— Gdzie jest ta szminka?!
— A moja srebrna spinka? Która ją przestawiła?
— Ogarnijcie ten syf!
— Ciszej...
Don ze znudzeniem przyglądała się wszystkim swoim współlokatorkom, które biegały od jednego kąta do drugiego z widocznym napięciem na twarzach. Ona już dawno zdążyła się przygotować, lecz Nellie w dalszym ciągu, pomimo że znajdowała się w dormitorium i przygotowywała się znacznie dłużej niż Don, miała nałożoną na siebie jedynie piękną i długą do ziemi, błękitną sukienkę.
— Don! Widziałaś moją szminkę?! Powiedz, że tak! — dopadła ją Nellie.
— Nie sądzę...
— A niech to! Głupia szminka! — warknęła i dopadła swoją kosmetyczkę, której zawartość już z szósty raz wyrzuciła na zewnątrz, aby sprawdzić ponownie, czy może nie ma w niej poszukiwanej szminki.
— Dziewczyny, ta spinka była na mojej szafce nocnej — powiedziała zirytowanym tonem Vickie. — To prezent od babci, czy któraś wie, gdzie ona jest? To ważne.
Nikt jednak nie zareagował. Grace w dalszym ciągu, również gotowa — ubrana w skromną sukienkę i spięte w koka włosy — sprzątała co chwilę po Nellie, która wyrzucała wszystkie rzeczy ze swojego kufra czy szafki nocnej, aby znaleźć jedną szminkę i wrzeszczała przy tym tak, że krwawiły uszy. Della, która nie zamierzała iść na bal, siedziała z nosem w książce i bez przerwy, swoim cichutkim głosem, prosiła, aby Grace i Nellie były ciszej.
— W którym miejscu dokładnie była? — zapytała Don, podchodząc do zrozpaczonej i zmęczonej już Vickie.
Dziewczyna miała związane blond włosy w pięknego koka, a żółta sukienka z falbankami, która kończyła się przed kolanem, idealnie pasowała do jej figury.
— Tutaj, obok książki... — powiedziała niemrawo Vickie i wskazała miejsce.
Don uklękła i zaczęła przeszukiwać podłogę.
— Uważaj, bo się jeszcze pobrudzisz... — zauważyła Vickie. — Nie chcę, żeby twoja sukienka przeze mnie była brudna...
— Nie szkodzi. — Machnęła dłonią Don i sięgnęła głęboko pod łóżko Vickie, aż na coś natrafiła. — To ta?
Oczy Vickie powiększyły się do rozmiaru dwóch galeonów, kiedy spojrzała na spinkę w dłoni Don.
— Jak... Szukałam tam! — wydusiła z zaskoczeniem, odebrawszy zdobycz z wygrawerowanym lwem.
— No widzisz, najwyraźniej czekała właśnie na mnie — zaśmiała się i otrzepała swoją sukienkę.
— Tak bardzo ci dziękuję! — rzekła z ulgą Vickie i przytuliła mile tym zaskoczoną Don. — Nellie kompletnie mnie olała...
— Cóż, zajęta jest swoją szminką — zauważyła Don i niezręcznie poklepała Vickie po plecach, a następnie się od niej uwolniła, aby spojrzeć jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze, czy aby na pewno jednak się nie pobrudziła.
Rzadko kiedy podobała się sama sobie, ale teraz to był właśnie ten moment. Na wakacjach, kiedy otrzymała list z informacją o potrzebie ładnej sukienki, natychmiast wybrała się z mamą na zakupy. Ona sama nie była zbyt obeznana w ładnych sukienkach, lecz jej mama się na tym ewidentnie znała. Don przymierzyła tyle sukienek, że straciła rachubę po dziesiątej.
Teraz jednak była zadowolona z końcowej, gdy tak na siebie patrzyła. Nie była nie wiadomo jak wytworna, ale bardzo w jej guście. Była długa, lecz nie do samej ziemi — kończyła się przy kostkach, dzięki czemu Don miała pewność, że nie zrobi sobie krzywdy, co na sto procent by ją spotkało w przypadku długiej sukni, była zbyt wielką niezdarą. Sukienka była skromna, bez ramiączek, o kolorze nieco szarawej pomarańczy. W talii była spięta małą i uroczą kokardką o kolorze płynnego złota.
CZYTASZ
Ostatni kawał • Fred Weasley
FanfictionPrzyjaźniła się z nimi od pierwszego roku. Wspólne kawały, śmiechy, chwile zarówno gwałtownego upadku, jak i uniesienia aż po gwiazdy rozkwitły w piękną różę. Każda ma jednak kolce. Don i Fred wiele się kłócą, ale nawet pomimo tego od zawsze byli ze...