~PIERRE~
Pozłożyłem się na leżaku. Seth, Paprot i Jason poszli coś zjeść. Ja byłem potwornie zmęczony i ani trochę głodny. Męczył mnie wielki kac i nie zamierzałem nic jeść do wieczora. Gdybym coś zjadł jestem pewien, że od razy bym to zwrócił, a nie miałem na to namniejszej ochoty. Był piękny dzień, więc postanowiłem spędzić go na dworze. Nie chciałem oddalać sie od hotelu, gdzie miałem wszystko na zawołanie i nic nie musiałem robić. Wygrzewałem się na słońcu, gdy nagle usłyszałem stukanie szpilek. Mimowolnie odwróciłem się w stronę, z której nadchodził stukot. I spojrzałem wprost na szczupłe nogi piękności z holu. Wszędzie bym je rozpoznał. Rozejrzałem si po wolnych leżakach. Były trzy. Dwa koło siebie na lewo ode mnie i jeden po drugiej stronie basenu wśród chłopaków koło 20. Może przyjdzie z koleżanką, to usiądzie koło mnie. Błagam. Błagam. Była coraz bliżej, poprawiłem włosy i podniosłem się lekko na leżaku. Znów spojrzałem na to żywe cudo okryte jedynie błękitną chustą i czarnym bikini. Miała piękne ciało. Stopy, nogi, brzuch, pośladki, plecy, piersi, ręce, dłonie, twarz, włosy, usta. To wszystko tworzyło nieskazitelne piękno. Miała na sobie też kapelusz, o trochę mniejszym rondzie niż ten wczorajszy, teraz widziałem całą jej twarz. Niestety oczy zasłoniła okularami przeciwsłonecznymi. Byłem pewny, że musiały być równie piękne jak reszta jej ciała. Nie miała makijażu, a pomimo tego jej usta były różowe, a skóra piękna i gładka. Przeszła koło mnie i poczułem ten cudowny zapach co wczoraj. Cieszyłem się, że okulary przeciwsłoneczne skrywały mój wzrok bo wyłupiałem oczy jak głupi, gdy położyła ręcznik na leżaku obok. Miałem ochotę wstać i skakać ze szczęścia. Z gracją położyła się na leżaku i zaczęła szukać czegoś w torebce. Skrzywiła się, chyba czegoś zapomniała. Odłożyła torebkę kafelki. Rozłożyła chustę, tak że teraz błękitny materiał leżał po jej bokach i pod nią. Podniosła lekko kapelusz, żeby słońce padało na jej twarz. Zdjęła okulary, ale niestety jej powieki były już zamknięte. Miała długie czarne rzęsy. Ok, pytanie jak zagadać. Przepraszam, gdzie nabyła Pani te chustę? Moja siostrzenica marzy o identycznej....
A może coś zrzucę i Przepraszam, czy to Pani?
Albo pójdę gdzieś i Przepraszam, czy byłaby Pani tak miła popilnować przez chwilę moich rzeczy?
A może rozleję po sobie cały krem do opalania i zacznę się śmiać? O matko nie miałem pojęcia. Nagle z lewej nadszedł jeden z chłopaków z naprzeciwka. Był wysokim, umięśnionym blondynem. Stanął tuż nad pięknością zasłaniając jej słońce. Kobieta otworzyła oczy. O Boże jakie ona miała oczy. Błękitne. Ale nie takie zwykłe były w nich jakby biało-szare pasemka. Były żywe i wesołe. Cudownie pasowały do tej niebiańskiej kobiety.
Piękności podniosła jedną brew. Chłopak oparł rękę na biodrze, drugą przeczesał włosy. Teraz się okaże jaka jest. Czy ulegnie pustemu pięknisiowi? Miałem nadzieję, że nie. -Co powiesz na to: ty, ja, mój pokój, szampan i truskawi z bitą śmietaną? -spytał zachrypniętym głosem chłopak. Mało, która osoba by mu nie uległa.
Kobieta podniosła się na leżaku. Zarzuciła włosami odsłaniając dekolt. Uśmiechnęła się i zaczęła jeździć palcem po pasku trzymającym górną część bikini na miejscu. Przyjechała językiem po dolnej wardze i przygryzła ją. Miałem ochotę rzucić się na nią i całować te pełne usta do końca dnia.
-A co powiesz na to, że nie umawiam się z dupkowatymi chłopcami z wąsem dziewiczym? -odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Miała taki piękny głos. Melodyjny i ani wysoki, ani niski. Taki w sam raz.
Moja radość urosła gdy dała kosza młokosowi. Chłopak oblizał wargi.
-Ostra jesteś, lubię takie. Uwierz nie zniechęcisz mnie tak szybko.
Pochylił się i oparł ręce na oparciach jej leżaka. Ona zastygła w takiej samej pozycji nadal jeżdżąc ręką po ramiączku. Nagle oparła rękę na klatce piersiowej chłopca.
-Jesteś bardzo miły kotku- oparła nos na jego nosie. Nie nie nie nie nie nie nie. Nie ulegaj błagam.
-Ale moja dziewczyna właśnie wraca.
Na te słowa chłopak otworzył szeroko przymróżone oczy.
-Dździewdziewczyna?
-Tak, dziewczyna.
Kobieta wstała pchając młodego w stronę basenu. Stanął na krawędzi, gdy się zatrzymała.
-A ty maluszku powinieneś zwracać się do kobiet z większym szacunkiem.
Po tych słowach popchnęła go lekko, a on stracił równowagę i wpadł do basenu. Ona odwróciła się i położyła się znów na leżaku.
Wyłupiałem oczy. Błagałem niebiosa, żeby to było kłamstwo. To było niemożliwe, żeby najpiękniejsza i najfajniejsze kobieta na świecie była lesbijką???!!!! Czemu ona?????
Blondynka ze wczoraj przyszła trzymając dwa mohito w dłoniach.
-Co zrobiłaś temu chłopcowi?
-Podwalał się i nie chciał się odczepić więc wcisnęłam mu kit, że jesteś moją dziewczyną- odpowiedziała uśmiechając się pod nosem. Poczułem jak kamień spada mi z serca. TAAAAAAAAK!!!!!!
-Przepraszam, byłby Pan tak uprzejmy i użyczył mi swojego kremu z filtrem? Moja przyjaciółka ma bardzo wrażliwą skórę, a ja zapomniałam go zabrać- spytała Saina. CO? CO? JA? ŻE ŻE MNIE SIĘ PYTA???
-Yy.. ym... oczywiście- wydukałem z głupawym uśmiechem i podałem jej krem. Zadrżałem, gdy nasze dłonie się spotkały.
-Dziękuję- uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem ten gest.
-Nie ma za co- odpowiedziałem panicznie próbując ciągnąć rozmowę. Przedstawić się czy niech ona to zrobi. Zanim zdążyłem się zastanowić, jej ręka już wystrzeliła w moją stronę.
-Saina Watersson.
-Pierre... Pierre Chandister- uścisnąłem lekko jej dłoń i lekko musnąłem ustami jej wierzch.
-Miło mi.
- Ze względu na to jaki z Pana dżentelmen, mi bardziej- spojrzała mi w oczy w uśmiechem. Po chwili odwróciłem wzrok. Chciałem już coś powiedzieć, gdy w najgorszym momencie jaki mogli sobie wybrać wrócili moi przyjaciele. Spiorunowałem Jasona wzrokiem, gdy podszedł do mnie uśmiechając się głupawo na widok mnie trzymajacego rękę pięknej nieznajomej. Przedstawiłem wszystkich sobie. Miałem ochotę zabić Jasona, gdy wycisnął nieco dłuższy niż zezwalały na to dobre maniery, pocałunek na dłoni Sainy. Zaczęliśmy rozmawiać. Seth był jakiś przygaszony i po kilkunastu minutach poszedł do hotelu się położyć. Stwierdził, że kac jeszcze się go trzyma i powrócił do żołądka więc pójdzie do pokoju odpocząć.
Saina była bardzo mądra i miła we wszystkim co mówiła. Często rozbawiała nas dobrym poczuciem humoru. Jej przyjaciółka- Kendra i Paprot wyraźnie wpadli sobie w oko. Spędziliśmy parę godzin ze sobą, a ja cieszyłem się jak głupi, że poznałem tak piękną i mądra kobietę. Koło 16 Saina oznajmiła, że idą coś zjeść, ja uznałem, że byłoby to paskudne z mojej strony, gdybym trzymał się ich jak rzep, więc zostałem na basenie. Gdy kobiety już odchodziły, a my wstaliśmy się z nimi pożegnać, pocałowałem ponownie dłoń Sainy, a ona szepnęła do mnie:
Dziś wieczorem będę w sali balowej, jeśli chcesz się spotkać, wiesz gdzie mnie szukać. Mrugnęła do mnie i zostałem na basenie z Jasonem i Paprotem, już myśląc o tym wieczorze.
CZYTASZ
Saina Watterson
CasualeTo historia o wojowniczce i o wielkiej miłości. O walce dobra ze złem. O dobroci, odwadze i lojalności. Rozwiązanie niektórych problemów każdego z nas. Lub jak wiele osób to zwie... ~ fanfiction Baśnioboru:D