Publikacja tego rozdziału strasznie mnie stresuje przez wzgląd na to, że jest połączony z „Kruczym sercem". Nawet nie wiecie, jak długo go pisałam i rozmyślałam, czy wszystko jest w porządku względem dat, fabuły i ogólnego pokrycia.
•
— Ledwo skończył się rok, a ty znowu musisz być dla mnie tak niemiły?!
— Jaki niemiły, kobieto?! To ty bez przerwy wszystko psujesz!
— Ciszej, oboje! Zaraz nas usłyszą, wy idioci!
Usta Don wykrzywiły się w grymasie, kiedy ostentacyjnie odsunęła się od Freda na tyle, na ile była zdolna. Wbiła wściekły wzrok w podłogę przedpokoju, gdzie leżało jedno z niedawno wynalezionych przez bliźniaków Uszu Dalekiego Zasięgu.
— Zapominasz, że jesteś czarodziejem, czy jak? — warknęła Don. Wyjęła swoją różdżkę, a ucho natychmiastowo przyleciało do niej z powrotem.
— To nie o to chodzi! — oburzył się Fred. — Cięta się na mnie zrobiłaś, odkąd przyjechałaś!
— Więc się odwdzięczasz ty samym? Och, jakiś szlachetny!
— Dość, do jasnej ciasnej! — krzyknął George i uderzył po głowie najpierw Freda, a potem Don. — Dlaczego to ja zawsze muszę robić za waszą matkę? Najwyraźniej musicie ze sobą wyjaśnić to, co się stało. A teraz przepraszam, ale mam dość.
Szczerze wzburzony jak morskie fale w czasie sztormu George odwrócił się na pięcie i ruszył ciężkim krokiem do swojego i Freda pokoju, gdzie trzasnął ostentacyjnie drzwiami. Don i Fred, którzy zostali sami, przez długą chwilę milczeli jak zaklęci i wpatrywali się w miejsce, gdzie zniknął przed chwilą młodszy bliźniak Weasley.
Fred jako pierwszy przeniósł wzrok na Don. Przez chwilę się na nią patrzył, a potem westchnął i powiedział:
— Przepraszam, że podmieniłem ci płyn do mycia włosów na smocze łajno.
Don zmierzyła go spojrzeniem.
— Przepraszam, że podbiłam ci oko.
Nastała długa oraz napięta cisza. Don oparła się o barierkę i nachyliła do przodu. Znajdowali się aktualnie na Grimmauld Place 12 w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa, która z kolei była starym domem rodzinnym Syriusza Blacka.
Odkąd Don tutaj przyjechała, przyniosła ze sobą okropny humor spowodowany kolejną kłótnią z rodzicami. Nieświadomie wyładowywała się na Fredzie, który w końcu stracił cierpliwość, jak pewnie każdy na jego miejscu po tym, co od niej doświadczył. Dodatkowo stan babci Don — Arlene — gwałtownie się pogorszył. Uzdrowiciele obstawiali, że nie przeżyje do końca tego roku, co wywołało u Don wiele emocji, a brak wsparcia rodziców dodatkowo ją ubódł.
— Wiem, że ci teraz ciężko — szepnął Fred i podszedł do niej. Oparł się o barierkę obok. — Ale przestań mnie odpychać.
Don milczała. Poczuła się nagle strasznie okropnie, że tak źle w ostatnich dniach traktowała Freda, podczas gdy on tylko próbował jej pomóc. Może czasami faktycznie go też zbyt bardzo ponosiło, ale to zdecydowanie ona znowu przesadziła.
Przejechała dłonią przez twarz i westchnęła.
— Przepraszam, Fred. Masz rację. Ja po prostu... Ja po prostu nie wiem już, co mam robić. Czuję się taka... Taka bezradna... — wyszeptała drżącym głosem.
Fred natychmiast podszedł bliżej i ją mocno objął. Don ponownie westchnęła, kiedy poczuła jego charakterystyczny zapach — jabłko pomieszane z miętą — który od zawsze kojarzył jej się ze spokojem i ukojeniem.
CZYTASZ
Ostatni kawał • Fred Weasley
FanfictionPrzyjaźniła się z nimi od pierwszego roku. Wspólne kawały, śmiechy, chwile zarówno gwałtownego upadku, jak i uniesienia aż po gwiazdy rozkwitły w piękną różę. Każda ma jednak kolce. Don i Fred wiele się kłócą, ale nawet pomimo tego od zawsze byli ze...