Rozdział 74

813 52 4
                                    

Enjoy! ;-)

Dryń. Dryń. Dryń.

Dzwonek do drzwi w domu chłopaków tylko się nasilał. Jednak nikt nawet nie myślał o tym, aby wstać. Wszyscy byliśmy okrutnie zmęczeni. Popatrzyłam się błagająco na Harry'ego.

- Nie! Victoria, nawet o tym nie myśl! Nigdzie nie wstaję! Zasnę po drodze do tych drzwi. - powiedział, po czym ponownie zamknął swoje oczy. Danielle leżała wtulona w Liam'a i o czymś sobie rozmawiali. To samo robili Eleanor i Louis. Amandę i Niall'a wcięło jakiś czas w kuchni, natomiast Zayn siedział kompletnie nieobecny po mojej lewej stronie. Chyba gdyby dom zaczął się palić to by tego nie zauważył. Ale z nich popieprzone lenie! Pomału wstałam i ruszyłam do wejścia. "Kurwa! Nie pali się!" Po chwili przekręciłam zamek i spojrzałam na naszego gościa.

- Waliyha?! - zdziwiłam się. Co ona tuta robi?! Czemu ona wygląda, jakby wcześniej płakała?! Na dźwięk mojego głosu momentalnie wzdrygnęła. Wyglądała, na co najmniej przerażoną. - Wejdź. Proszę. - powiedziałam, zanim ona zdążyła zareagować. Najwidoczniej wszyscy usłyszeli mój krzyk, ponieważ wszyscy znajdowali się koło mnie. Dziewczyna z lekkim lękiem w oczach zaczęła oglądać nasze twarze, dopiero, gdy wzrok stanął na Zayn'ie, troszeczkę się uspokoiła.

- Przyszłam pogadać. Bo, ja mam problem. - szepnęła, bawiąc się przy tym swoimi chudymi palcami. Zaciągnęła rękaw swojego swetra do połowy długości swych dłoni. Nie wiem czemu, ale poczułam jakiś dziwny uścisk, gdzieś głęboko w moim sercu. W samym jego centrum. To był bardzo znajomy widok. To samo zachowanie. Bawienie się palcami, unikanie wzroku drugiej osoby, z którą się rozmawia, rozglądanie się po pomieszczeniu, aby upewnić się, że jest się w nim w pełni bezpiecznym. Popatrzyłam się w jej oczy, na których powierzchni zauważyłam warstwę świeżych łez. Miałam wrażenie, że zaraz się popłacze i to na dobre. Rozglądnęłam się w około. Wszyscy stali w kompletnym bezruchu.

- Co się stało? Czy to coś poważnego? Możemy ci jakoś pomóc? - pierwszy z naszej grupy przełamał się Liam. Podejrzewam, że wszyscy byli w niezłym szoku. Ja natomiast obawiałam się najgorszego. Tak, jak mam w swoim zwyczaju. Zawsze spodziewam się tych złych rzeczy, chociaż wcale tak nie musi być, prawda? Nie zawsze tak jest. Mogło stać się coś, ale nie koniecznie cholernie złego. Nie mogę mieć wiecznie czarnych scenariuszy. Mam tylko nadzieję, że moja wyobraźnia płata sobie figle, a ja mam po prostu jakąś popieprzoną paranoję. Nie chciałabym, aby komuś przytrafiło się to samo co mi. Nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi. Dosłownie nikomu. Nie wiem jak, ale usłyszałam jak dziewczyna bardzo głośno wciągnęła powietrze, po czym cofnęła się o pół kroku do tyłu, wpadając przy tym na drewniane drzwi.

- Yyy... Spokojnie. Poczekajcie chwilę. Jeszcze nie ściągnęła kurtki, ledwo weszła do domu, a wy już ją zasypujecie pytaniami. Niech się rozbierze, a ja jej zrobię herbatę i jakieś kanapki, bo pewnie jest zmęczona i głodna po podróży. Chodź, i usiądź sobie wygodnie na kanapie. - powiedziałam bardzo szybko, aby zdążyć przed "atakiem" całej reszty, po czym delikatnie się do niej uśmiechnęłam, co też siostra Zayn'a odwzajemniła. Jednak miałam wrażenie, że ten uśmiech był zdecydowanie wymuszony. Widziałam to w jej oczach. One były pochłonięte ciemnością i smutkiem. Wszyscy poszli do salonu, natomiast ja udałam się do kuchni. Trzęsącymi się rękoma, wyciągnęłam potrzebne rzeczy na kanapki oraz herbatę. Ręce niemiłosiernie mi drżały. "On wygląda jak ja. Tak samo." Kiedy chwyciłam nóż i zaczęłam kroić pomidory, miałam wrażenie, że ostrze przejedzie po moich palcach. Pośpiesznie zrobiłam to co miałam, po czym wróciłam do salonu, gdzie panowała grobowa cisza. Podałam jedzenie dziewczynie, mało co na nią tego nie wywalając.

- Ej, ludzie. No bez przesady. Nawet na stypie jest weselej. Chcecie usłyszeć jakieś żart? Na przykład o blondynkach? Znam ich całkiem sporo. - Lou chciał rozładować atmosferę, jednak nie bardzo mu to wyszło. Miał dobre intencje. Wszyscy tylko czekali, aż brunetka skończy jeść. Zjadła tylko jedną kanapkę i resztę oddala Niall'owi, mówiąc, że więcej nie może. Oczywiście, Horan, jak to Horan, przyjął podarunek bez żadnej chwili wahania. Kromka chleba z talerza zniknęła w ciągu ułamka sekundy.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz