~SAINA~
Ustaliliśmy, że będziemy zmieniać się noszeniem naszyjnika co godzinę. Wyznaczałam czas, więc skracałam okres noszenia Sethowi, Traskowi, Marze, Elise i Tanu. Kendrze i Paprotowi wydłużałam o pół godziny. Sama niosłam go dwie godziny. Musiałam upewnić się, że mniej odporni wytrwają.
Rozmowa ciągnęła się między nami, tym razem z chęcią do niej dołączyłam. Miałam potrzebę oderwania się od myśli. Nie poruszaliśmy ważnych tematów, trzymając się przyjemnych drobnostek. Które miały jakby umocnić nas w przekonaniu, że jest jeszcze gdzieś dobro na tym świecie. Zaproponowałam, żebyśmy biegli przerzucając się na szybki chód, gdy się zmęczymy. Reszcie spodobał się ten pomysł. Tak o wiele szybciej dostaniemy się do twierdzy. Seth parę razy próbował ze mną porozmawiać. Nie byłam na to gotowa. Nie umiałam powiedzieć co do niego czuję. Jeszcze nie. Ucinałam więc rozmowę po paru wymienionych zdaniach, w obawie przed wyznaniem miłości od niego.
Minął tak tydzień. Tydzień pozornego spokoju. W moim sercu jednak panowała burza. Wiedziałam, że muszę stawić czoła moim uczuciom. Nie chciałam, ale musiałam. Była noc. Nie mogłam spać. Patrzyłam w czyste niebo, próbowałam się uspokoić. Co ja czuję? To pytanie ciągle przeplatało się przez moje myśli. Postanowiłam w końcu na nie odpowiedzieć. Wzięłam wdech i wydech parę razy, czerpiąc urazę do zatrutego tu gazami powietrza. Na wspomnienie czystego powietrza baśnioborskich lasów serce mi się krajało. Tam wszystko było takie proste. Przyjaźń, nic więcej. A potem pojawiły się wątpliwości i ta cholerna wyprawa, żeby zepsuć moje szczęście i spokój. Byłam wściekła i przygnębiona. To wszystko przez tych facetów. Oni zawsze wszystko psują. Kiedy chcesz ich miłości mają Cię gdzieś. A gdy jesteś szczęśliwa z samą sobą przylepiają się do ciebie jak pszczoły do miodu. Westchnęłam. Co ja czuję? Czy ja go kocham? Rozważmy fakty: był przystojny, mądry, odpowiedzialny, ufałam mu jak nikomu, rozumiał mnie i zawsze rozwiązywał moje problemy. Był moim przyjacielem. Był najcudowniejszą istotą na tej planecie. A gdy nasze ręce się stykały, pragnęłam więcej. Chciałam przy nim być. Chciałam mieć go przy sobie i nigdy nie opuszczać. Chciałam być z nim. Chciałam... chciałam być kochana. Czemu? Saina przestań udawać, mówił wewnętrzny głos. Przestań. I zrozumiałam. Kocham go. Nie tak jak kogoś wcześniej. Kocham go jak nikogo. Takiej miłości jeszcze nie było między mną, a mężczyzną. Ja go kochałam. Naprawdę. Mocno i prawdziwie. Nie umiałam temu zaprzeczyć. Rozpłakałam się, przenosząc powstałe od tego chmury za Pustkowie, tak żeby zebrani koło mnie ludzie nie zmokli. Kochałam Setha. Inaczej. Znalazłam tego jedynego. Znalazłam go i nie wolno nam było być razem. Zaszlochałam lamentacyjnie, zatrzymując ten dźwięk koło mnie, żeby nikt go nie dosłyszał. Najgorsze było to, że nie mogłam się odkochać. Nie. Nie byłam w stanie. Ale dla niego jeszcze może nie jest za późno. Muszę dać mu do zrozumienia, że go nie kocham i musi znaleźć sobie inną. Choć to straszne kłamstwo i na dodatek bolesne, musiałam go ocalić. Ocalić przed bólem. Przede mną. Przed wiecznością. Przed uczuciem które z wiekiem tylko wdzierałoby mu się w pierś jak cierń. Przed miłością, która zabija. Czymś tak potwornym, że powstaje między dwójką ludzi, tylko po to, żeby potem ich zniszczyć. Jeknęłam. Czemu to brzemie spadło na mnie? Czemu ja muszę być nieśmiertelna? Dlaczego? Nie wiem. Wiem tylko, że kocham Setha i to jest najgorsza rzecz jaka przytrafiła mi się w życiu. Nadszedł świt, światło odbiło się w moim oku. Przewróciłam się na bok, kochałam, teraz był czas, żeby zniechęcić Setha.
CZYTASZ
Saina Watterson
AléatoireTo historia o wojowniczce i o wielkiej miłości. O walce dobra ze złem. O dobroci, odwadze i lojalności. Rozwiązanie niektórych problemów każdego z nas. Lub jak wiele osób to zwie... ~ fanfiction Baśnioboru:D