Rozdział 37

697 44 1
                                    

- Co?! - Amy zaparkowała i wysiadłyśmy z auta.

- To co słyszysz.

- Ale jak? Jeszcze niedawno zarzekałaś się, że między wami nic nie będzie.

- To i tak nic nie zmienia.

- Jak to nie?!

- Ja go nie kocham.

- Am, ty go kochasz. Ja to widzę. Po prostu się boisz. Znam cię, może nie całe życie, ale czasami mam wrażenie, że wiem o tobie więcej niż ty sama.

- Wow. Ale gadka. - zaśmiała się.

- No widzisz zmądrzałam. - teraz chichotałyśmy razem. - Dobra, spokój. Ja to mówiłam na serio. Zastanów się. Czemu go pocałowałaś?

- Czemu? Nie wiem. Coś mi mówiło, że mam to zrobić.

- A jak się czułaś?

- Nieziemsko, inaczej niż.... - nie dokończyła, ponieważ jej przerwałam.

- Widzisz? Sama to potwierdziłaś. Możesz mówić, że go nie kochasz, okłamywać samą siebie, ale nie mnie.

- Dobra zmieńmy temat.

- No ok, ale przemyśl to jeszcze.

- Kogo masz na mikołajki?

- Zayn'a. - powiedziałam bez entuzjazmu. - A ty?

- Niall'a.

- To się dobrałyśmy.

- To teraz burza mózgów. Co kupujemy?

- Zayn'owi myślałam, żeby coś do rysowania. No wiesz on lubi malować, tylko pytanie jak?

- Dobry pomysł. Zadzwonię i zapytam Niall'a.

- Widzisz!? I ty wcale o nim nie myślisz!

- Ugh..

- Może ja zadzwonię, ale do Danielle. - jak powiedziałam tak zrobiłam. Od dziewczyny dowiedziałam się, że podobno rysuje zajebiście. Przeważnie grafiki i rysunki markerami, bądź zwykłym długopisem, ale ostatnio zaczął interesować się "tradycyjnym malarstwem". Czyli wiecie pastele, farby i szkicowanie itd.. Nie głupi pomysł.

- No dobra ty wiesz co masz już kupić, a ja? - zaczęła narzekać moja towarzyska.

- Pójdź do McDonald'a kup Niall'owi wszystkie pozycje z ich karty. Uwierz mi będzie zachwycony i będzie cię całować po stopach.

- Ha. ha. ha. Bardzo śmieszne.

- A jaki mamy budżet?

- Mam kartę taty więc....

- Wspominał mi coś kiedyś o jakimś modelu gitary....

- Torii! Jesteś genialna! Wbijamy do muzycznego! - znalazłyśmy sklep muzyczny i weszłyśmy do środka.

- Dzień dobry. W czym pomóc? - zapytał sprzedawca.

- Dzień dobry. Szukamy gitary.... umm... Chociaż mam lepszy pomysł. - zwróciłam się do Am. - Kupmy mu zwykłego akustyka i podpiszmy się na nim. Będzie fajna pamiątka.

- Dobry pomysł. Czyli chcemy akustyka.

- Jakiś konkretny model?

- Proszę pana czy my wyglądamy na takie co się na tym znają? No właśnie. Kupujemy koledze prezent. Jest muzykiem i gra na gitarze. Więc niech pan za nas zdecyduje. - wytłumaczyła Am.

- Dobrze. - odszedł na chwilę, by powrócić ze śliczną, jasną gitarą.

- Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą... - zanuciłam po polsku pod nosem i zaczęłam się cicho śmiać.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz