~SAINA~
Obudziłam się. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Była 6. Bardzo dobrze. Pierre będzie spał, a ja wyjdę. Jego ręka wciąż mnie obejmowała. Twarz wtulił w moje włosy. Powoli i z niechęcią wyśliznęłam się spod niego. Jego dotyk sprawiał mi przyjemność i dawał bliskość, której potrzebowałam. Cudownie się z nim bawiłam i od naszej pierwszej rozmowy, przestałam udawać. Już nie musiałam grać kogoś innego. Byłam sobą, a mu to w zupełności wystarczało. Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Potrafił mnie rozśmieszyć i choć było widać jak bardzo mu się podobałam, nie naciskał na mnie i zawsze był jak największym gentlemanem. Dowodziła o tym choćby wczorajsza noc, gdy zaniósł mnie troskliwie do pokoju i ułożył do snu, jak najlepszy przyjaciel czy starszy brat. Troszczył się o mnie i traktował mnie jak królewnę choć nie musiał. Martwiło mnie jego uczucie i nie wiedziałam czy i jak będę w stanie go zostawić. Polubiłam go jak przyjaciela i chciałam dla niego jak najlepiej, nie zamierzałam łamać mu serca. Coś się wymyśli. Stwierdziłam zostawiając problem na później.
Zdjęłam z siebie suknie wieczorową. Później całą bieliznę. Stojąc przez chwilę naga, odwróciłam się by zobaczyć czy Pierre nie podgląda. Spał spokojnie, leżąc na wznak. Założyłam na siebie jeansy i zwiewną koszulę. Nałożyłam jeszcze płaskie sandały, które były miłą odmianą od ostatniego noszenia szpilek. Spakowałam wszystkie dokumenty i trochę pieniędzy do torby. Wyczesałam włosy i zmyłam makijaż. Na chwilę jeszcze przysiadłam przy biurku. Chwyciłam kartkę papieru i uznając brak wyjaśnień za bardzo podły uczynek, zapisałam:
Drogi Pierze,
Nie będzie mnie do jutrzejszego wieczora, jadę z Kendrą do spa. Przepraszam, że ci o tym nie powiedziałam, ale zwyczajnie wyleciało mi z głowy. Mam nadzieję, że mi wybaczysz to nagłe zniknięcie. Spotkamy się na pojutrzejszym- środowym balu charytatywnym, jeśli przyjdziesz.
Dziękuję za wczorajszy wieczór, był cudowny. Niecierpliwie czekam do środy, na nasze kolejne spotkanie.
Całuję
SW
Pomalowałam usta czerwoną szminką i ucalowałam kartkę. Pod 'pieczątką' zapisałam swój numer. Nie chciałam, żeby myślał, że go spławiam. Położyłam kartkę na stoliku nocnym. Jeśli chciał sprawdzić godzinę, musiał ją zobaczyć. Spojrzałam na niego. Był bardzo przystojny i dbał o swoje ciało. Sama nie wiem czemu wczoraj go zatrzymałam. Pogładziłam jego włosy i pocałowałam w usta. Może nadszedł czas, żeby ruszyć dalej. Czułam, że z nim to możliwe. Potrzebowałam go wczoraj, potrzebowałam kogoś kto pomoże mi zapomnieć. Choć na chwilę. Ostatni raz zerknęłam na śpiącego przystojniaka. Uśmiechnęłam się. Już czas pójść dalej. Otworzyłam drzwi i zjechałam na parter. Powiedziałam w recepcji o wyjeździe. Poszłam do samochodu, po kilkunastu minutach drzwi otworzyła Kendra.
-Hej kochana- uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-Hej, hej- rzuciła torbę na tylne siedzenie.
Ruszyłam z parkingu.
-I co, jak tam Pierre?- dopytywała się.
-Dobrze- wzruszyłam ramionami i nie mogłam powstrzymać się na wspomnienie wczoraj.
-Bierzesz go.
-Może i biorę.
Kendra spojrzała na mnie oszołomiona.
-I TAK ŁATWO SIĘ PRZYZNAŁAŚ??! Matko kobieto co on z tobą zrobił?
Chwilę się zastanawiałam i znów wzruszyłam ramionami.
-Nic... Był sobą- powiedziałam cicho.
-Ktoś tu się zabujał i to poważnie- ekscytowała się Kendra.
-Mam wrażenie, że on... Nie wiem jak to powiedzieć.... -westchnęłam- Potrzebuję go.
-W sensie? -zmarszczyła brwi moja przyjaciółka.
-Ja.. on.... cholera- byłam bliska płaczu w sumie bez powodu.
-No wyduś to z siebie- wkurzyła się jasnowłosa.
-Ja... czas iść dalej poprostu... -i łza spłynęła po moim policzku.
-... od Setha ja nie żyłam.. ciągle o tym myślę. A przy nim, zapominam. Zapominam o nim i to daje mi taką wolność i ulgę... wczoraj.. znaczy dziś.. zasnęłam na jego ramieniu. Ostatnio miałam straszne kłopoty z zasypianiem. A jak siedzieliśmy obok siebie to wszystko odpłynęło i zasnęłam. I nie obudziło mnie to jak zaniósł mnie do pokoju. Straciłam czujność i poczułam się przy nim bezpiecznie. Nareszcie odpoczęłam- pokręciłam głową i pozwoliłam łzom płynąć.
-Obudziłam się, gdy położył mnie na łóżku. Zdjął i buty i otulił kołdrą. Był taki delikatny i wcale nie napierał. Patrzył na mnie chwilę i go pocałowałam. Nie wiem czemu. Po prostu czułam, że powinnam. Potem już odchodził, gdy poczułam, że bez niego nie dam rady. Tylko z nim byłam spokojna i mogłam zasnąć. Poprosiłam, żeby został. Chwilę się całowaliśmy, a potem zasnęliśmy. I dopiero w jego ramionach byłam w stanie zapomnieć i się uspokoić. To było cudowne uczucie.... i.. I to nie było tak jak z Sethem. Nie, to było inne. Gdy całowałam Setha albo chociaż dotknęłam jego ręki, czułam, że tworzymy jedność. Że do siebie pasujemy i się uzupełniamy. Od razu przechodziły mnie ciarki. A przy Pierze... my nie jesteśmy jak pasujące do siebie kawałki. My... my jesteśmy tacy sami. Zranieni i potrzebujący bliskości.... on ma w sobie coś co mi pomaga, ale to nie jest to samo co z Sethem. Mimo wszystko... czuję, że z nim mogę pójść dalej- wyznałam zaskakując samą siebie.
-Wow- westchnęła Kendra.
-Tia...
-Cieszę się, że idziesz dalej. Już czas- pokiwała z uśmiechem Kendra. Odwzajemniłam jej uśmiech i otarłam łzy.
-Czy... widziałaś się z Sethem?- spytałam.
-... tak
-Co u niego?
-Żyje. Udaje wesołego, ale nadal trochę smutku w nim zostało... Nie powinnaś się obwiniać, to normalne. Więcej się nie dowiedziałam, nie chciał ze mną o Tym rozmawiać.
-Ok..-przygryzłam wargę. Byłam ciekawa co z nim się działo przez ostatni rok. Jeśli chodziło o uczucia. O jego czynach wiedziałam: wyjeżdżał na wiele misji i nie pozwalał sobie pomóc. Widocznie sam próbował uporać się z problemem. Musiałam pogadać z Paprotem. Był najlepszym kumplem Setha, byłam pewna, że mu się zwierzał. A może lepiej nie? Może powinnam przestać o nim myśleć? Chyba tak. Chyba nawet bardzo tak. Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić go ze swoich myśli. Zmieniłam bieg i wjechałyśmy do spa, zmieniając temat na przyjemniejszy.Next jutro. Dzięki i kocham♡
YS

CZYTASZ
Saina Watterson
AcakTo historia o wojowniczce i o wielkiej miłości. O walce dobra ze złem. O dobroci, odwadze i lojalności. Rozwiązanie niektórych problemów każdego z nas. Lub jak wiele osób to zwie... ~ fanfiction Baśnioboru:D