Rozdział 4

2.4K 136 591
                                    

Wygramoliła się z łóżka i odrzuciła kołdrę. Przejechała dłonią przez włosy i ziewnęła przy tym przeciągle. Nowy rok. Pierwszy dzień nauki. Pierwszy dzień jako szóstoroczna. Z wielkim uśmiechem oraz iskierkami podekscytowania zeskoczyła na podłogę, prawie się przy tym wywracając, ale w ostatnim momencie zdążyła złapać się szafki nocnej. Niestety, nie zdążyła zahamować swojej stopy, która, w największym udziale małego palca, w nią wyrżnęła.

Czyżby Fred miał rację?, pomyślała z rozbawieniem. Czy naprawdę bez przerwy muszę sobie coś robić?

Skacząc na jednej nodze i przeklinając pod nosem, rozmasowywała obolały palec. Dopadła do kufra i otwarła go z głośnym hukiem.

— Co się dzieje?

Don zerknęła przez ramię.

— Przepraszam, Vickie, zapomniałam, że tu jesteś — rzuciła swobodnie.

— Aha, dzięki — mruknęła blondwłosa dziewczyna. Usiadła powoli na łóżku.

— Ja też tu jestem, jakbyś o mnie również zapomniała! — zawołała z końca dormitorium Nellie. — Tak samo jak Grace i Della — dodała z grymasem na twarzy. Schowała głowę pod poduszkę.

— Przepraszam, dziewczyny! — zawołała. Przerzucała szybko rzeczy w swoim kufrze. W ten sposób na podłodze zaczęły lądować liczne pary kolorowych skarpetek, bluzek, spodni, magicznych gadżetów Weasleyów, zakupione pamiątki z mistrzostw, figurki, pergaminy, pióra... i wiele, wiele innych, o których istnieniu nie miała nawet pojęcia.

Ostatecznie dotarła do szaty i gryfońskiego krawatu, które były na samym dnie. Z westchnięciem ulgi, że jednak o nich nie zapomniała, pochwyciła ubrania w dłonie. Zrzuciła piżamę i przebrała się w szatę. Krawat zaplatała z sześć razy, nim ostatecznie jej się udało.

— Masz zamiar to posprzątać? — usłyszała tuż za sobą surowy głos. Wzdrygnęła się. Spotkała wściekle zmrużone jasnozielone, wręcz momentami żółte, oczy Grace, która stała, już gotowa, z założonymi na piersi rękami.

— Może? — zapytała z nutką niepewności w głosie Don.

Może, no pewnie! To twój syf! Wywaliłaś cały kufer na środek naszego wspólnego, podkreślam, wspólnego dormitorium!

— Wyluzuj, Grace... To dopiero pierwszy dzień, a ty już wyglądasz tak, jakbyś miała nam wybuchnąć — zaśmiała się Don, przeczesując włosy szczotką. Cieszyła się z faktu, że na wakacjach je ścięła. Dużo łatwiej było pielęgnować krótkie do ramion włosy niż te do pasa, zwłaszcza jeśli miała je tak gęste.

— Żadne wyluzuj! — warknęła i pociągnęła Don za rękaw szaty, a potem wskazała na wielką kupę rzeczy na podłodze. — Obowiązują nas jakieś zasady, jeśli jesteśmy współlokatorkami! Nie życzę sobie takiego braku nieporządku! Aż mnie telepie, gdy na to patrzę! Nie mam zamiaru się użerać szósty rok z twoim niechlujstwem, to już szczyt wszystkiego.

— To się przenieś — wzruszała ramionami Don, mimo że Vickie zaczęła wychodzić z siebie, aby tylko przekazać Don ostrzeżenie, aby w to dalej nie brnęła.

Grace poczerwieniała na twarzy i zatupała głośno nogą.

— Jesteś niemożliwa, Donno! Zachowujesz się jak chłopak!

— Nieprawda! — oburzyła się dziewczyna. — Nie szufladkuj czyichś zachowań do płci!

— Nie dawaj mi do tego pretekstu, to nie będę! — oznajmiła gorzkim tonem rudowłosa.

Don spojrzała z wyczekiwaniem na resztę swoich współlokatorek, z myślą, że któraś stanie w jej obronie. Della miała wbity wzrok w swoje dłonie, co niezbyt zdziwiło Don, zważywszy na to, że Gryfonka właściwie nigdy się nie odzywała, Nellie i Vickie wymieniały tylko niepokojące spojrzenia i bawiły się przy tym swoimi szatami. Don jednak odchrząknęła i posłała Vickie znaczące spojrzenie - to właśnie z nią dogadywała się najlepiej, nawet jeśli Vickie i Nellie były najlepszymi przyjaciółkami od pierwszego roku.

Ostatni kawał • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz