Rozdział 58

947 87 311
                                    

— Czyli jesteście razem?

— Nie.

— Totalnie nie.

— Znowu nie zgadłeś.

— Pudło, stary.

George zrobił tak skonsternowaną i zagubią minę, że Don już nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Przenosząc wzrok na Lee i Vickie, zorientowała się, że ta dwójka była już w znacznie mniejszym szoku niż George.

— Ale... nie rozumiem... — wybełkotał George. — Jak to się stało... Kiedy... Przecież... My... Wy...

— Od dawna ich do siebie ciągnie, George — powiedziała oczywistym tonem Vickie. — Nie mów, że naprawdę nic nie zauważyłeś, bo chyba zejdę. Iskra pomiędzy nimi była wręcz namacalna!

— Dobra, dobra — zaoponowała Don, prostując się. — Ale tak się nie zapędzajmy. Nie róbmy z tego od razu nie wiadomo czego, z Fredem nie chcemy, aby zrobiło się dziwnie, niezręcznie i drętwo pomiędzy naszą piątką... i jeszcze innymi...

— Jak nie ma być niezręcznie, skoro będziesz się całować z moim bliźniakiem! — zawołał oburzony George.

Don uniosła dłoń, aby go uspokoić.

— Po pierwsze, nie będzie niezręcznie, ponieważ wszystko zaczniemy stopniowo, aby twój ptasi móżdżek zdołał się do tego przyzwyczaić. Po drugie, nie martw się, już się z nim całowałam i musisz wiedzieć, że twój bliźniak całuje naprawdę dobrze.

George niemal się zapowietrzył, a milczący dotąd Fred zachichotał pod nosem. Don puściła George'owi oko, z powrotem opierając się na kanapie. Zaległa chwilowa cisza, której potrzebował George na spokojne przetrawienie wszystkich uzyskanych do tej pory wiadomości.

Pozostali zareagowali znacznie spokojniej. To znaczy Don i Fred oprócz George'owi, Lee i Vickie nikomu nie powiedzieli wprost, że coś pomiędzy nimi zaczęło się dziać, ale większość osób po prostu się domyśliła.

W tym niedoinformowany przez siostrę Adan, który jednak po rozmowie z Don obiecał, że nie będzie się wtrącał. Niemniej i tak posyłał siostrze zawadiackie spojrzenia, a kiedy przechodzili obok siebie przez korytarz, trącał ją łokciem, unosząc sugestywnie brwi.

Don naprawdę zależało na tym, żeby to, co działo się pomiędzy nią a Fredem, nie wpłynęło negatywnie na przyjaźń, którą mieli z George'em, Lee i Vickie. Szczerze mówiąc, to nie chciała, aby cokolwiek się zmieniało, ani trochę. Przerażała ją ta perspektywa, że po siedmiu latach nagle relacja pomiędzy nimi miała zacząć wyglądać inaczej. Obawiała się tego, nienawidziła takich sporych zmian.

Nieświadomie zaczęła przez tę obawę odtrącać Freda. Tak jak uzgodnili — nie zamierzali się jeszcze całować przed twarzą George'a, tylko ze wszystkim iść stopniowo, ale nawet wtedy, gdy Fred zwyczajnie się do niej przysuwał, łapał ją za dłoń czy bawił się jej włosami, pod wpływem wzroku George'a gwałtownie się odsuwała i prostowała.

Nie miała bladego pojęcia, że będzie się czuć przed nim, przed George'em, tak niezręcznie. Choć znali się już tyle lat, to jeszcze nigdy aż tak dziwnie się przy nim nie czuła. Mieli bardzo luźną relację, kłócili się znacznie mniej niż ona z Fredem, a plotkowanie z George'em było czymś najlepszym na świecie. Teraz wszystko jakby się bardziej napięło.

Początkowo Fred zdawał się to rozumieć. Nic nie mówił, nie robił jej wyrzutów, ani na siłę nie próbował się zbliżać, ale kiedy ta relacja zaczęła się przeciągać już dniami za dniami, to coraz bardziej zaczęło mu się to nie podobać. Nawet na regularnych spotkaniach GD, gdzie wciąż ćwiczyli z Harrym obronę przed czarną magią, Don przestała z nim ćwiczyć, tylko łapała pierwsze lepsze osoby, które były pod ręką.

Ostatni kawał • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz