Śnieżny rozgardiasz wciąż miał się w najlepsze. Śniegu przybywało, zamiast ubywało. Lodowe sople ostrzegawczo wisiały pod gałęziami, zakończone ostrym szpikulcem. Nachalny wiatr zwiewał czapki z głów i zniechęcał od wyściubienia nosa poza progi ciepłego domostwa.
Tego ranka Adanowi się zaspało. O ile zwykle należał do rannych skowronków, o tyle tym razem nie obudził się do południa. Było to tak zadziwiające, że Don zaczęła się martwić. Chłopak obrócił w puch jej nieoptymistyczne myśli, gdy, wciąż w piżamie, zszedł do kuchni.
Don siedziała przy połowicznie otwartym oknem, z którego wkradał się do środka pomieszczenia ziąb. Wiatr wył złowrogie pieśni i targał zasłoną niczym szmacianą lalką. Adan na ten niepokojący widok przystanął i zmrużył oczy, jakby zastanawiał się, czy aby na pewno jeszcze nie śni.
— Chcesz się rozchorować? — wymamrotał sennym głosem. — Zamknij to okno, kobieto.
— Nie wspominałeś, że zeszliście się z Amber.
Z zaskoczenia aż omal nie wypuścił szklanki, po którą sięgał. Odwrócił się do siostry i dopiero wówczas zauważył, że w dłoniach trzymała list. Wzrok Adana padł na rozerwaną kopertę z wygrawerowanym jego imieniem.
— Otworzyłaś mój list? — oburzył się, odstawiając szklankę. — To prywatna korespondencja!
Don uniosła w górę ręce w obronnym geście.
— Nie wiedziałam, że to do ciebie! Sądziłam, że to od bliźniaków! Piszemy prawie codziennie!
— Nie wpadłaś na to, aby się upewnić? Ja też mam swoich znajomych!
Dziewczyna nie potrafiła powstrzymać kpiącego uśmiechu. Adan na to wywrócił oczami i wyrwał z jej rąk list.
— To od kiedy jesteście razem? I dlaczego nic o tym nie wspominałeś? — dopytywała, nie kryjąc ciekawości. Nie doczekawszy się odpowiedzi, dodała: — No weź!
Brat westchnął ciężko i usiadł naprzeciwko niej. Przybrał minę męczennika, jakby rozmowa z nią na ten temat była najsurowszym rodzajem kary.
— Od niedawna. Z trzy tygodnie.
— Dlaczego nic nie powiedziałeś? — zaskoczyła się. — Widziałam, że odkąd przyjechałeś byłeś jakoś dziwnie podchmielony, ale sądziłam, że po prostu się czymś naszprycowałeś.
— Po prostu się czymś naszpry... A wiesz co? Nawet tego nie skomentuję. — Adan westchnął z rezygnacją. — Ja mógłbym zapytać o to samo, wiesz? — dodał po chwili z nagłą agresją. — Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o tacie?
Don ciężko przełknęła ślinę.
— Mama o to poprosiła...
— A odkąd ty się słuchasz mamy? — zapytał z pretensją.
— Nie chciałyśmy cię niepokoić. Wiem, że przed świętami profesorowie dają nam... wam... popalić. Poza tym i tak nie mógłbyś nic zrobić, oprócz snucia się ze smętną miną. Dałyśmy ci jeszcze chwilę wytchnienia...
— O którą nie prosiłem! Czy ty naprawdę nie widzisz, że to mnie zabolało bardziej?
Zamilkła. Nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi. Może to jednak nie była tak rozsądna decyzja, jak początkowo myślała.
— Przepraszam — powiedziała.
— W porządku — odparł, choć Don wiedziała, że będzie się jeszcze trochę gniewał. — To już przeszłość. Tobie też nie było łatwo. Wam obu. Cieszę się, że pomimo wszystkich różnic dogadałaś się z mamą. To bardzo dojrzałe z twojej strony.
CZYTASZ
Ostatni kawał • Fred Weasley
FanfictionPrzyjaźniła się z nimi od pierwszego roku. Wspólne kawały, śmiechy, chwile zarówno gwałtownego upadku, jak i uniesienia aż po gwiazdy rozkwitły w piękną różę. Każda ma jednak kolce. Don i Fred wiele się kłócą, ale nawet pomimo tego od zawsze byli ze...