Depresja

237 16 0
                                    

~SAINA~
Wróciłam do domu, jadąc już ostrożniej i zjadłam obiad ze wszystkimi. Nie uniknęłam ciekawskich pytań, na które odpowiadałam wymijająco, ale nigdy nie kłamiąc. Później przebrałam się i poszłam na dwór, gdzie wskoczyłam do basenu; dzień był słoneczny, a ja miałam już stanowczo dość łupiącego bólu głowy, związanego z okropnymi mdłościami. Poczułam jak wszystko mija, gdy powietrze wokół mnie zastąpiła przejrzysta woda. Położyłam się w niej i patrzyłam ze środka basenu na zewnątrz. Czasem zbiornik mijały wróżki, wszystkie piękne i dumne. Promienie słońca przebijały się nieśmiało przez błękitną toń i docierały, aż do dna. Zastanowiłam się, czy da się płakać pod wodą. Więc dałam upust łzom, co nie było dla mnie niczym trudnym. I dało się. Poprostu łzy od razu mieszały się z wodą i znikały. Nie musiałam przejmować się czasem spędzonym tutaj, mogłam oddychać wodą. Wiedząc, że na zewnątrz nikt mnie nie usłyszy, zaczęłam krzyczeć. Darłam się na całe gardło, szarpiąc się za włosy i płacząc. Po chwili, gdy moje gardło odmówiło mi posłuszeństwa, skuliłam się w kłębek z bólu. Czemu? Czemu, czemu, czemu ja?! Czemu ja? Czy choć raz nie mógłby to być ktoś inny?! Czy zawsze tylko ja muszę cierpieć? Płakałam dalej i przeniosłam chmury burzowe w najdalszą część Baśnioboru. Płakałam i zawodziłam, a nikt nic nie widział. Nagle po prawej zobaczyłam kogoś jeszcze. To był Seth. A za nim Jade. Momentalnie wypłynęłam na powierzchnię i poszłam do samochodu, w samym ociekającym wodą bikini. Wsiadłam, zapaliłam silnik i pojechałam do najbliższego supermarketu. Wysiadłam przed sklepem i przyciągając ciekawe spojrzenia ludzi, chwyciłam koszyk i podeszłam do lodówek. Wzięłam 3opakowania lodów waniliowych, 4truskawkowych i 2orzechowych. Później wybrałam się do półki z alkoholami i wzięłam z niej whisky, wino, wino i jeszcze raz wino. Zachaczając jeszcze o półki z chipsami i czekoladą, skierowałam się do kasy, gdzie zapłaciłam kartą kredytową, którą zawsze trzymałam w samochodzie. Wyszłam ze sklepu trzaskając drzwiami i pojechałam pod pizzerię. Zamówiłam 10margerit na wynos i parę puszek Sprita. Lody schładzałam masami zimnego powietrza, pizzę za to ogrzewałam. Później pojechałam do wypożyczalni filmów i wypożyczyłam w niej dużo filmów Woodyego Allena, parę hitów z Audrey Hepburn oraz trochę wspolczesnych, jednolitych komedii romantycznych. W sklepie obok kupiłam telewizor i odtwarzacz DVD. Z tym wszystkim wróciłam do domu i od razu poszłam do mojej sypialni, gdzie jedzenie rozłożyłam na łóżku, a telewizor i odtwarzacz postanowiłam na komodzie naprzeciwko łóżka. Zaslonilam rolety i zamknęłam drzwi pokoju. Na pierwszy ogień poszła "Miłość i Śmierć" Woodyego Allena. Chciałam się rozweselić, a na tym filmie można było płakać ze śmiechu. Usiadłam pod kołdrą i położyłam sobie pierwszą margerite na kolanach. Zjadłam ją w paru pierwszych minutach filmu, popijając ją whisky. Później moje zainteresowanie przyciągnęła paczka chipsów. Później po kolei znikały kolejne pizzę oraz kolejne butelki Sprita i whisky. Później wzięłam się za i nje filmy pożerając lody łyżką, którą znalazłam w jednej z szuflad mojej szafki nocnej. Później stoczyłam wojnę z chipsami i winem, płacząc i drąc się na głupich bohaterów. Na prawie samym końcu obejrzałam "Pocahontas" moją ulubioną bajkę.
-Zostań z nią!!! ZOSTAŃ Z NIĄ!!!! -krzyczałam rozpłakana na zakończeniu.
-JEDŹ Z NIM KRETYNKO!!!!! JEDŹ Z NIM!!! WY MIELIŚCIE BYC RAZEM!!! -płakałam.
-Ne daj je odeść nje! -szeptałam na kolejnych komediach romantycznych, już kompletnie zalana. Ale mimo wszystko dobijały mnie szczęśliwe zakończenia. Dlatego wzięłam na ruszt "Hamleta".
-No, najeście ktoś mje rosumie!- mówiłam, gdy wszyscy po kolei umierali. Widząc, że filmy tylko bardziej mnie dołują, puściła sobie muzykę. Tańczyłam i śpiewałam na łóżku, w opakowaniach po jedzeniu, z butelką wina w ręce.
-SO, SO WHAT?! I AM A ROCK STAR! I'VE GOT MY ROCK RULES AND I DONT NEED YOU!!! -krzyczałam tekst piosenki. I było nawet ok, ale potem zdałam sobie sprawę, że każda możliwa piosenka w jakikolwiek sposób odnosi się do mojej sytuacji. Na końcu już i tak rozryczana usłyszałam cholerną piosenkę Lany del Rey z wesela. Rzuciłam w magnetofon butelką po winie i usiadłam na stercie opakowań po pizzy. W ciszy, bez alkoholu, bez jedzenia i bez humoru. Płakałam, płakałam i jeszcze raz płakałam. I już na skraju załamania nerwowego przypomniała mi się ta cholerna piosenka. Zaczęłam ją śpiewać.
- Zawsze potrzebowałam czasu dla siebie samej. Nigdy nie pomyślałabym, że będę cię potrzebować, kiedy płacze. I dni ciągną się jak lata gdy jestem sama. I łóżko w którym leżałeś, jest pogniecone na twojej stronie.
Kiedy odchodzisz, liczę kroki, które robisz. Czy widzisz jak bardzo Cię teraz potrzebuję?!
Gdy Cię nie ma, kawałkom mojego serca jest ciebie brak. Gdy cię nie ma, brakuję mi twarzy, którą znam. Gdy Cię nie ma, wszystkie słowa, których potrzebuję, żeby przeżyć dzień i sprawić, żeby był ok.... tęsknię za tobą.
Nigdy się tak nie czułam; wszystko co robię przypomina mi o tobie. I ubrania, które zostawiłeś, leżą na podłodze i pachną tak jak ty, kocham wszystko co robisz.
Kiedy odchodzisz, liczę kroki, które robisz. Czy widzisz jak bardzo Cię teraz potrzebuję?!
Gdy Cię nie ma, kawałkom mojego serca jest ciebie brak. Gdy cię nie ma, brakuję mi twarzy, którą znam. Gdy Cię nie ma, wszystkie słowa, których potrzebuję, żeby przeżyć dzień i sprawić, żeby był ok.... tęsknię za tobą. Zostaliśmy dla siebie stworzeni, tutaj na zawsze. Wiem, że tak było! Wszystko czego kiedykolwiek chciałam to to, żebyś wiedział, że we wszystkim co robię oddaję moją duszę i serce. Ledwo mogę oddychać, potrzebuję Cię tutaj ze mną!
Gdy Cię nie ma, kawałkom mojego serca jest ciebie brak. Gdy cię nie ma, brakuję mi twarzy, którą znam. Gdy Cię nie ma, wszystkie słowa, których potrzebuję, żeby przeżyć dzień i sprawić, żeby był ok.... tęsknię za tobą. Tęsknie....

I już nie było ratunku, płakałam rozłożona na stosie papierów i plastików, płacząc i lamentując...


No i jest rano:D piosenka Avril Lavigne "When you're gone" szczerze polecam. Może napiszę jeszcze jeden rozdział dziś, opublikuję następne dwa i zostanie tylko jeden do napisania?!! Nie:"""( nie chce już końca. No ale trudno. Dziś zapewne pękne i napiszę kolejny:D
YS


Saina WattersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz