Rozdział 71

732 62 160
                                    

Czy dorosłość Don przeraziła? Więcej. Don była w takim już stanie, że mało brakowało, a spakowałaby się w walizkę i poleciała na miotle z powrotem do Hogwartu, nawet pomimo faktu, że był środek wakacji. Miejsca, gdzie zawsze się czuła w miarę bezpieczna i wolna od wszelkich zmartwień.

Nie była gotowa na żadne zmiany, nawet nie chciała być gotowa. Od momentu kiedy bliźniacy pokazali jej swój, ich — poprawiła się w myślach Don — sklep i mieszkanie nad nim, wcześniejsza ekscytacja i pewność z chęci zamieszkania razem... prysła. Zupełnie jak mydlana bańka. 

Don obleciał nagły strach — przecież to, że zamieszka z Fredem, będzie czymś już bardzo wiążącym! Wcześniej byli tylko przyjaciółmi. Perspektywa mieszkania z Fredem i George'em Weasleyami wówczas nie była niczym angażującym ponad ich wystarczająco luźną relację. Odkąd zaczęła chodzić z Fredem, wszystko się zmieniło. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała?

Byli parą dorosłych. Może mentalnie oboje się w ten sposób jeszcze nie czuli, ale nie zmieniało to faktu. Zamieszkanie razem, tuż po ukończeniu szkoły, było wielkim krokiem. A co, jeśli tempo było za szybkie, a przez to wszystko, co budowali przez ten cały czas runie bezpowrotnie? Przez sieć nieporozumienia skończy się nie tylko miłość, a jednocześnie przyjaźń, i to nie tylko z Fredem! — ale też i z George'em? Gdyby coś poszło nie tak pomiędzy nią a Fredem, to relacja z George'em także musiałaby się posypać. Byli braćmi, i to jeszcze bliźniakami. Don nie mogła oczekiwać od George'a, że nie stanie po stronie Freda. Cokolwiek by się nie wydarzyło.

Poza tym chodziło o coś więcej, ale tego Don bardzo nie chciała przyznawać choćby przed samą sobą. Bała się zaangażowania. Uwidoczniło się to już w relacji pomiędzy nią a Marco, jej pierwszym chłopakiem. Po zerwaniu ślepo wierzyła, że ten „strach przed zaangażowaniem" był spowodowany tym, że nieświadomie od samego początku gdzieś w głębi siebie czuła, iż Marco nie był tym, z kim byłaby w stanie zbudować jakąkolwiek silniejszą więź. Aczkolwiek teraz... Teraz zaczynała dostrzegać, że problem nie tkwił tylko i wyłącznie w tym aspekcie. 

Kiedy Don zamieszka z Fredem, wszystko, całe jej życie, może gwałtownie podskoczyć. Fred musiał mieć jakieś oczekiwania. Byli niby razem od kilku miesięcy, ale przyjaźnili się od wielu, wielu lat, wobec czego znali siebie doskonale. Może Fred miał już w głowie oświadczyny?... ślub?... dzieci?! Don niemalże zaczęła się krztusić na samą myśl, że w tak młodym wieku miała siedzieć w pieluchach i wychowywać stado bachorów, pełnić rolę kury domowej. O nie, nie, nie! Tego bynajmniej nie chciała! Nikt jej do tego nie zmusi!

Była jeszcze młoda. Pragnęła korzystać z życia, jak tylko mogła. Bawić się. Zdawała sobie jednak doskonale sprawę, że przez powrót Voldemorta oni wszyscy, dzieci wojny, musieli szybciej dorosnąć i angażować się w walki o lepsze jutro. Nie tak wyobrażała sobie swoje pierwsze kroki w dorosłość.

Odsunęła te wszystkie myśli jak najdalej od siebie. Powróciła do rzeczywistości. Od razu po powrocie od Freda i George'a spakowała się w niewielką walizkę i bez chwili namysłu wyleciała z domu. Potrzebowała trochę czasu na przemyślenia. 

Podleciała pod okno skromnej kamieniczki i chyłkiem wejrzała przez nie. Zmierzchało, okolica skąpana była w czerwieni. Melodyjny szum liści i poszczekiwanie jakiegoś psa były jedynymi odgłosami, które docierały do Don. Okno okazało się być zasłonięte żaluzją. Twarz Don sposępniała, nie widząc innego rozwiązania, zapukała kilkakrotnie.

Przez kolejne ciągnące się jakby wieczność sekundy nic się nie zadziało. Pies wciąż ujadał za płotem, bardzo możliwe zresztą, że te przekleństwa były skierowane w stronę dziewczyny, która przed momentem przeleciała na miotle na polu jego widzenia... Don pokręciła do siebie głową. Już chciała odlecieć spod okna, kiedy nagle żaluzje gwałtownie się podniosły, tak że Don aż zadrżała niebezpiecznie. W szybie pojawiła się zaspana blondwłosa i roztrzepana czupryna Vickie.

Ostatni kawał • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz