- Dziewczynki, czas wstawać!
Don jęknęła w poduszkę, gdy czyjaś ciepła i duża dłoń potrząsnęła ją za ramię. Zaciągnęła kołdrę aż po czubek głowy, wyrażając tym jednoznaczny sprzeciw.
- No, dalej! - ponaglił głos pani Weasley. - Hermiona, Ginny, Don, bo zaraz się spóźnicie!
- Dlaczego tak wcześnie...? - wybełkotała przez sen Don.
- Bez przesady, raz, dwa, no już! Chłopcy już czekają w kuchni!
Pod kołdrą było tak przyjemnie ciepło, że Don nie było w głowie wstawanie. Zwłaszcza, że przecież dopiero się położyła spać! Zdawać by się mogło, że dosłownie dziesięć minut temu! Dlaczego więc każą jej wstawać? Co takiego uczyniła, że tak ją ukarali?
Zaczynała ponownie zasypiać, gdy ktoś zdarł z niej kołdrę, a zimno przyległo do ciała jak zimny szal. Zadrżała, próbując na omacku ponownie znaleźć okrycie, ale na próżno. Zdegustowana otworzyła oczy, a potem powoli usiadła, chcąc pokarać osobę, która śmiała się to uczynić.
- Don, ruchy, przebieraj się, czekają na nas - powiedziała stanowczym tonem Hermiona, ciskając w dziewczynę ubraniami.
- Dobrze, dobrze, już wstaję... - burknęła, przetarła oczy i potężnie ziewnęła.
Gdy się ubrała i przeczesała szczotką włosy wraz z Hermioną i Ginny przeszła przez korytarz, wchodząc do kuchni. W środku faktycznie czekali już gotowi Harry, Ron, Fred i George. Pan Weasley siedział przy stole. Trzymał w dłoniach pergaminowe bilety, zaś pani Weasley stała obok pieca i zajmowała się mieszaniem w wielkim garnku.
- Dlaczego musimy zrywać się tak wcześnie? - jęknęła Ginny. Przetarła oczy i usiadła przy stole.
- Mamy kawałek do przejścia - odrzekł pan Weasley.
Don opadła na siedzeniu obok Ginny, opierając głowę na dłoni. Wpatrywała się zamglonym wzrokiem w stół, co chwilę ziewała, aż rozbudził ją krzyk pani Weasley.
- George!
Podskoczyła na krześle i uderzyła przy tym Ginny łokciem w brzuch.
- Co? - zapytał George niewinnym głosem.
- Co masz w kieszeni?
Wtedy już Don zdała sobie sprawę, o co wszystko się rozchodziło. Wymieniła porozumiewawcze i nieco przestraszone spojrzenie z Fredem.
- No to mamy przekichane - wyszeptał w jej stronę Fred.
- To George ma przekichane, ja się do tego nie przyznaję - oznajmiła Don ze zawadiackim uśmiechem.
Fred posłał jej niedowierzające spojrzenie.
- Nic! - bronił się George.
- Nie kłam mi w żywe oczy! Accio!
Z kieszeni George'a wystrzeliło kilkanaście małych, kolorowych kostek. Chłopak próbował je złapać, ale nie zdążył, wszystkie wylądowały na wyciągniętej dłoni pani Weasley.
- Miałeś je zniszczyć! - fuknęła ze złością, pokazując garść gigantojęzycznych toffi. - Kazaliśmy ci pozbyć się tego świństwa! Wywrócić mi zaraz kieszenie na lewą stronę, całą trójką!
Don drgnęła, a Fred wskazał na nią palcem.
- Ha!
- Ja ci zaraz dam ha - odparowała.
- Czekam! - zagrzmiała pani Weasley. - Accio! Accio! Accio!
Kilkanaście toffi wyskoczyło z kieszeni bluzy oraz nogawek spodni Don. Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie. Starała się tym przybrać jak najbardziej uprzejmy wyraz twarzy.
CZYTASZ
Ostatni kawał • Fred Weasley
FanfictionPrzyjaźniła się z nimi od pierwszego roku. Wspólne kawały, śmiechy, chwile zarówno gwałtownego upadku, jak i uniesienia aż po gwiazdy rozkwitły w piękną różę. Każda ma jednak kolce. Don i Fred wiele się kłócą, ale nawet pomimo tego od zawsze byli ze...