cz.7

1.4K 28 2
                                    

Obudziłam się dość wcześnie, Draco jeszcze spał. Zerknęłam na zegarek była 9.30 czyli zostało mi pół godziny do rozpoczęcia śniadania. Postanowiłam nie budzić chłopak, w razie co przyniosę mu śniadanie do łóżka. 

Poszłam do łazienki się ogarnąć. Rozczesałam moje włosy i zdziwiło mnie w nich jedno były do połowy...platynowe? Zdziwiłam się tym postanowiłam od razu napisać do rodziców o co może chodzić. 

- Hejka co ty tak wcześnie robisz?- zapytał mnie Draco przecierając oczy

- Piszę list do rodziców - powiedziałam zgodnie z prawdą 

- A co się stało?- zapytał zdziwiony 

- Moje włosy są do połowy platynowe, rozumiesz to? - mówiłam mu jakby miał z pięć lat

- Może to przez to, że jesteś metamorfomagiem? - no wiesz nie wiem od czego to jest, bo nie wiem kim jestem 

- Może i tak, ale wolę się upewnić- skończyłam pisać list i zerknęłam na zegar. Pokazywał on 9.58 to oznacza, że zaraz śniadanie- Idziesz na śniadanie czy mam ci przynieść?

- Idę z tobą kochana- pocałował mnie w szyje 

- To chodź- Wyszliśmy z dormitorium trzymając się za ręce

Zeszliśmy do pokoju wspólnego gdzie na nas czekali już nasi znajomi

- Czy ja dobrze widzę Draco jest z Alice?- zapytała zdzwiona Pansy

- Dobrze widzisz- powiedział Zabini

- To gratulacje.- przytuliła nas Parkinson 


Poszliśmy całą paczką do Wielkiej Sali. Kiedy weszłam przez ogromne drzwi trzymając Draco za rękę wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę. Nawet sam dyrektor był tym faktem zdziwiony. Uczta minęła nam bardzo spokojnie. Po powrocie do lochów oznajmiłam Draco, że idę do Pansy.

*U Pansy*

- Hejka. Mów co jest

- Jak mogłaś? On jest mój nie twój szlamo rozumiesz?- mówiła wściekła 

- Uspokój się. Nie wiem o co ci chodzi- moje włosy przybrały niebieski kolor (strach)

- Draco jest mój ja go kocham, on ma być ze mną nie z tobą rozumiesz- wymierzyła we mnie różdżką 

- Pansy uspokój się. Odłóż tą różdżkę porozmawiajmy na spokojnie - bałam się jej w pewnym stopniu. Bo osoby nie zrównoważone psychicznie są zdolne do wszystkiego 

- Drętwota- krzyknęła lecz ja zdążyłam się obronić 

- Zgłupiałaś. Wychodzę stąd. Alochomora- otworzyłam drzwi zaklęciem i po prostu wyszłam zostawiając tą psychopatkę samą 

Byłam zdziwiona zachowaniem Pansy. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, a w dokładności byłyśmy. Wróciłam do dormitorium. Na szczęście Draco w nim nie było. Postanowiłam, że nie zostawię tak tej sprawy. Poszłam do wujka 

*U Snape* (Nie bierzcie tego za skarżenie, a za odegranie się )

- Witaj wujku, mam pewną sprawę - usiadłam przed jego biurkiem 

- Mów co cię trapi- o dziwo był spokojny

- Chodzi o Pansy - nie wiedziałam czy dobrze robię mówiąc to wujkowi- ona mnie zaatakowała 

- Panna Parkinson zdolna do takich rzeczy? Nie wiedziałem 

- Zaatakowała mnie z zazdrości bo niby jej Draco zabrałam. Ale oni nawet nie byli razem. I chcę się na niej jakoś odegrać. Pomożesz mi w tym?- mam nadzieję, że mi pomoże 

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz