Cz. 37

520 11 1
                                    

Większość wieczoru przesiedziałam na rozmowie z Patrycją. Hermiona nie odezwała się ani słowem. Do czasu

- I dlatego mówię, że on jest w tym dobry - uśmiechnęłam się do przyjaciółki

- Weź bo pawia puszcze. Malfoy i dobry w "tych sprawach" - pokazała cudzysłów w powietrzu - nie wiem czego on ci tam dolał ale chyba coś mocnego

- Nie wymądrzaj się bo tak na prawdę jesteś Z. A. Z. D. R. O. S. N. A- przeliterowałam jej, żeby lepiej zrozumiała

- Ja zazdrosna-prychnęła - chciałabyś - odwróciła ode mnie wzrok

- Połączmy fakty - skinęłam do Patrycji - odkąd przyszłam z zaciekawieniem wysłuchujesz o Draco, na każdej przerwie patrzysz na niego jak na jakiegoś Boga. A teraz twoje serce przyspieszyło a myśli są poplątane - podeszłam do niej powoli - jesteś ZAZDROSNA-uśmiechnęłam się

- Okej wygrałaś. Jestem zazdrosna o twojego chłopaka. Zakochałam się w nim dopiero w tamtym roku -posmutniała

-Raczej zauroczyła z tego co widzę w twojej głowie - usiadłam koło niej

- Może czas przegrać walkę z emocjami i wybrać kogoś innego - zaproponowała Patrycja. Która cały czas przyglądał się mojej konwersacji z jej siostrą

Siedziałyśmy do około godziny 3 w nocy. Współczuję samej sobie jutrzejszych lekcji

*Draco*

Alice poszła do Patrycji na noc. Więc zostałem sam. Usiadłem w jednym z foteli w naszym pokoju i wyciągnąłem ognistą. Wpatrywałem się w butelkę złotego napoju może z godzinę a może i nawet dwie. Myślałem o wszystkim i o niczym. Z zamyśleni wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Podeszłe więc do nich i je otworzyłem. Przede mną ukazała się Parkinson

- Dormitoria ci się chyba pomyliły. Notta jest dwa dalej - chciałem zamknąć stare drewniane drzwi lecz ona mi przeszkodziła. Położyła noce centralnie w futrynie

-Ale ja przyszłam do ciebie - uśmiechnęła się i zakręciła pasmo swoich ciemnych długich włosów na palcu. Wyglądała ładnie. Ale nie ładniej od mojej dziewczyny

- Sorry ale dziwki nie zamawiałem. Więc spadaj już - ta wiedźma nie dawała za wygraną. Weszła  do pokoju - Parkinson wypieprzaj z tego pokoju albo sam cię wyniosę. A wiesz, że jestem do tego zdolny

- Kochanie nie złość się. Chcę się tylko z tobą pogodzić i napić. Masz - podała mi moją szklankę z whisky.

- Nie mam zamiaru nic z tobą robić. Więc wypierdalaj - wyrzuciłem ją z pokoju. Usiadłem  z powrotem na fotel i ponownie wpatrywałem się w butelkę ognistej.

*Zabini*

Nudziło mi się w pokoju. Wood'a z Riddle'm  gdzieś wywiało. Pewnie na jakąś imprezę (standard) więc postanowiłem przejść się do Malfoya. Bo wiem, że siedzi teraz sam i coś piję. Zawsze tak robi kiedy nie ma Alice przy nim. Z jednej strony to słodkie a z drugiej wpędza go to w alkoholizm. Mam podobnie nie będę kłamał.

-Stary jesteś tu. Czy też poszedłeś na jakąś imprezę? - zapytałem wchodząc do jego pokoju

- Gdzie moje bubu?-zapytał rozglądając się po pokoju

-Alice przecież jest u Patrycji - odpowiedziałem mu i spojrzałem ile zdążył już wypić. Praktycznie nic. Więc czemu się tak zachowuje?

- Gdzie moje bubu Pansy? - że co kurwa?!

- Nie wiem co ty brałeś. Ale lepiej to odstaw. Przecież nie cierpisz Parkinson - próbowałem go uspokoić, ponieważ w tym całym amoku mógł sobie coś zrobić

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz