Bal

287 19 5
                                    

~PIERRE~
23:03. Gdzie ona jest? A jeśli nie przyjdzie? Może coś się stało po drodze? Odpadło im koło i leżą w rowie. Albo na ich drogę wbiegł lis i Saina skręciła i wiszą teraz nad przepaścią? A może coś gorszego się stało? Boże byleby żyły.
Nagle moje obawy rozwiały się gdy czarne wysokie szpilki ukazały się na szczycie schodów, schodzących do sali bankietowej. Musiałem chwycić się Jasona, żeby utrzymać równowagę. Seth spojrzał na mnie dziwnie, a potem pokierował swój wzrok w stronę mojego. Wziął łyka szampana do ust odwracając głowę. Po chwili parsknął, a potem zaczął się krztusić, tak mocno, że Paprot musiał walić go pięścią w plecy.
Saina wyglądała zjawiskowo. Nigdy nie była piękniejsza, choć zawsze i tak powalała mnie na kolana wyglądem. Miała na sobie czarną sukienkę, z przodu sięgającą przed kolana, z tyłu zaś wydłużającą się aż do pięt. Kreacja miała ramiączka wiązane na szyi. Włosy splotła w gruby, inny od tego najzwyklejszego, warkocz. Założyła też naszyjnik i bransoletkę z diamentów. Osadzone w srebrze kamienie, były uformowane w jakby ostre kolce, z których składała się biżuteria. Kobieta miała lekki i świeży makijaż. Jak zwykle tworzyła idealne połączenie seksapilu, kobiecości i subtelności. Miałem ochotę wbiec po schodach i wbić się w jej usta. Była taka piękna. Zeszła na dół i próbowała odszukać mnie wzrokiem. Postanowiłem troche się z nią podroczyć. Długo ukrywałem się i chodziłem parę metrów za nią. W końcu nie mogłem się oprzeć i podbiegłem do niej od tyłu. Zasłoniłem jej oczy dłońmi. Na chwilę zatopiłem wzrok w jej nagich plecach; okazało się, że sukienka nie miała pleców. Saina odwróciła się niespodziewanie i rzucając ręce na moją szyję, pocałowała mnie czule. Uśmiechnąłem się przez pocałunek. Poczułem ciepło rozpływające się po moim ciele od ust, aż do stóp. Jej wargi były takie miękkie i delikatne. Przyciągnąłem ją przy sobie, by być z nią jeszcze bliżej. Całowaliśmy się zachłannie, aż w końcu przerwałem z niechęcią pocałunek, stwierdzając, że nie wypada obściskiwać się publicznie. Saina lekko się zawstydziła i zarumieniła, co uznałem za najsłodsze na świecie. Zjechałem rękoma na jej biodra, a ona splotła dłonie w moich włosach. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy. W końcu wtuliła się w moją klatkę piersiową i wymruczała:
-Tęskniłam.
-Ja bardziej- odpowiedziałem wtulając się nosem w jej włosy. Zachichotała i cmoknęła mnie w usta.
Poszliśmy do naszego stolika, gdzie Saina przywitała się z moimi przyjaciółmi. Później zaczęły się nudne przemówienia, a potem dopiero to na co czekałem najbardziej: tańce. Niestety zanim zdążyłem podnieść rękę, Jason zerwał się z krzesła i szybciej od błyskawicy porwał moją partnerkę na parkiet. Gdy już odchodzili, czarnowłosa mrugnęła do mnie uspokajająco. Postanowiłem zatańczyć z Kendrą. Blondynka zgodziła się z uśmiechem i ruszyliśmy w tan. Była bardzo dobrą tancerką. Prowadziliśmy miłą rozmowę i sprawiła na mnie bardzo dobre wrażenie inteligentnej i kulturalnej kobiety. Po jakimś czasie muzyka się zmieniła, więc postanowiliśmy poszukać naszych partnerów. Znalazłem Saine tańczącą i śmiejącą się z Jasonem. Poczułem ukłucie zazdrości, gdy jego ręce zjechały z jej talii na biodra. Kobieta stanowczym ruchem złapała za lepkie łapy mojego przyjaciela i położyła je z powrotem na talii. Jason zaśmiał się, ale nawet z daleka widziałem, że mu głupio. Postanowiłem odebrać mu możliwość do kolejnego kroku w złą stronę, obiecując sobie, że jutro poważnie z nim porozmawiam. Złapałem Saine w talii i podniosłem lekko do góry. Ta krzyknęła ze zdziwienia, a potem zaśmiała się radośnie, odchylając głowę na moje ramię i krzyżując swoje ręce na moich. Obróciłem się z nią o 360 stopni i postawiłem na nowo przed Jasonem.
-Odbijamy?- spytałem szczerząc się do niego z nad ramienia Sainy.
-Jesteście tacy słodcy, że aż się żygać chce... -pokręcił głową krzywiąc się okropnie.
-No, no.
Obróciłem moją ukochaną przodem do siebie i zaczęliśmy tańczyć.
Wieczór ciągnął nam się w nieskończoność. Ale w tę miłą nieskończoność. Koło 4:00 odprowadziłem ją do jej pokoju, gdzie spędziliśmy resztę tej bezsennej nocy na czymś o wiele przyjemniejszym niż taniec.

Saina WattersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz