Spotkanie

743 44 10
                                    

~SETH~

Gdy przyjechaliśmy wczoraj do Baśnioboru z Kendrą, dziadkowie po przedstawieniu nam Tanu, Coultera i Vanessy, powiedzieli że przybędzie jeszcze jedna osoba. Nie mówili nic o tajemniczym gościu, ale wczoraj gdy nie mogłem zasnąć słyszałem jakby błyskawice, a potem kroki na schodach. Szybko pobiegłem do drzwi i je uchyliłem, ale nie zdążyłem nikogo zobaczyć. Myślałem trochę czy może nie zejść na dół i jak już ten ktoś zaśnie to podejrzeć kto to. W końcu zdecydowałem zasnąć i poczekać do rana. Postanowiłem za radą mojej koochaanej siostry być trochę bardziej cierpliwy. Mimo, że udaję, że nie obchodzą mnie jej rady, przeważnie biorę je do serca. To prawda Kendra jest mądrzejsza i choć to dołujące, prawie zawsze ma rację. Zasnąłem więc.

    Budzę się, patrzę na łóżko Kendry, leży i wygląda za okno. Uśmiecham się do niej, potem chwytam ubranie i idę do łazienki. Na dole słyszę rozmowy, chyba wszyscy wstali, tym bardziej się spieszę bo chcę już wiedzieć kim jest tajemniczy gość. Gdy wchodzę do kuchni witają mnie radosne okrzyki, ale nie wiedzę nowej twarzy wśród zebranych. Po paru minutach dołącza do nas Kendra. Tanu robi akurat jakąś eksperymentalną potrawę, na razie wygląda jak żółte, gęste bagno z kawałkami papryki w środku. Nagle słyszę szybkie kroki na schodach. Cały podekscytowany odwracam się i patrzę w stronę schodów. I widzę coś niesamowitego. Młodą kobietę z farbowanymi na niebiesko włosami. Jest ubrana w jasne jeansy i łososiowy sweter odkrywający jedno ramię. Potem gdy jest już parę metrów ode mnie odwraca się i patrzy mi w oczy z uśmiechem. A ja przeżywam wstrząs. Jest oszałamiająco piękna, a jej oczy... O Mój Boże, są jak niebo, dosłownie. A te włosy nie są farbowane, o nie, są prawdziwe i tak jak cała ona ogłupiająco śliczne. Było w niej coś delikatnego i świeżego, ale widać było, że jest niebezpieczna i silna. Wyglądała na mądrą. Zacząłem myśleć nad tym kim ona jest? Nimfą? Może. Chyba tylko nimfy są tak piękne. Mam nadzieję, że wkrótce się dowiem.

   Kobieta weszła do kuchni i chciała już coś powiedzieć, gdy zauważyła Tanu i od razu zarzuciła mu ręce na szyję. Zamknął ją w niedźwiedzim uścisku i uśmiechnął się mówiąc:

-Moja mała.

-Tanu.

Po chwili rozłączyli się, a ona zwróciła się do nas:

-Witajcie, cudownie was widzieć całych i zdrowych. Potem uściskała babcię, dziadka, Coultera i Vanessę. Potem podała rękę mi i Kendrze.

-Miło mi was poznać, jestem "Sejna".

-Kendra, miło mi:D

-Seth.

Usiadła koło babci.

-To co, jak tam u was? Opowiadajcie!

I rozmowa się ożywiła na nowo, było widać na twarzach wszystkich, że czują jakiegoś rodzaju ulgę, że Sejna tu jest...... ciekawe jak to się pisze?  Nie mam pojęcia... zapytam się... kiedyś. Tanu postawił na stole przed nami żółtawą breję.

-Gotowe!!! 

-..... ym... co to? -zapytała Kendra.

- To jest potrawa wymyślona przez jedną z moich sióstr, nie ma nazwy i może i nie wygląda zachęcająco, ale uwierzcie mi, że jest przepyszna.

-Okeeeeej, chętnie spróbuję.

Na to Samoańczyk odpowiedział szczerym uśmiechem i nałożył każdemu porcję. Faktycznie, nie pachniało tak źle, a gdy w końcu odważyłem się wziąć to do ust okazało się być mega dobre. Zjadłem swoją porcję i wziąłem jeszcze dokładkę, tak jak inni.

-Wow, to naprawdę świetne Tanu, twoja siostra powinna zostać szefem kuchni.

-I została, ma restaurację w San Francisko, musicie tam kiedyś wpaść. Rozmowa ciągnęła się dalej, aż do momentu gdy dorośli postanowili, że czas iść na poszukiwania. Mieli wrócić wieczorem. Na pożegnanie Sejna powiedziała:

- Jesteście cudowni, mam nadzieję, że jeszcze dziś znajdziemy trochę czasu na lepsze poznanie się. Jestem pewna, że macie wiele pytań, a ja bardzo chętnie na nie odpowiem. Do zobaczenia.

   -Co o niej myślisz?

-Nigdy nie widziałam nikogo tak ładnego. I te oczy, niesamowite.

Kendra rzuciła się na łóżko.

-I te włosy, jak to wogóle możliwe?  Kim ona jest??

-Nie wiem, może nimfą?

-Też o tym myślałem.

-Na pewno wkrótce się dowiemy.

-Mam nadzieję, zżera mnie ciekawość.

-Spokojnie, powinieneś być bardziej cierpliwy.

-Tak, wiem, wiem. Staram się!

Ale to silniejsze ode mnie.

Moja siostra wzruszyła ramionami

-Jak dorośniesz to ci przejdzie.

-"Jak dorośniesz, jak dorośniesz"

Zacząłem przedrzeźniać ją strasznie piskliwym głosem.

-Głupek.

-Zrzęda.

I poszedłem na dwór.

Saina WattersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz