Cz. 44

495 11 0
                                    

*Magia czasu. Wyjazd na święta*

*Tim*

Wrócić nawet na te dwa tygodnie do domu, szczerze nie chce mi się. Ale w końcu muszę, bo od dwóch lat nie spędziłem świąt w domu z rodzicami. Zawsze albo u wujka albo u dziadków. Cóż jedynym plusem będzie to, że przesiedzę je w swoim pokoju. 

Kiedy byłem już gotowy zaszedłem jeszcze do Alice. Zapukałem i czekałem aż ktoś mi otworzy.

- Mogę?- zapytałem blondynkę

- Jeszcze pytasz? Wchodź- wszedłem do pokoju i ujrzałem śpiącego Malfoy'a 

- Nie obudzimy go?- wskazałem na chłopaka 

- Dopiero za jakieś dwie godziny- zaśmiała się Alice- a więc co cię sprowadza do mnie?

- Przyniosłem ci prezent- wyciągnąłem torbę i dałem dziewczynie- w te święta się nie spotkamy, a chciałem ci osobiście wręczyć- Alice bez słowa się do mnie przytuliła

- Dziękuję- łza spłynęła jej po policzku- ja też mam coś dla ciebie

Podeszła do szafy i wyciągnęła ogromne opakowanie. Można powiedzieć, że było w jej wzroście. Wręczyła mi pakunek i w tym samym czasie otworzyliśmy prezenty. Ja dostałem od niej miotłę, moje ulubione perfumy, masę słodyczy oraz dwie butelki ognistej. Byłem pod wrażeniem. Nie sądziłem, że takie małe rzeczy mnie aż tak zadowolą

*Alice*

Patrzyłam jak Tim otwiera swój prezent ode mnie. Widać było po nim, że mu się mega podoba. 

Ja dostałam od kuzyna bluzę z napisem "Riddle" oraz kilka książek. Mogłam się tego po nim spodziewać, bo on jako jedyny wie, że uwielbiam czytać książki. 

*Magia czasu. W pociągu*

- Grasz z nami Alice?- zapytał Wood

- Zależy w co?- spojrzałam na Zabini'ego

- W nigdy nie- odpowiedział Draco, który leżał na moich kolanach 

- W to, to mogę zagrać- Blondyn się podniósł z moich nóg i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem

- To ja zaczynam- zgłosił się Zabini. Jak zawsze w sumie- to tak, nigdy nie spałem z chłopakiem

Wszyscy oprócz Zabini'ego i Draco wypili. Spojrzałam na Tima i aż mi się jedna sytuacja przypomniała. Jak na obozie czarodziei Tim pomylił łóżka i obudził się ze swoim "wrogiem" w jednym.

- To teraz ja- zgłosiłam się- nigdy nie pocałowałam dziewczyny- wypili tylko chłopacy, można się było tego spodziewać

- Nigdy nie spałem z nikim- powiedział Kacper. Wszyscy oprócz niego wypili

- Nigdy nie zabiłam kogoś- powiedziała Astoria. Wypili Tim, Draco i ja. Wszyscy spojrzeli na nas jak na nienormalnych

- No co, sami wiecie kim jest mój ojciec- odpowiedziałam

Gra toczyła się dość długo praktycznie przez całą drogę. Kiedy już dojechaliśmy do Londynu na peron poszłam z Draco do jego rodziców. Bo to u nich spędzam tegoroczne święta, ponieważ moi rodzice jadą w kolejną delegacje. A ze Snape'm nie chciałam zostawać. Więc wolałam jechać do Draco

- Dzień dobry państwu- zachowałam ogromną powagę co do nich

- Witaj matko, ojcze- powiedział równie poważny Draco

- Alice jak minęła podróż, mam nadzieję, że spokojnie?- zapytał spoglądając na mnie Lucjusz

- Tak proszę pana- po raz pierwszy się tak do niego zwróciłam, zawsze traktowałam go jak normalnego sługę ojca

Teleportowaliśmy się do Malfoy Manor, które muszę przyznać robi wrażenie. Jest trochę większe od Riddle Manor, ale równo upiorne. Weszliśmy do środka można powiedzieć pałacu. Draco od razu zaprowadził nas do jego pokoju. Narcyza chciała mi dać osobny ale powiedziałam jej, że nie potrzeba. 

Zaszliśmy do komnaty księcia Slytherin'u. Bo tak miał podpisany pokój. Słodko musze przyznać. Jego pokój był ciemny, ciemno zielone ściany i czarne meble. Dosłownie jak nasze dormitorium. 

- Dosłownie jak w Hogwarcie- zaśmiałam się do Draco

- Jeżeli chcesz, żeby było tak jak w Hogwarcie to poczekaj do wieczora- podszedł do mnie i mnie pocałował

- Nie myśl sobie, że przelecisz mnie we własnym domu. Twoi rodzice są w nim- opanowałam go 

- Niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechów dzieci się znalazł- udał obrażonego

- Już nie gniewaj się na mnie- usiadłam koło niego na łóżko i się przytuliłam

- I za to cię kocham- pocałował mnie w czoło

Po niecałej godzinie Narcyza zawołała nas na obiad. Powiem tak, sama po tym domu nie mam zamiaru się poruszać. On jest jak jakiś labirynt. W końcu dostaliśmy się do jadalni gdzie siedział już Lucjusz i... Ballatrix. Kiedy tylko zauważyłam ją uśmiechnęłam się 

- Kogo moje oczy widzą. Bellatrix Lestrange we własnej osobie- kobieta po usłyszeniu mojego głosu lekko się zdziwiła

- Alice Riddle. W końcu się widzimy- przytuliła się do mnie. Miny pozostałych były zabawne 

- Siostro wytłumaczysz mi co się przed chwilą stało?- zapytała Narcyza

- Alice to moja przyjaciółka z Azkabanu. Codziennie rozmawiałyśmy ze sobą- odpowiedziała jej - Gratulacje Draco wybrania idealnej dziewczyny- przytuliła go

Zasiedliśmy wszyscy do stołu i zaczęły się rozmowy można powiedzieć o wszystkim i o niczym. Większość konwersacji opierała się na rozmowie o szkole i moim zadaniu, które musze wykonać. Ojciec powierzył mi w ostatnim czasie to, że puchar muszę zamienić w świstoklik. Będzie to ciężkie ale podołam temu. 

*Tim*

Przez całą drogę do domu nie odezwałem się do rodziców w ogóle, ponieważ nie pozwolili mi spędzić świąt poza domem. Rozumiem rodzice Alice wyjeżdżają ale moi dziadkowie już nie. 

Wróciłem do domu i od razu poszedłem na górę do swojego pokoju. Rozpakowałem się i zabrałem prezent od Alice i poszedłem ćwiczyć. Mam lekki przypał bo moi dawni znajomi mnie zauważyli.

- Riddle wrócił, no w końcu. Kiedy zawitasz do szkoły? Prawię rok cię nie ma- podszedł do mnie Max

- Nie wracam w ogóle, bo już tam nie chodzę- zszedłem z miotły

- Zostawiłeś najlepszych przyjaciół, nieładnie- mówił takim przesłodzonym głosem Alex

- "Przyjaciół" dobre, żarty. Głównie to przez was się przeniosłem- podszedłem do nich

- Nadal Riddle'k jest obrażony za ośmieszenie go przed całą szkołą?- udawał płacz

- Żałuję, że kiedyś mnie coś z wami łączyło- odwróciłem się do nich plecami

- Nie ładnie się tak odwracać. Chłopacy wiecie co robić- dwa goryle Maxa ruszyły w moją stronę. Cieszę się, że z Malfoy'em ćwiczyliśmy sztuki walki. Najpierw zaatakował Alex. Złamałem mu rękę, Olaf lekko się wystraszył ale na rozkaz Maxa zaczął mnie "bić" co prawda oberwałem w oko i pewnie mam teraz podbite ale mówi się trudno. Długo się ze mną nie bił bo dostał w żebra i się nie umiał podnieść - zwijamy się chłopacy- powiedział przestraszony Max

Po całym tym incydencie wróciłem do domu

- Brawo synu, dałeś im popalić- pochwalił mnie ojciec 

- To nic takiego- odpowiedziałem i usiadłem na krześle

- O boże co ci się stało?- zapytała zszokowana moim wyglądem mama

- Dał nauczkę gangowi Maxa - odpowiedział za mnie ojciec 

Mama już się nic nie odezwała tylko dała mi lód oraz plaster na rozcięty łuk brwiowy. 

- Kto cię tego nauczył synu?- teraz synu, bo wygrałem, a jakbym przegrał to byś mnie wyzywał. Pomyślałem

- Trenowałem z Malfoy'em codziennie w szkole- odpowiedziałem i ruszyłem na górę. Napisałem list do Alice jak jej obiecałem.

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz