~SAINA~
Otworzyłam oczy. Ręką zaczęłam szukać Setha, który spał ze mną od paru tygodni. Nie było go. Zmarszczyłam brwi. Zaczynałam się martwić. Wstałam z łóżka i otworzyłam jedną z szuflad szafki nocnej. Wyjęłam sztylet. Bezszelestnie przeszłam do drzwi i otworzyłam je. Za nimi leżała karteczka. Podniosłam ją i zaczęłam czytać:
"Kochanie,
Nie ma się czego bać. Zapewniam Cię, że w tej chwili możesz porzucić sztylet. Kwiaty wskażą Ci drogę.
Seth"
Otworzyłam usta ze zdziwienia, a potem uśmiechnęłam się głupio. Wiedział, że wezmę sztylet. Wszystko wiedział. Ale chwila jakie kwiaty? Popatrzyłam po podłodze, nic nie zobaczyłam. Podniosłam wzrok. Na poziomie moich oczu w powietrzu wisiały zrobione z cienia kwiaty. Teraz już miałam pewność, że to on to zrobił. Odłożyłam sztylet do szuflady i niezważając na to, że byłam w czarnej bluzce na ramiączkach i krótkich spodenkach od piżamy, zaczęłam iść za wyznaczoną ścieżką. Zaczęłam bardziej przyglądać się kwiatom. Wyglądały jak bukieciki małych, białych kwiatów rosnących przed domem. Uwielbiałam je. Gdy przechodziłam koło jakiegoś z nich, on rozpływał się w powietrzu wstęgami. Wyszłam z domu i przeszłam przez ogród. Weszłam w las i poczułam kłujące gałązki pod stopami. Po parunastu minutach marszu weszłam na polanę. To była ta sama polana, na której daliśmy sobie szansę. Na jej środku leżał bukiet białych kwiatów, takich samych jak te z cienistych bukietów. Podbiegłam do nich i podniosłam je z gęstej trawy. Nagle coś zasłoniło mi oczy. Próbowałam to rozwiązać, ale okazało się, że nie był to materiał, tylko pasek cienia. Nienamacalny. Byłam bezsilna. Odwróciłam się szybko i wyciągnęłam ręce na przód próbując go znaleźć. Niestety znalazłam jedynie powietrze.
~Seth? ~ spytałam lekko rozbawiona. Byłam ciekawa co knuje.
~Hym? ~odpowiedział mi szept przy uchu.
~Przestań się ukrywać! Co robisz? ~pytałam dalej.
~Zaraz zobaczysz kochanie, daj mi chwilę~ szeptał prosto do mojego ucha. Przeszły mnie ciarki. Czułam jego ciepło za sobą. Czułam jego obecność. Chciałam go pocałować lub chociaż wtulić się w jego ramiona i zapomnieć o Bożym świecie. Zaczęłam machać rękoma w powietrzu i obracać się. Wtedy obecność zniknęła. Wiedząc, że to na nic, stanęłam zirytowana ze skrzyżowanymi ramionami. Nagle wrócił i obrócił mnie o 180stopni. Pocałował mnie szybko, nie pozwalając mi nacieszyć się jego ustami, które tak kochałam. Poczułam jak cień znika i otworzyłam oczy. Chciałam odwrócić się do Setha, ale to co zobaczyłam, sprawiło, że znieruchomiałam. Przede mną stał dom. Był zrobiony z cienia, ale wyglądał w pełni realnie. Był dwupiętrowy, dość wysoki. Gdyby był prawdziwy, zapewne w większości składałby się ze szkła. Cudo. Podziwiałam go i nie byłam w stanie zrobić choćby ruchu.
~Podoba Ci się? ~usłyszałam szept przy uchu.
~T.. t tak jest niesamowity~ wyjąkałam.
~Cz.. czemu mi go pokazujesz? ~próbowałam otrząsnąć się z transu.
~Bo widzisz, to jest dom, w którym zamierzam z tobą zamieszkać. To jest dom, w którym przeżyjemy najpiękniejsze chwilę naszego życia. Bo nie zamierzam dłużej czekać. Straciliśmy wystarczająco dużo czasu na szukanie siebie~ mówił z głową nad moim ramieniem. Obejmował mnie w talii, sprawiając, że czułam przyjemne ciepło w tym miejscu. Odwrócił mnie ku sobie.
~Dlatego, muszę się o coś zapytać~ wyznał i uklęknął. Moje serce zaczęło bić mocniej niż największy dzwon świata. Dziwiłam się, że go nie słyszał. Klękał przede mną najcudowniejszy mężczyzna na świecie, ubrany w czarny dopasowany garnitur, z czerwonym pudełeczkiem w ręce.
~Czy uczynisz mnie jeszcze szcześliwszym, niż jestem mogąc mieć Ciebie, i zostaniesz moją żoną?~ spytał patrząc mi w oczy czarnymi tęczówkami. Zaniemówiłam. Otworzyłam usta. To to, to było za piękne by dziać się naprawdę. Dom, a teraz to. Nie mogąc wydusić słowa rzuciłam się na niego, przewalając go na ziemię. Leżąc na jego umięśnionej klatce piersiowej, pocałowałam go śmiejąc się ze szczęścia.
~Tak..tak.. jak najbardziej tak~ odpowiadałam między pocałunkami. Otworzył pudełko i włożył mi pierścionek na palec. Był piękny, ze srebra z diamentem połyskującym na niebiesko. Leżał jak ulał.

CZYTASZ
Saina Watterson
RandomTo historia o wojowniczce i o wielkiej miłości. O walce dobra ze złem. O dobroci, odwadze i lojalności. Rozwiązanie niektórych problemów każdego z nas. Lub jak wiele osób to zwie... ~ fanfiction Baśnioboru:D