~SAINA~
- SAINA!!!!!!!
Seth wbiegł do domu jak burza. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam schodzić po schodach, ciekawa tego co się stało. Biegł do mnie i zanim zrobiłam dwa kroki, był już przy mnie.
-Saina daj mi szansę- patrzył mi w oczy stojąc na tym samym stopniu co ja. Było mi trochę ciasno i lekko się go bałam przez jego zabójcze spojrzenie, więc cofnęłam się.
-Jaką szansę? -spytałam unosząc brew.
-Szansę bycia z tobą- mówił mocnym głosem. Te słowa uderzyły we mnie i już znałam odpowiedź.
-Seth nie.. Ja.. ja nie mogę.. -pokręciłam głową i chciałam wrócić na górę, gdy poczułam jego dłoń na moim barku. Próbowałam się wyrwać, ale on brutalnie wziął mnie w ramiona i przygwoździł do ściany w niedźwiedzim uścisku.
-CZEGO NIE MOŻESZ?! -buchnął, a po moim policzku spłynęły pierwsze łzy. -Nie mogę Cię zranić- unikałam jego wzroku. Zmienił uścisk i teraz trzymał dłonie na mojej głowie, zmuszając do patrzenia mu w oczy. Łokciami przyciskał mnie do ściany.
-Seth proszę Cię, posłuchaj..
-Nie, to ty posłuchaj! - zaczęłam się wyrywać, ale on wywołał wirówkę i wszystko wokół mnie się zamazało. Czułam jak grunt zanika mi pod nogami i prawie bym upadła, gdyby nie to, że Seth mocno mnie trzymał. Teraz widziałam jedynie jego czarne oczy i wściekłą twarz przy mojej.
-Mam tego dosyć rozumiesz?! Mam dość tego, że na samym początku zdecydowałaś, że to ty się poświęcisz. Że to ty będziesz cierpieć, a ja mam sobie dalej żyć, NORMALNIE. Ha! Normalnie! Jak ja mam żyć normalnie? He? Pytam się, jak mam żyć normalnie, kiedy normalne życie dla mnie to życie z Tobą. I wiesz co mam to poprostu gdzieś, że kiedyś umrę. Ok? Mam to gdzieś. Bo bez Ciebie nie da się żyć. I wolę przeżyć chociaż setną sekundy z tobą i później cierpieć, że Cię opuszczam, niż przeżyć całe, "normalne" i nudne życie bez Ciebie. Bo wiesz to też boli. Myślisz, że to jest tak, że mi powiesz, że mam żyć dalej, a ja powiem "spoko" i znajdę inną? NIE MOGE ZNALEŹĆ INNEJ! Bo każda kobieta choćby nie wiem jak cudowna nie jest tak idealna jak ty! Bo bez Ciebie poprostu nie mogę żyć! I nie chcę....-zaczerpnął powietrza, wirówka ustała, gdy gniew zastąpiły łzy-... I wiesz.. jak się kogoś kocha, to się dla niego poświęca, a ja Ciebie kocham, więc proszę daj mi się poświęcić teraz, tak jak ty to zrobiłaś dla mnie- dokończył ciszej i zetknął nasze czoła. Nadal patrzył mi prosto w oczy. I co ja mu miałam powiedzieć? Co do cholery miałam mu powiedzieć.
-I wiem, że ty też to czujesz. Przyznaj, że wolisz przeżyć ze mną kilkadziesiąt lat niż całą wieczność beze mnie.
Pokręciłam głową, nie mogłam.
-Aha, no tak- puścił mnie i cofnął się do poręczy. Pokiwał głową i zagryzł dolną wargę.
-Seth ja.. -próbowałam mu wytłumaczyć.
-Nie, nic już nie mów... naprawdę już mi wystarczy.
Zaczął schodzić po schodach.
-Obiecuję, że już więcej mnie nie zobaczysz. Już nigdy nie wejdę ci w drogę, skoro Tak chcesz to zakończyć- obejrzał się przez ramie, gdy dotarł na dół. Osunęłam się po ścianie i usiadłam na schodach.
-Do zobaczenia- pożegnał wszystkich, którzy zebrali się w holu.
-Do nigdy- powiedział do mnie i trzasnął drzwiami. Rozpłakałam się na dobre. Przeczesałam włosy ręką. Potarłam twarz. Nie wiedziałam co robić. Westchnęłam lamentując. Nie mogłam go zranić.
-O pieprzyć toHahhha ha!!! Jak ja lubię kończyć w takich momentach:D "ciąg dalszy nastąpi... ". A konkretniej nastąpi, gdy nareszcie dowiem się od was jakie opowiadanie wolicie :D nie chcieliście po dobroci, to teraz ja was trochę poszantażuję.
YS
; ) hyhyhy

CZYTASZ
Saina Watterson
LosoweTo historia o wojowniczce i o wielkiej miłości. O walce dobra ze złem. O dobroci, odwadze i lojalności. Rozwiązanie niektórych problemów każdego z nas. Lub jak wiele osób to zwie... ~ fanfiction Baśnioboru:D