Cz. 29

652 14 0
                                    

Obudziły mnie odgłosy dochodzące z PW. Za pewnie Durmstrang wstał dzisiaj najczęściej. Postanowiłam, że się przejdę na dół zobaczyć co się dam dzieje. Ubrałam szybko jakieś dresy, bluzę i wyszłam. Nie myliłam się Victor ze swoimi kolegami siedział przy kominku obmyślając plan na dzisiejsze zadanie. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać. Więc wróciłam do siebie, żeby się u szykować na to wydarzenie. Podobno ma się odbyć zaraz po śniadaniu.

Z tajnych źródeł wiem, że pierwszym zadaniem będą smoki. Co było dla mnie dość dziwę. Ale mówi się trudno. Nie ja tam startuje.

Kiedy kończyłam się szykować. Draco nadal spał. Więc czas najwyższy było go obudzić. Strumieniem wody go oblałam. Wyskoczył z łóżka jak poparzony

- Oszalałaś?! - wkurzył się

- "Czarny Księciu" zaraz śniadanie i pierwsze zadanie. Chyba nie chcesz przegapić? - zapytałam z uśmiechem

- O matko zapomniałem o tym. Która godzina? - był lekko poddenerwowany

- Zaraz 10 więc się szykuj - powiedziałam

Draco jak na zawołanie poszedł do łazienki się uszykować. Ja w tym czasie szykowałam mu leki na dzisiejszy dzień. Podobnie kilka lat temu było z Timem. Ciągle chodził zły i nerwowy. Ale kiedy dostawał leki był potulny jak baranek.

Spakowałam całą torebkę leków ze sobą. I tylko czekałam aż książę wyjdzie z łazienki

- Już jestem - ogłosił wychodząc z pomieszczenia

- Okej. A teraz leki - wskazałam na stolik, na którym znajdowały się przedmioty

- Aż tyle? - był zszokowany

-Wiem jak było z Timem. Więc tak musi być aż tyle. Trzy albo nawet cztery dawki dziennie - spoważniałam, żeby Draco nie wziął tego za żart - a teraz dawaj rękę. Trzeba zakryć znak

Chłopak wystawił do mnie lewą dłoń. A ja wykonałam to co potrzeba

- To co idziemy na śniadanie? - uśmiechnęłam się wesoło

- Ta. Możemy iść - odpowiedział z ironią

-Ej no nie bądź taki zły. Przez dwa, trzy dni tylko będziesz musiał to brać - chciałam go pocieszyć

- Wiesz jakoś mnie nie pocieszyłaś - na te słowa zaczęłam go łaskotać - okej wystarczy. Już mi lepiej

-I takiej odpowiedzi oczekiwałam

Poszliśmy na WS. Tam byli już wszyscy nasi znajomi. Po skończonej uczcie, która przebiegła dość spokojnie. Udaliśmy się na boisko, które nie przypominało go.

Nasze słynne boisko do Quidditch'a zamieniło się w wielką górzystą dolinę. Masa kamieni i złote jajko na środku.

Obstawiam, że to będzie to o co będą walczyć ze smokiem. Już im współczuję. Takie zwierzę jest nie przewidywalne. Zdolne nawet zabić za swoją własność. Dlatego cieszyła mnie ta informacja. Bo może w końcu Potter zginie i mój ojciec będzie mógł rządzić światem magii.

Pierwszy poszedł Diggory. Wykorzystał on transmutacje i przemienił kamień w psa. Smok się trochę nim zainteresował, ale nie na długo. Kiedy Cedric miał już jajko smok go poparzył i musiał trafić do szpitala. 

Później była Fleri ona za to zaczarowała smoka tak, żeby zasnął. Ale na jej nie korzyść kiedy się skradała po złote jajko smok chrapnął i podpalił jej spódnice. Ona za to się tym zbytnio nie przejęła i szybko to ugasiła 

Trzecim zawodnikiem był Victor nie poradził on sobie za dobrze. Oślepił smoka lecz on przez to, że nic nie widział zgniótł jajko. I sędziowie musieli odjąć mu punkty 

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz