40. Jeszcze nie

990 71 13
                                    

- Czyli jesteś świadoma, że musisz jeść aby żyć i wyjść z choroby? - Henry uważnie notował coś w dzienniku na popołudniowym spotkaniu.

- Tak jestem. Mówiłam już. - odparłam. 

- Dobrze, więc na następnej sesji skupimy się na twojej depresji - mruknął. -  Możesz iść

- Depresji? Nie mam żadnej depresji. - skrzywiłam się.

- Ciężko to dostrzec ale to główny powód twojej bulimii - posłał mi sztuczny uśmiech.

 Bez słowa wstałam i wyszłam z jego gabinetu chcąc zamknąć się w pokoju tak jak to od dwóch  dni robiłam. Wiedziałam jednak, że Otis będzie się martwił więc słysząc jak Emilia zaprasza wszystkich do stołu zeszłam powoli do kuchni patrząc jak wszyscy zajmują swoje miejsca. Emi uśmiechnęła się promiennie widząc jak wchodzę do pomieszczenia. Zajęłam miejsce obok chłopaka w loczkach, który ożywił się zauważając mnie obok siebie.

- Boże, martwiłem się o ciebie - szepnął od razu w moją stronę. - Nic ci nie jest?

- Pogadamy po kolacji - posłałam mu blady uśmiech.

  Zabraliśmy się za jedzenie. Standardowo jedni zmuszali się do jedzenia, inni patrzyli na pusty talerz, a kolejni wpychali do buzi tyle ile zmieścili. Ja starałam się zachować umiar i jeść coś delikatnego. Kilka dni temu widziałam wyniki swoich badań. Naprawdę było ze mną źle. Przerzuciłam się więc na lekkie potrawy, których mój żołądek nie będzie chciał od razu zwrócić. Zapychając się gotowanym kurczakiem spojrzałam na Otisa, którego talerz był ciągle pusty.

- Zjedz coś - szturchnęłam go w ramię.

- Nie dam rady - mruknął. - Boje się. 

- Zrób to dla mnie - pogładziłam go po dłoni. - Proszę. - uśmiechnęłam się pokazując zęby. 

- No dobra.

 Uśmiechnęłam się pod nosem.

Po kolacji jedna z pielęgniarek kazała nam po kolei wchodzić do łazienki aby się zważyć. Chłopcy poszli do innej więc umówiłam się z Otisem, że spotkamy się później na fotelach przy głównym wejściu bo tam prawie zawsze nikogo nie było. Wcześniej jeszcze mnie nie ważyli, oprócz dnia w którym tu przyjechałam. Wtedy przy wzroście 167cm ważyłam 46kg. Dzisiaj czułam, że moje kości znowu się zaokrągliły i chociaż wiedziałam, że to dobry znak to  moja podświadomość cholernie bała się podniesienia wagi. W końcu nastała moja kolej.

- Zdejmij ubrania i stań na wadze - uśmiechnęła się szczupła brunetka z notesem w dłoni.

 Ściągnęłam z siebie czarne leginsy i długą bluzę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Czułam jakbym przejrzała na oczy i wiedziałam, że to co robiłam było chore. Poczułam okropne obrzydzenie do samej siebie. Przeleciały mi przed oczami wszystkie chwile gdy klęczałam nad toaletą zwracając całe jedzenie. Kości wcale się nie zaokrągliły tylko przebijały się przez skórę. Wyglądałam jak wieszak.

- Wszystko dobrze? 

 Pokręciłam głową w odpowiedzi i stanęłam na wadze. Przytyłam trzy kilogramy. Ulga na chwilę ogarnęła moje ciało jednak mina pielęgniarki mówiła co innego.

- Zwracałaś jedzenie od przybycia tu?

- Nie - skłamałam.

Kobieta westchnęła głęboko i spojrzała na drzwi jakby chciała się upewnić, że nikt nas nie słyszy po czym znów spojrzała na mnie z poważnym wyrazem twarzy. W tym czasie zebrałam swoje rzeczy i powoli zaczęłam się ubierać. 

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz