Cz. 31

661 10 4
                                    

Siedziałam oparta o szybę pociągu. Słuchałam tylko ciągłej rozmowy chłopaków o Quddich'u. Wiem, że Draco bardzo lubi ten sport, i że jest szukającym w Slytherinie. Tim też gra niczego sobie. Kiedyś jak byłam u niego na wakacjach to przegraliśmy je całe właśnie w Quddicha. Wujek specjalnie kupił kuzynowi boisko i sprzęt do treningu. Sam też Tim mówił, że gdyby nie turniej trójmagiczny startowałby do drużyny. Na pewno by się dostał.

- Alice a ty co tak cicho siedzisz - o wilku w sumie mowa

- Rozmyślam nad życiem mój kochany - uśmiechnęłam się. Przeszłam do pozycji siedzącej i zobaczyłam, że chłopacy wyciągnęli szachy czarodziejów - to który się ze mną mierzy? - zapytałam pokazując na nie

- Ja z miłą chęcią zagram - odezwał się Draco

Przegraliśmy chyba jakieś dobre cztery rundy. Było 2:2. W zasadzie spodziewałam się takiego wyniku. Draco jest dobrym graczem chyba we wszystko.

Po dwóch godzinach drogi dotarliśmy na stację King's Cross. Z niej teleportowaliśmy się pod bramy mojego domu. Oczywiście przywitały nas skrzaty domowe zabierając nasze rzeczy i prowadząc nas do kuchni. W niej akurat znajdowała się moją mama. Prawdopodobnie wzięła się za gotowanie. Zazwyczaj robią to skrzaty. Ale kiedy nudzi się mojej mamie to i coś ugotuje bo ma jednak wielki talent do tego

- Witaj Mamo-przytuliłam kobietę. Ona lekko się wystraszyła

- O widzę, że już przyjechaliście. Siadajcie do stołu. Zaraz obiad - oznajmiła. My jednak poszliśmy na górę odłożyć rzeczy

Tim poszedł do swojego pokoju. Bo taki w naszym domu posiada. Ja jednak zaprowadziłam Draco do jego pokoju. Znajdował się on na przeciwko mojego. Wyglądał dość specyficznie. Czarne meble. Duże okna. W sumie to ściana szklana. Ściany w kolorach szaro zielonych. Taki idealny dla niego. Jego klimaty można rzec.

Po rozpakowaniu się zeszliśmy do jadalni. W niej była już mama i ojciec. Siedzieli sobie w ciszy delektując się jedzeniem. Zasiedliśmy w spokoju przy stole i zaczęła się rozmowa

- A więc już wiecie bądź nie przyjechaliście tu na miesięczny trening. Oczywiście wszystko ustalone z waszymi rodzicami i dyrekcją szkoły - powiedziała dość łagodnie mama

- Ale na pewnych zasadach - spojrzałam na ojca. On jedynie pokiwał głową - Mam do was też jeszcze inne pytanie

- Mów śmiało córeczko - złagodniał też i ojciec

- Czemu akurat nasza trójka? - na serio byłam ciekawa

- Miał być z wami jeszcze Kacper. Ale on jest mniej doświadczony w tym wszystkim-uśmiechnął się tata

Po skończonym obiedzie udaliśmy się na spacer po ogrodzie. Muszę przyznać, że był on ogromy. Jak na zamożną rodzinę przystało. Masa kwiatów, drzew i wszystkiego co tylko się zapragnie. I oczywiście boisko do Quddicha. Nie mogło go tutaj zabraknąć przez moje również wielkie zamiłowanie do tej gry. Jeszcze przed rozpoczęciem roku przecież udaliśmy się z Claudią na mecz między Irlandią a Bułgarią.

- Alice nie mówiłaś, że masz boisko do Quddicha - wskazał na nie Draco

- No mam. Bo jednak też mam jakieś zamiłowanie do tej gry. I w całe źle nie gram - powiedziałam dumnie

- Przekonajmy się - oznajmił Tim i podał mi moją ulubioną miotłę (błyskawicę) - No Draco ty też grasz. Robisz za obrońcę

Chłopacy poszli się przebrać w swoje stroje. Bo jednak ojciec wyposażył szatnie w takie. Na wszelki wypadek. Ja jednak założyłam swój taki nowszy strój. Składał się on z czarnej koszulki z różowym moim nazwiskiem na plecach i numerem 03. Oczywiście do tego były czarne spodenki z różowymi paskami. Czekałam tylko na chłopków aż się ogarną

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz