Obudziłam się na gałęzi. Zasnęłam chyba po raz pierwszy od miesiąca. Albo i mniej. Nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia ile trwała moja żałoba. Jedynym rozwiązaniem było ogarnięcie fazy księżyca. Tylko, że był dzień. A tam. Nikogo nie obchodzi ile mnie nie ma. Tym bardziej mnie. Potrzebowałam bliskości. Przytulenia. Choćby poklepania po ramieniu. Czegokolwiek. Objęłam gałąź, na której leżałam rękoma i nogami. To było nawet przyjemne.. nie licząc wbijających mi się w skórę drzazg...... taaaa. Puściłam drzewo. Wstałam. Przeszłam do pnia. Przytuliłam się do niego. To było już milsze. Ale kora była i tak stanowczo za chropowata. Wzruszyłam ramionami. Lepsze to niż nic. Oparłam się czołem o pień. A potem pod wpływem impulsu, pocałowałam drzewo. Westchnęłam. Chce człowieka. Znów złączyłam usta z korą. Zimna. Sucha. Szorstka. Zeszłam z drzewa. Chwyciłam martwą gałąź i bawiłam się nią udając, że to miecz. Potem rzuciłam ją jak najdalej w złości.
-CZŁOWIEKA!!!!!!!!!!!!! -wydarłam się zachrypiale na całe gardło. Szłam aż natknęłam się na polanę. Usiadłam w wysokiej, pożółkłej i suchej trawie. Chcę sztylet. Przyjdź do mnie- pomyślałam. Po pół godzinie moja broń znalazła się u mego boku. Wzięłam ostrze do ręki. Obróciłam parę razy. Niezaprzeczalnie piękna broń. Przejechałam palcem po krawędzi. Nawet nie nacisnęłam, a sztylet rozciął palec prawie do kości. Syknęłam z bólu. Z moich oczu uleciało parę łez. Z nieba spadła garść kropel. Trzy z nich uderzyły w ranę, momentalnie ją gojąc. Może. Może lepiej byłoby narodzić się na nowo? Może lepiej byłoby zacząć od nowa? Czy chciało mi się uczyć mądrości i życia na nowo? Nie. Ani trochę. Ale chciałam zapomnieć o bólu. Chciałam wymazać to z serca, być inną osobą. I po stuleciu żyć dalej z tą samą już mądrością. Czy to się opłacało? Nie. Ale chciałam tego. Seth. Jego wspomnienie znów rozerwało mnie na strzępy. Przypomniały mi się rozmowy, dotyk i widok. Zapach. Rozpłakałam się. Skuliłam się jak najciaśniej i kiwałam się w przód i w tył. Bolało. Tak bardzo bolało. Słońce zastąpiły chmury burzowe. Rozpadało się. Nie mogłam. Miałam dość. Wzięłam sztylet i rzuciłam go w niebo.
-ZOSTAW MNIE!!!!! PRZESTAŃ KURWA PADAĆ!!!!!!!!! TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE!! I NAWET TERAZ W ODSZKODOWANIU NIE DASZ MI SPOKOJU!!!! CHOLERNA CHWILA CISZY!!! ŻADNEGO DESZCZU! NIC! PRZEZ CHWILE SPOKÓJ!!!!!! BŁAGAM!!!! - krzyczałam w histerii. Opadłam na ziemie. Leżałam na wznak i mokłam w trawie. Po chwili sztylet spadł z nieba i wbił się w grunt obok mojej głowy. To przekonało mnie do końca. Powstrzymałam łzy. Odczekałam, aż przestanie padać. Chwyciłam za rękojeść. Ostatni raz spojrzałam w niebo. Zamknęłam oczy i z widokiem Setha w wyobraźni, wbiłam sobie sztylet prosto w serce aż do końca ostrza....
Tak oto kończymy tą serię... było fajnie, ale to koniec. Dziękuje za czytanie. PRZECZYTAJ NOTATKE DO KOŃCA, JEST BARDZO WAŻNA.
Hhahahha.... na serio się nabraliście? :D :') słodziutkie. Nie wiem czemu to zrobiłam, chciałam wycisnąć z was jakieś emocje. Jestem bez serca:D A na dole ciąg dalszy---》》》》》》》
..... czułam ostry ból w klatce piersiowej. Chciałam w piewszym odruchu wyrwać broń i szybko się ratować. Ale nie zrobiłam tego. Leżałam w spokoju i czekałam na śmierć. Poczułam napływające łzy bólu w moich oczach.
-Nie. Nie rozpłaczesz się. Bolało gorzej.
I w tym momencie po moim policzku spłynęła łza. A ja nie wytrzymałam. Rozryczałam się. Rozpadało się. Krople deszczu wnikły we mnie, naprawiając mnie. Po chwili ból ustał. Otarłam łzy. Leżałam dalej. Przewróciłam się na brzuch. Poczułam tępy ból w piersi i o dziwo nie oparłam się o trawę ciałem. Opierałam się na sztylecie. Poderwałam się i obmacałam swoje ciało. Wbita broń wzrosła we mnie przy reinkarnacji.
-Kuuuuuurwa- powiedziałam wypuszczając powietrze. I zaczęłam się śmiać. Jaka ze mnie idiotka.
-HAHAHHAHAHAHAHAHAHAGAHAHA- mój śmiech niósł się po lesie. A mi odechciało mi się samobójstwa. Może świat nie był aż taki zły? Myślałam z uśmiechem.
Przepraszam za denerwowanie was. :D mam brązowe oczy. I tak nikt nie zgadywał:') hahahah:D mam dziś super humor. Nadal nie pamiętam co chciałam wam powiedzieć. To pewnie nic ważnego. :D next będzie dziś lub jutro wieczorem.

CZYTASZ
Saina Watterson
AcakTo historia o wojowniczce i o wielkiej miłości. O walce dobra ze złem. O dobroci, odwadze i lojalności. Rozwiązanie niektórych problemów każdego z nas. Lub jak wiele osób to zwie... ~ fanfiction Baśnioboru:D