Cz. 46

446 11 0
                                    

*Draco*

Lekarze nie chcieli mnie wpuścić do Alice, powtarzali że nie jestem rodziną i mi nic nie powiedzą. Jedyną wyrozumiałą osobą była mama Alice. Powiedziała mi, że jak była nieprzytomna to wypowiadała moje imię. Udałem się do niej, wiadomo dopiero kiedy lekarze mi udzielili zgody

- Kochanie, martwiłem się - usiadłem koło niej. Źle wyglądała, tak jakby była duchem. Blada jak ściana i mega chuda. Była podpięta do około 4 maszyn. Miała również krew transportowaną. 

- Już jest dobrze- powiedziała po cichu tak, żebym jednak usłyszał i się lekko uśmiechnęła

Nie rozmawialiśmy ze sobą, bo Alice usnęła. W sumie to dobrze, dla jej organizmu można powiedzieć, że odpowiednie zachowanie. Patrzyłem na nią jak sobie słodko śpi. Ale ktoś jednak musiał mi przeszkodzić. Była to pielęgniarka.

- Przepraszam cię chłopce ale musze wymienić pacjentce krew - mówiła dość słodkim głosem

Wyszedłem z sali i usiadłem na krześle przed wejściem. Koło mnie usiadła mama Alice i powiedziała:

- Wiedź, że nie ważne co się stanie ona cię naprawdę kocha - spojrzałem z zapytaniem na kobietę, ta jednak nic się nie odezwała. Po może pół godzinie wyszedł do nas lekarz. Anna poszła do niego, żeby się dowiedzieć co się dzieję z Alice. Nie miała dobeych wieści.

- Draconie, Alice może umrzeć - popłakała się - lekarze mówią, że jej organizm nie przyswaja krwi, którą jej podają

- CO? Ale jak to?- chodziłem po korytarzu załamany - może moja krew się nada? - wypaliłem 

- Można spróbować ale wątpię, skoro moja i jej ojca nie działa. Tracę nadzieję 

- Jaką ona ma grupę krwi?- musiałem zrobić wszystko, zęby ona przeżyła 

- 0 RH- , to rzadka krew. Ja i jej ojciec mamy 0 ale RH + - ja się chyba przesłyszałem.

- Mam dokładnie taką samą. Idziemy - poszedłem z Anną do lekarza - oddam jej moją krew!

- Chłopcze nie możesz, to ryzykowne - powiedział zdziwiony lekarz

- W dupie to mam, wolę ja zginąć, ale ona ma żyć. Więc pobieraj tą krew- lekarz nie miał wyboru, dość dużo krwi oddałem ale modliłem się, żeby się udało 

* 5 godzin później*

-   Draconie nie wiem jak ci dziękować- podbiegła do mnie mama Alice - ona przeżyła

Po jej słowach wstałem ze swojego łóżka, bo jednak ja też wylądowałem ale tylko z tego powodu, że lekarze bali się osłabienia 

- Alice!- zauważyłem jak dziewczyna rozmawia z doktorem - ty żyjesz - przytuliłem ją 

- Tak żyje i mam się dobrze - zaśmiała się do mnie

- Weź ja tu prawię na zawał zszedłem a ty się z tego śmiesz teraz - udałem oburzonego

*Magia czasu. Dzień przed ostatnim zadaniem, Alice *

- I co udało się? - zapytałam Barty'ego

- Mi nie wierzysz? - spojrzał na mnie lekko się uśmiechając

- No to skoro wszystko zrobione to ja wracam do siebie - wstałam od biurka i wyszłam.

Szłam sobie spokojnie do PW. Hogwart o godzinie około 2 w nocy wygląda naprawdę pięknie. Wszystkie obrazy śpią. Cisza, że aż strach się odezwać. Idąc miałam w głowie tylko jedno "Nie natraf na nauczyciela" i pech tak chciał, że akurat dyżur miała dzisiaj McGonagall, lepiej być nie mogło.

- Panienka Riddle nie w łóżku? - zapytała dość cicho. Powiem tak ona we swojej piżamce wygląda prze zabawnie. Szczerze wolę ją w ubraniach normalnych

- Wracam od profesora od Obrony Przed Czarną Magią. Ćwiczyliśmy nowe zaklęcia ponad programowe - musiałam tutaj skłamać. Bo jednka dziwnie by to brzmiało jakbym powiedziała jej "No wie pani wracam od profesora, który tak naprawdę nim nie jest i uczyniliśmy z pucharu świstoklik"

- Dobrze ustalę czy to prawda, a teraz do łóżka i w sobotę staw się na szlaban w bibliotece - powiedziała i odprowadziła mnie pod same drzwi wejściowe od PW

Weszłam i jedyną osobę jaką spotkałam w pokoju był to Adrian. Siedział on i czytał jakąś książkę. Chciałam po cichu przejść, żeby go nie zdekoncentrować, lecz mi się to nie udało

- Riddle a gdzie to się bywa o tak późnej porze? - serio teraz wywiad

- No wiesz miałam zajęcia dodatkowe - oby uwierzył, ale skoro McSztywna uwierzyła to on też powinien

- Mnie nie oszukasz złotko - wstał z kanapy i podszedł do mnie

-Adrian piłeś! - odepchnęłam go ode mnie

- Kochanie nie odrzucaj mnie - podszedł bliżej i odciął mi drogę ucieczki. Ale on nie jest aż tak mądry jak Diggory więc lekko się pomoczył

- Adrian odejdź bo to się źle dla ciebie skończy - próbowałam go jakoś opanować

- Źle to się zaraz dla ciebie skończy za nie posłuszeństwo! - zagroził mi - na kolana!

- Chyba cię coś pojebało - nie słuchałam go

- Powiedziałem coś do ciebie szmato - chwycił moje włosy

- Chyba ja coś powiedziałam - w moich oczach pojawił się ogień. Chwyciłam rękę, która trzymała moje włosy i nagrzałam ją

- Ty mała kurwo! Oparzyłaś mnie! - wydarł się na mnie

-Ostrzegałam, a teraz spierdalaj - uderzyłam go w krocze i poszłam do swojego pokoju.

Na moje szczęście Draco już spał. Więc ja po cichu poszłam do łazienki się umyć i uszykować do snu. Kiedy wyszłam nie położyłam się spać. Sięgnęłam po kartkę i zaczęłam pisać list do moich starych znajomych z Durmstrang'u

Damon!

Dawno się nie widzieliśmy, tęsknię za wami. Spotkamy się po turnieju? Wiesz taki wspólny wypad do świata muggoli. Jak za dawnych lat. Powspominamy sobie wszytko. Namów też resztę chłopaków na wycieczkę.

Odpisz mi jak najszybciej

Twoja Alice

Damon to naprawdę prze kochany człowiek. W dawnej szkole był on moim najlepszym przyjecielem. Przez moje przeniesienie się do innej szkoły nasz kontakt się urwał. Więc czas najwyższy go odnowić.

Wyszłam sobie szybko w piżamce. I zaszłam po cichu do sowirani. Wysłałam lit i wracałam sobie tak dość wolniutko. Zerknęłam po drodze na zegar, który wisiał na ścianie. Pokazywał on 3.45 dość późno jest. Ale wyjebane nie ma jutro lekcji. Weszłam z powrotem do pokoju i położyłam się spać koło mojego już dawno śpiącego chłopaka.

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz