Rozdział 14

1.4K 103 225
                                    

Z dedykacją dla mrbear1 która ma dzisiaj (24.11) urodziny! Wszystkiego najlepszego jeszcze raz!

Harry Potter jako czwarty reprezentant Hogwartu zdecydowanie nie przypadł do gustu wielu osobom, zwłaszcza Puchonom, którzy uważali, że Harry odebrał chwałę Cadrikowi, a tym samym Hufflepuffowi.

Plakietki „Potter cuchnie" były codziennością na hogwardzkich korytarzach. Dodatkowo czwarty reprezentant pokłócił się ostro z Ronem, przez co oboje unikali się jak ognia, a biedna Hermiona była pomiędzy nimi rozdarta.

— Pomóż mi, Don! — jęknęła Hermiona i potrząsnęła za ramię Don, która spojrzała na dziewczynę spod zmrużonych oczu.

— Co niby mam zrobić? — zapytała ze znudzeniem. — Dać Ronowi w twarz i kazać ogarnąć tyłek? Nie ma sprawy, z chęcią to zrobię! — zawołała i z zadowoleniem wstała z kanapy, lecz Hermiona w ostatniej chwili ją zatrzymała.

— Nie żartuj sobie. Mam dość tego, że muszę ciągle wybierać z którym chcę spędzić czas — westchnęła z rozżaleniem.

— Ale... Hermiono... — Don z powrotem opadła na kanapę i spojrzała dziewczynie w orzechowe oczy. — My nic nie będziemy w stanie wskórać, nie znasz chłopaków? Oni muszę to wyjaśnić między sobą. W końcu się pogodzą, zobaczysz.

— W końcu? — żachnęła się. — Kiedy to nastąpi? Ile jeszcze będę musiała wybierać pomiędzy nimi? Obaj są moimi przyjaciółmi.

— Rozumiem cię, ja mam tak samo z Fredem i George'em. — Don się uśmiechnęła lekko. — Nie potrafiłabym pomiędzy nimi wybrać. Zobaczysz, że z biegiem dni w końcu się pogodzą, przecież są przyjaciółmi, prawda?

— Prawda, ale mogłabyś chociaż spróbować porozmawiać z Harrym? Myślę, że ciebie może się posłuchać. Z Ronem nie ma sensu nawet dyskutować... — Hermiona zrobiła zrozpaczoną minę i spojrzała z wyczekiwaniem na Don.

Dla Don w dalszym ciągu wydawało się jasne, że nikt nie będzie w stanie pogodzić tę dwójkę upartych przyjaciół, ale nie szkodziło spróbować, zwłaszcza, że Hermiona na pewno nie dałaby jej spokoju. Skinęła więc lekko głową.

Hermiona uśmiechnęła się z wdzięcznością i wstała z kanapy ze swoją książką przyciśniętą do piersi.

— Dzięki, Don.

— Nie ma sprawy! — Don leniwie machnęła dłonią. — Psycholog i pogromca wszelkich kłótni Don zawsze w pracy!

Hermiona się roześmiała, a potem zniknęła na schodach prowadzących do dormitorium dziewcząt.

Odrabianie szlabanu w piątkowe wieczory nie było najprzyjemniejszą czynnością, zwłaszcza, że Don i Fred byli oddzieleni od George'a, któremu wydłużono szlaban przez niefortunny atak i zmienienie koloru Pani Norris, którego Filch, rzecz jasna, nie puścił płazem, ale przynajmniej przebiegał już znacznie szybciej i spokojniej, bez żadnych przykrości. Don, choć była osobą bardzo roztargnioną i potrafiącą zniszczyć absolutnie wszystko, teraz poświęcała swoje całe skupienie, aby ponownie nie rozlać przypadkiem atramentu.

Cała uwaga poświęcana Cedrikowi stała się dla Don mdła i bardzo ją irytowała, zwłaszcza, że Harry, którego bardzo lubiła, był odbierany jako najgorszy czarodziej w całym Hogwarcie.

Z cieniem zażenowania widocznym na twarzy przypatrywała się, jak dziewczyny, typu Nellie, wszędzie łaziły za Cedrikiem i prosiły go o autograf, jakby był nie wiadomo jaką gwiazdą. Bardziej już potrafiła zrozumieć ten cały pochód za Krumem, bo on przynajmniej był faktycznie gwiazdą.

Ostatni kawał • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz