*Alice*
Kiedy się obudziłam Malfoy nadal spał a drzwi były zamknięte. Jak się tylko kurwa dowiem kto nas zamknął pożałuję. Postanowiłam obudzić Tima. Jeżeli był w pokoju. Zaczęłam z całej siły nawalać w ścianę, żeby któryś z chłopaków się obudził. Lecz to nie poskutkowało więc użyłam legilimencji bo wiem, że Tim ją opanował
-Wstawaj kurwa a nie się lenisz. Drzwi mi otwórz! - krzyczałam wręcz do niego. Ale się nie odzywał więc spróbowałam na Zabinim
- Węgiel wstawaj! - krzyknęłam z całej siły. Po chwili usłyszałam jak coś lub ktoś spada za ścianą. - otwórz te cholerne drzwi - nie musiałam długo czekać żeby słyszeć przekręcając się klucz
-Dziękuję. A teraz przesuń się. Muszę zabić Pottera - powiedziałam i chciałam iść lecz coś mnie zablokowało. Nie dało się przejść przez futrynę- co zrobiłeś?
-Ja nic. Sama wiesz, że nie znam za dużo czarów - odpowiedział lekko zdziwiony Zabini
-Jest Riddle w pokoju? - oby był
- Nie ma, standardowo gdzieś pijany z Woodem leży - Blaise podrapał się po karku
- To powiedz mi łaskawie jak ja kurwa teraz stąd wyjdę?! - krzykiem obudziłam Draco, który się wystraszył i zleciał z łóżka
- Nie drżyj się. Spać chce - powiedział zdenerwowany
- Nie da się wyjść z pokoju - pokazałam chłopakowi, że futryna blokuję - węgielku idź po Snape'a - rozkazałam a on to uczynił
Po chwili zjawił się profesor i oznajmił, że to on użył zaklęcia na pomieszczenie w razie gdybym spaliła drzwi. Za dużą opiekę tu mam. Robi się to uciążliwe. Nie zważając na obecność profesora krzyknęłam, że za chwilę wszyscy zobaczą wiszącego za jaja Pottera. Wyszłam z PW i szłam korytarzem lecz po chwili znieruchomiałam i upadłam na ziemię. Kurwa Snape zabije cię kiedyś
- Nie tak prędko Riddle. Najpierw pogadamy - jeszcze tego brakowało
Zaszłam do gabinetu nietoperza. W sumie fajnie na niego mówią. Ale wracając usiadłam obok Draco i czekałam aż Snape zacznie drzeć się na nas.
- Mam wam T postawić z eliksirów. Jak nie rozpoznaliście Amortencji?! - i się zaczęło
- Zacznijmy od tego, nie drżyj się bo mi łep pęka. A po drugie w słodyczach rzadko kiedy wyczujesz. Pomyśl dwa razy zanim coś powiesz - wygarnęłam profesorowi
- A ty Malfoy co powiesz? - spojrzał na blondyna, który nie wiedział co się dzieje
- No nie wiem jak się to stało. Pansy była u mnie podała mi szklankę z wishy a ja ją wypiłem. Myślisz, że zważałem na to jak pachnie?! - spojrzał na nietoperza wzrokiem mordercy
- Dobra nie ma sensu z wami tego ciągnąć. Dostajecie szlaban dzisiaj o 18.00 w sali od eliksirów. Musicie w końcu się czegoś nauczyć - spoważniał i po chwili wyprosił nas
Czym prędzej udałam się pod wierzę Gryffindoru. Na szczęście jakiś jełop nie zamknął drzwi i weszłam sobie spokojnie. Powędrowałam do pokoju Pottera. Nie ciężko było go znaleźć. Jako jedyny był podpisany słowem "Wybraniec" kreatywniej się nie dało. Bez pukania weszłam do nich. Ale nikogo nie było. Zawędrowałam więc do ich PW. Tam siedzieli tylko bliźniacy Weasley
- Fredi albo ty George nie wiecie może gdzie jest Potter? - usiadłam koło nich
- Wyszedł w nocy za tobą i dwoma Grenger i od tamtej pory go nie widzieliśmy - odpowiedzieli razem.
Nie było sensu siedzieć u nich dłużej. Wyszłam i pokierowałam się z powrotem do lochów. Po drodze zaszłam do łazienki. Marty nie było, może spała. Kto wie. Spojrzałam w lutro. Wyglądałam jak zombie. Wory pod oczami. Roztrzepane włosy i blada cera. Przemyłam twarz wodą. Po chwili coś zwróciło moją uwagę. Były to kroki w moją stronę. Szybko użyłam na sobie zaklęcia kameleona i czekałam na rozwój wydarzeń. Osobą, która wydawała dźwięki był nie kto inny jak wybraniec
- Ty chuju jak mogłeś mi podać Amortencje - krzyknęłam i obezwładniłam go. Chłopak leżał na ziemi. Zdjęłam z siebie zaklęcie i spojrzałam Potterowi prosto w oczy. Było w nich widać przerażenie. Jego wzrok mówił "przepraszam wypuść mnie".- no powiedz coś!
- Ja-ja nie chciałem to było wyzwanie - odpowiedział trzęsąc się
- A weź spierdalaj stąd. I żebym cię dzisiaj na oczy nie widziała bo cię gorzej potraktuje - pościłam tą niedorajdę życiową i wróciłam spokojnie do lochów. Stanęłam przed obrazem Salazara i wypowiedziałam hasło, które okazało się błędne. Który jełop zmienił hasło i nie podał nowego? Nie wiedząc jak wejść usiadłam przed drzwiami i patrzyłam w podłogę. Po chwili jednak ktoś usiadł koło mnie.
- Nie znasz hasła? - zapytał przytulając mnie Zabini
- No jak widać smoku - lekko się uśmiechnęłam
- Tak się składa pulpeciku ze ja też nie znam - zaśmiał się - to co idziemy na śniadanko? - od razu poprawił mi humor
- Jasne! - krzyknęłam i wskoczyłam chłopakowi na barana. Muszę przyznać, że Zabini to zajebisty chłopak. Patrycja ma szczęście. Blaise to moja najdroższa psiapsi zaraz po Asti.
Poszliśmy do WS. Gdzie roiło się od uczniów. Co oznaczało, że zaraz śniadanie się rozpocznie. Usiadłam koło Tima, który jak się okazało był wczoraj u Asti. Oparłam głowę o jego ramię i wsłuchiwałam się w rozmowy innych. Po chwili jednak przemówił dyrektor
- Moi drodzy jak już wiecie bądź nie. Za niedługo ostatnie zadanie. Co oznacza też koniec roku szkolnego. Chcę wam ogłosić, że przyśpieszymy troszeczkę zadanie. I odbędzie się ono miesiąc po świętach. A teraz smacznego
Jedzenie pojawiło się na stolach a sala wypełniła się rozmowami uczniów. Ja jedynie wpatrywałam się w pusty talerz. Co jednak zauważył węgielek
- Pulpeciku czemu nie jesz?- nie zważając na moją reakcje wziął mój talerz i nałożył mi moje ulubiona naleśniki i wręczył mi- a teraz jemy
- Węgielku ale ja nie jestem głodna- spojrzałam na talerz wypełniony jedzeniem
- Ty mi już tu nie kłam, czasami jesz więcej ode mnie. Więc już raz dwa jemy- podał Timowi mój widelec i powiedział- jak sama nie będzie chciała jeść to ją nakarm bo ja trochę za daleko siedzę
Jak usłyszałam to wybuchłam śmiechem. Zabini wie jak kogoś uszczęśliwić. Zaczęłam się z nim bawić i ciągle mówiłam, że nie zjem. I się doigrałam bo Tim jak na rozkaz zaczął robić ze mnie dziecko
- No Alice otwieramy buzię samolocik musi wylądować- machał tym widelcem mi przed oczami a ja jedynie się śmiałam
- Dobra daj to, zjem to ale nie rób z nas pośmiewiska- zjadłam to co dał mi Zabini. I wyszłam z sali. Za mną oczywiście chłopacy. Nie obyło się bez noszenia mnie. Węgielek wziął mnie za nogi a Tim za ręce i tak nieśli mnie przez cały korytarz. Puścili dopiero przed salą od transmutacji.
- A gdzie moje rzeczy?- popatrzyłam na nich. Zabini się tylko lekko uśmiechnął i podał mi moją torbę spakowaną - ale jak?
- Zawsze o ciebie pulpeciku zadbam. Od tego jestem- i zaczęła się lekcja. Zabini co chwilę dogadywał nauczycielce z czego śmieli się ślizgoni i Patrycja.
CZYTASZ
Córka Toma Riddle'a
FanfictionAlice Riddle dziewczyna, która przejdzie nie jedno w swoim życiu. Kto jej pomoże to przetrwać, a kto okaże się jej największym wrogiem? Zapraszam do przeczytania historii o córce Toma Riddle'a. (przepraszam za wszelkie błędy) Pojawiają się scenki 1...