cz.8

1.3K 25 3
                                    

Dzień jak każdy inny, a może nie. To właśnie dzisiaj miałam się odegrać na Parkinson. Wstałam z łóżka starając się nie budzić Draco. Co jednak mi się nie udało. 

- Co tak wcześnie księżniczka wstaje? Wracaj do łóżka - było widać na jego twarzy taki szczery uśmiech 

- Za pół godziny mamy śniadanie. Więc wstawaj- powiedziałam wstając z łóżka 

- Oj księżniczko już wstaje. Podałabyś mi ubrania z szafy?- zapytał patrząc na mnie błagalnymi oczkami

- Nie rób takich oczu- można było się w nich zakochać- to co chcesz z tej szafy?- powiedziałam a na jego twarzy wymalował się prze piękny uśmiech 

- Sama coś wybierz. Sobie też możesz coś wziąć

Podałam mu czarne spodnie i do tego koszule z krawatem naszego domu. Ja za to wzięłam sobie od niego koszulkę. Co prawda była za duża ale pasowała mi. Zawiązałam krawat i już miałam wychodzić ale coś przykuło moją uwagę. Była to sowa z listem. Może to list od rodziców.

Alice!

Kochanie twoje włosy przyjęły taki kolor, ponieważ jesteś pół metamorfomagiem. Jak by ci to wyjaśnić. Twoje włosy przyjęły taki sam kolor co włosy twojego chłopaka, ponieważ oby dwoje się kochacie. I będziesz mieć taki kolor już do końca życia. Jestem pewna, że pasują ci takie włosy. 

Kocham cię 

Mama 

PS. Ojciec mówi, że dzisiaj dostaniesz swoje zadanie. Wykonaj je dobrze.

No to nieźle. Teraz do końca życia będę tak wyglądać. Nie no fajnie 

- Co jest kochanie?- zapytał przejęty chłopak 

- Przeczytaj- podałam mu list 

- Warto wiedzieć - zaśmiał się a ja za to rzuciłam w niego poduszką 

- Ej nie znowu- zaśmiał się i przerzucił mnie przez bark. 

Myślałam, że znowu rzuci mną na łóżko lecz się myliłam zaniósł mnie do pokoju wspólnego. Wszyscy byli zdziwieni naszym zachowaniem. Zabini nie mógł ze śmiechu 

- Uuu co ja widzę- zaśmiał się

- Rozpętała wojnę na poduszki. A wiem jak to może się skończyć więc ją wyniosłem- zaśmiał się Draco stawiając mnie na ziemie 

- Masz szczęście, że jesteś wygodny- uśmiechnęłam się 

- Jak chcesz to mogę cię nawet na śniadanie zanieść 

Miny wszystkich były bez cenne. Draco zawsze był chłodny w stosunku do innych. Tylko nie do mnie. 

- Jeżeli dasz radę to proszę bardzo- wskoczyłam chłopakowi na barana 

- Jezu jaka ty lekka- uśmiechnął się i wyszedł ze mną na korytarz.

Nasza paczka szła koło nas. Miny całej szkoły były wręcz świetne. Najlepsze były i tak szepty Golden Trio. "Draco taki miły" "Co ona mu podała?" i wiele innych. 

Weszliśmy do Wielkiej Sali. Każdy się na nas spojrzał jak na jakiś nienormalnych. Ale olałam to. Zeszłam z ramion chłopaka i usiadłam do stołu. Drops naglę przemówił.

- Dzisiaj klasy trzecie odbędą pojedynki na różdżki. Ale wszystko pod nadzorem nauczycieli. Cała szkoła zostaje zaproszona. Dzisiaj na lekcji 4 wszystko się odbędzie. A teraz smacznego.

Spojrzałam na wujka, który się do mnie uśmiechnął. Naglę jedzenie pojawiło się na stole. 

*pierwsza lekcja*

Córka Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz