*** Oczami Victorii ***
( następny dzień )
Obudził mnie okropny ból głowy. Wyciągnęłam jakieś ciuchy z walizki i przebrałam się z swetra i wczorajszej sukienki. Gdy spojrzałam w lustro to się przestraszyłam, chociaż dokładnie odzwierciedlało moje samopoczucie. Zmyłam pozostałości makijażu i udałam się na dół. Po drodze kichnęłam kilka razy. Chyba rzeczywiście się przeziębiłam.
- Cześć kochanie. Aaa...apsik! - powiedziałam do Harrego, który już krzątał się po kuchni. Jak on to robi?!
- Gdzie się tak załatwiłaś? Masz gorączkę wracaj do łóżka. - powiedział dotykając mojego czoła.
- Ale muszę Ci pomóc, sam nie dasz rady zrobić śniadania dla tylu osób.
- Gemma mi pomoże. Za chwile przyniosę ci śniadanie i herbatę. Czemu tu jeszcze stoisz?! Do łóżka!
- Nic mi nie jest... - ledwo skończyłam mówić to zdanie, a już czułam jak jestem unoszona. Loczek przerzucił mnie sobie przez ramię, zupełnie jak bym była lalką.
- Puść mnie! Słyszy... - zaczęłam krzyczeć, co nie było dobrym pomysłem, gdyż głos uwiązł mi w gardle. Chłopak tylko zaczął się śmiać. - Masz chusteczki? - zapytałam jak najgłośniej mogłam, czyli szepnęłam.
- Zaraz ci przyniosę, a ty masz się stąd nie ruszać, bo i ty nie wyzdrowiejesz to jeszcze młode pozarażasz. Za chwilę przyjdę. - powiedział kładąc mnie na łóżku i całując w czoło. Zerknęłam na stolik. Zayn zabrał wszystkie żyletki. Po kilkunastu minutach Hazz wrócił z tacą, a na niej naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i owocami oraz herbata z cytryną. Postawił ją na moich kolanach, po czym ułożył się koło mnie.
- Jak się czujesz?
- Do...apsik!
- Kiedy ty się tak załatwiłaś?
- Wczoraj. - mruknęłam, a przed oczami miałam wydarzenia ze wczorajszego wieczoru.
- Wczoraj?!
- Siedziałam na balkonie w samej sukience i tak jakoś wyszło...
- W samej sukience? Czy ty jesteś normalna?
- Ja... ja...
- Szkoda gadać... Jedz, bo ci wystygnie. - powiedział wskazując na posiłek.
- A ty nie jesz?
- Już jadłem na dole z Gemmą.
- Aha. - powiedziałam i zabrałam się za śniadanie. Kucharzem on to jest zajebistym.
- Ale przynajmniej mamy czas żeby pogadać...
- O czym?
- Jak tam z Zayn'em?
- A jak ma być? Normalnie.
- Nie powiedziałbym.
- Słucham?
- Wczoraj. Pamiętasz jak Malik się na nas patrzył?
- Tak.
- On wtedy o mało mnie nie zabił wzrokiem oraz przy okazji nie rozpieprzył szklanki, którą miał w ręce. - Co?!
- Musiało Ci się wydawać.
- Nic mi się nie wydawało.
- A co to ma do rzeczy?
- Jak tam wczorajsza lekcja rysunku? - nagle zapytał, a mnie wmurowało.
- Skąd... ty... jak...
CZYTASZ
Little Things || Z.M.
FanfictionVictoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie stara się rozpocząć nowe życie. Udaje jej się to, znajduje miłość, przyjaciół, dom. Jednak problemy wracają i są większe niż kiedykolwiek.