Rozdział 26

728 45 1
                                    

*** Oczami Victorii ***

( następny dzień )


Trzeba przyznać, że tej nocy nawet dobrze mi się spało, ale kto musiał to przerwać? No oczywiście moja ukochana przyjaciółka.
- Wstawaj grubasie !
- Spadaj! Która godzina ?
- Przed 9 - odparła beznamiętnie.
- Która ?! Ty chyba sobie ze mnie jaja robisz ?! Jest tak wcześnie, a ja mam już wstawać ? - w tym momencie się zaśmiałam - Śmieszni jesteście ! - dodawszy to ponownie zakryłam się kołdrą i obróciłam się na drugi bok.
- Jak z dzieckiem - mruknęła i wyszła z mojego królestwa. Wreszcie ! Gdy ponownie odpływałam do krainy Morfeusza, na swojej skórze, właściwie to najpierw na kołdrze, a potem na skórze zimną ciecz. Jak poparzona zerwałam się na równe nogi.
- Ooo.. Jednak wstajesz ? - tak, to była Amy. Czy ja już mówiłam, że jej nienawidzę? Jeśli nie to mówię to teraz.
- Am ! Odwaliło ci do reszty ?
- Powiedzmy, że to był rewanż za ten wariant 5 i 14 - powiedziała szyderczo się do mnie uśmiechając.
- Ale to nie był mój pomysł !
- Ale brałaś w tym udział !
- Ugh. Kiedyś cię zabiję... No dobra już wstaję ! - powiedziałam śmiesznie machając rękami.
- Za dwadzieścia minut na dole - odparła, a ja ją popchnęłam w stronę drzwi. Uchyliwszy je wypchałam ją na zewnątrz. Już chciałam je zamknąć, jednak moją uwagę przykuła osoba stojąca na korytarzu.
 

- Zayn ! Ubrałbyś się ! - krzyknęłam w jego stronę. Dlaczego ? Mianowicie paradował sobie w samych bokserkach po domu.
- Och. Vic, w końcu widziałaś mnie w większych okazałościach - odparł z cwaniackim uśmiechem na twarzy, opierając się o framugę drzwi jednego z pokoju.
- Ha ha ha , bardzo śmieszne.
- Och, no Vicky.. W czym ci to przeszkadza ? - mruknął.
- No pomyśl sobie, że ja będę chodziła tylko w stanik i majtkach. Jak ty byś się czół ?
- Szczerze ?
- Nie. Na niby...
- Byłbym wniebowzięty.
- Nie znam cię - powiedziałam, zamykając drzwi z hukiem. Po chwili za nimi usłyszałam dźwięczny śmiech, a później kroki. W ręce wzięłam ciuchy na dzisiejszy dzień i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic w międzyczasie myjąc głowę moim ulubionym szamponem. Skończywszy czynność dokładnie wytarłam swoje ciało, a włosy owinęłam ręcznikiem. Następnym etapem mojej porannej toalety był makijaż. Postanowiłam na prostotę, więc trochę podkładu, tusz do rzęs i kreski eyelinerem. Później rozczesałam moje włosy i trochę podsuszyłam suszarką, bo stwierdziłam, że "same" wyschną. Przebrałam się w biały t-shirt z napisami, czarne spodnie, a na nogi tego samego koloru Vans'y.

Szybko opuściłam pomieszczenie i udałam się na poszukiwanie telefonu, który był na szafce nocnej. Spojrzałam na wyświetlacz. 9:35. Trzeba przyznać, że jestem szybka. Wyszłam z sypialni i schodami udałam się na parter. W połowie mojej drogi było już słychać rozmowy i krzyki.
- Mogę wiedzieć co wy robicie ! - powiedziałam, nie, krzyknęłam w ich stronę.
- Ooo śpiąca królewna wstała - odparł z ironią Malik.
- Taki suchar, że aż mi woda w kolanie odeszła - odgryzłam się.
- Vicky ratuj ! - do moich uszu dobiegł krzyk Hazzy. Szybko odszukałam go wzrokiem. Stał nad patelnią, tosterem jakimś mlekiem i widać było, że się w tym nie odnajduje.
- Co ty robisz ?
- Śniadanie.
- Ale po co tyle ?
- Tommo chce płatki, Danielle i Liam naleśniki z nutellą, Eleonor z owocami, Amy kanapki ,Zayn tosty, a Niall każdego po trochę, bo nie mógł się zdecydować.
- Odwaliło im ?
- Widocznie tak...
- Daj pomogę ci...
- Nie trzeba...
- Daj spokój. Co mogę zrobić.
- Yyy - zaczął rozglądać się po tym całym bajzlu - Właściwie to nie wiem - mruknął zrezygnowany.
- Daj, ja zrobię te naleśniki, a ty pokrój owoce, a później zrobisz tosty - jak powiedziałam, tak zrobiliśmy. Wzięłam zaczęte ciasto od Hazzy i dobrze wymieszałam, gdy było idealne zabrałam się za jego smażenie. Po około 10 minutach były gotowe. Posmarowałam jedne nutellą, a na drugie dałam owoce i trochę jogurtu naturalnego. Harry zrobił tosty i płatki z mlekiem. Ja pokroiłam warzywa i dałam wraz z serem i szynką na kromki chleba. Wszystko poukładaliśmy na talerzach, a później na stole. Oczywiście na miejscu Horana było ich bardzo wiele. On to wszystko zje ?! I będzie się dobrze czuł ? W jednym dzbanku zrobiliśmy kawę, w drugim herbatę. Do dużej szklanki nalaliśmy soku marchewkowego dla Louis'a i postawiliśmy przed jego miską. Gdy już wszystko było gotowe Styles zawołał resztę.
- Śniadanie ! - po chwili wszyscy byli w kuchni, już chcieli siadać, jednak ich zatrzymałam.
- Czekajcie ! Macie jakieś wytłumaczenie ?
- Na co ? - zdziwił się Louis.
- Zostawiliście Harrego i złożyliście zamówienia, jak w jakimś barze. Czy wy uważacie, że to jest w porządku ? - trochę się uniosłam.
- Vicky, wszystko w porządku...- mruknął loczek do ucha.
- Nie, Harry nic nie jest w porządku. Zostawili cię z tym całym syfem.
- Oj... Już nie gniewajcie się. Przecież wiecie, że jesteście najlepszymi kucharzami pod słońcem - powiedział Horanek, po czym do nas podbiegł i przytulił. Nienawidzę go za te niebieskie oczy !
- No dobra siadajcie, ale mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.
- Oczywiście ! - krzyknęli równocześnie, a ja się zaśmiałam. Zasiedli do stołu i zaczęli jeść.
- To jest pyszne - odparł Lou unosząc kciuk do góry.
- Lou to są zwykłe płatki z dodatkiem czekolady i cynamonu.
- No właśnie ! Są pyszne. - Całe życie z debilami. 
- A wy nie jecie ? - zapytał Liam. No tak dopiero teraz zauważyłam, że wraz z Harry'm stoimy nad tymi zwierzętami z zoo i patrzymy się na ich głupotę.
- Ja właściwie nie jestem głodna. - powiedziałam.
- Och, no weź zjedz chociaż jednego naleśnika - odparł Daddy.
- Ale naprawdę nie chce.
- Victoria, chcesz przechodzić przez to jeszcze jeden raz ? - zapytał podejrzanie Zayn. Niestety wiem o co chodzi.
- Nie dzięki, wole zjeść - powiedziałam z rezygnacją w głosie. Wzięłam naleśnika, który mi podarował i zaczęłam go jeść.
- Kiedy mamy zamiar jechać ? - zapytałam.
- Prawdopodobnie po śniadaniu i jak wszyscy dopakują walizki - odpowiedział Payne.
- Aha. - westchnęłam. Po 15 minutach wszyscy zjedli.
- Wiecie o tym, że wy sprzątacie ? - zwrócił się w ich stronę Hazza. Wszyscy chcieli się sprzeciwiać, jednak przerwał im Liam.
- Och, no dajcie spokój. Oni zrobili śniadanie to my posprzątamy.
- W sumie racja.
- Ok to ja idę kończyć się pakować - odparłam i pobiegłam na górę. Weszłam do sypialni i wyciągnęła walizkę i układałam w niej ciuchy, który jeszcze zalegały w szafie. Szło mi to bardzo szybko, bo już po 30 minutach byłam gotowa. Wstałam na równe nogi i podeszłam do drzwi.
- Zayn ! - krzyknęłam na cały korytarz. Już po chwili chłopak stał przede mną.
- Coś się stało ?! Czemu krzyczysz ?!
- Mam prośbę.
- Tak ?
- Mógłbyś mi znieść walizkę na dół ?
- Jasne - odpowiedział i wszedł do pomieszczenia, po czym w swoje ręce chwycił torbę. Szybko ogarnęłam trochę w pokoju i gdy sprawdziłam, czy wszystko wzięłam zeszłam na dół.
- Jedziemy ? - zapytał Tommo.
- Tak - odparli wszyscy prawie jednocześnie. Udaliśmy się do samochodów. Podzieliliśmy się tak jak ostatnio i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz