58. Pewność

962 72 30
                                    

- Zaczekaj - usłyszałam głos Tony'ego za plecami gdy otwierałam drzwi samochodu. W tle było słychać cichy szmer związany z otwieraniem się bramy garażu.

- Nie mam ochoty dalej ciągnąć tej kłótni Anthony - mruknęłam. 

- Ja też nie. Była bez sensu. - dotknął mojej dłoni spoczywającej na klamce otwartych drzwi. - Masz rację jestem dziecinny i zachowuje się czasami nieznośnie ale taki już jestem. Przepraszam cię za to. - spojrzał mi głęboko w oczy

- Nie musisz. - zamknęłam drzwi. - Wiem, że taki jesteś i nie chcę cię zmieniać ale za to karcić, czasami po prostu za łatwo się irytuję. - westchnęłam.

 Zapadła chwila wymownej ciszy, w której nie spuszczaliśmy z siebie wzroku.

- Chodź tu - mruknął obejmując mnie w pasie.

- Nie chcę się więcej kłócić. - szepnęłam.

- Ja też dziecinko - pocałował mnie w skroń, ciągle mnie przytulając.

- Kocham cię - powiedziałam i nagle poczułam mały skurcz w brzuchu na który lekko się odsunęłam. - Kopie - uśmiechnęłam się patrząc na mój brzuch.

Tony wyszczerzył się i zrobił słowiański przykuc przy moim brzuchu i przyłożył do niego dłonie. Ta scena była tak wzruszająca, że musiałam powstrzymać się od wybuchu płaczu. Wstrzymałam oddech. Mężczyzna spojrzał na mnie od dołu i widziałam, że do jego oczu napłynęły łzy. Wiedziałam, że chcę spędzić z nim resztę życia.

- Wczoraj doktor Smith przysłała zdjęcia USG - powiedział nagle. - To dziewczynka. 

Miesiąc później, dzień ślubu

- Tony jeszcze nie wrócił? - rzuciłam to pytanie w przestrzeń salonu, w którym, w różnych miejscach leżała skacowana Linda, Retha, Lauren a nawet moja siostra Emily i Otis jakimś cudem znalazł się na wieczorze panieńskim jaki wczoraj dziewczyny uparły się zrobić. Oprócz nich i kilku innych dziewczyn była jeszcze Natasha i Veronica, które poszły wcześniej. 

 Tony również miał wczoraj swój wieczór kawalerski i nie miałam z nim kontaktu już kilkanaście godzin, a stres przed ślubem zżerał mnie od środka i wykręcał jelita.

- A jeśli nie wróci? Może mu się odwidziało. Nie zdziwiłabym się przecież...

- Przymknij się błagam - burknęła Retha. - jest dopiero ósma rano. Do ślubu zostało jeszcze dużo czasu. Tony leży pewnie teraz gdzieś skacowany tak samo jak my i ty gdybyś mogła pić.

- Retha ma rację - powiedziała zaspana Linda, której blond włosy były rozczochrane jak miotła.'

- Zaraz wszystko załatwię... - rzuciła nagle rudowłosa, z którą o dziwo złapałam znośny kontakt ale dziewczyny zaprosiły ją bez konsultacji ze mną.

- Masz dzisiaj wolne Lauren - odparłam nerwowo.

- Zrobiłam wam rosół ślicznotki. - do kuchni weszła uśmiechnięta Erna. - Podobno najlepszy na kaca.

Dziewczyny wstały ociężale i skierowały się do jadalni. Przez chwilę gdy zastygłam w bezruchu żałowałam, że i ja nie mogłam się upić, i jedynie narzekać na kaca zamiast stresować się czy mój narzeczony dotrze na nasz ślub i czy aby na pewno wszystko się uda. Z transu wybudziła mnie Erna.

- Nie stresuj się kochana - pogłaskała mnie po plecach. - on cię  kocha.

- A jeśli coś się nie uda? Tam będzie ponad trzysta osób i telewizja. Będzie nas widziało tyle osób... - chwyciłam się za głowę. - A jeśli się potknę i wywalę idąc do ołtarza? Już widzę te wszystkie artykuły w gazetach i memy...

Więcej Ciebie ~ Tony StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz