Kilka dni później wszystko stosunkowo wróciło do normy.  Pogrzeb Chrisa był jednym z cięższych przeżyć w moim życiu ale gdyby nie Tony, który ciągle mocno ściskał moją dłoń i cała masa leków uspokajających nie zniosłabym tego. I tak ciągle stałam gdzieś na uboczu co starczało bo serce łamało mi się z każdą sekundą. Powtarzałam sobie, że muszę być twarda dla dziecka i byłam. 

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz