- Co?! - Amy zaparkowała i wysiadłyśmy z auta.
- To co słyszysz.
- Ale jak? Jeszcze niedawno zarzekałaś się, że między wami nic nie będzie.
- To i tak nic nie zmienia.
- Jak to nie?!
- Ja go nie kocham.
- Am, ty go kochasz. Ja to widzę. Po prostu się boisz. Znam cię, może nie całe życie, ale czasami mam wrażenie, że wiem o tobie więcej niż ty sama.
- Wow. Ale gadka. - zaśmiała się.
- No widzisz zmądrzałam. - teraz chichotałyśmy razem. - Dobra, spokój. Ja to mówiłam na serio. Zastanów się. Czemu go pocałowałaś?
- Czemu? Nie wiem. Coś mi mówiło, że mam to zrobić.
- A jak się czułaś?
- Nieziemsko, inaczej niż.... - nie dokończyła, ponieważ jej przerwałam.
- Widzisz? Sama to potwierdziłaś. Możesz mówić, że go nie kochasz, okłamywać samą siebie, ale nie mnie.
- Dobra zmieńmy temat.
- No ok, ale przemyśl to jeszcze.
- Kogo masz na mikołajki?
- Zayn'a. - powiedziałam bez entuzjazmu. - A ty?
- Niall'a.
- To się dobrałyśmy.
- To teraz burza mózgów. Co kupujemy?
- Zayn'owi myślałam, żeby coś do rysowania. No wiesz on lubi malować, tylko pytanie jak?
- Dobry pomysł. Zadzwonię i zapytam Niall'a.
- Widzisz!? I ty wcale o nim nie myślisz!
- Ugh..
- Może ja zadzwonię, ale do Danielle. - jak powiedziałam tak zrobiłam. Od dziewczyny dowiedziałam się, że podobno rysuje zajebiście. Przeważnie grafiki i rysunki markerami, bądź zwykłym długopisem, ale ostatnio zaczął interesować się "tradycyjnym malarstwem". Czyli wiecie pastele, farby i szkicowanie itd.. Nie głupi pomysł.
- No dobra ty wiesz co masz już kupić, a ja? - zaczęła narzekać moja towarzyska.
- Pójdź do McDonald'a kup Niall'owi wszystkie pozycje z ich karty. Uwierz mi będzie zachwycony i będzie cię całować po stopach.
- Ha. ha. ha. Bardzo śmieszne.
- A jaki mamy budżet?
- Mam kartę taty więc....
- Wspominał mi coś kiedyś o jakimś modelu gitary....
- Torii! Jesteś genialna! Wbijamy do muzycznego! - znalazłyśmy sklep muzyczny i weszłyśmy do środka.
- Dzień dobry. W czym pomóc? - zapytał sprzedawca.
- Dzień dobry. Szukamy gitary.... umm... Chociaż mam lepszy pomysł. - zwróciłam się do Am. - Kupmy mu zwykłego akustyka i podpiszmy się na nim. Będzie fajna pamiątka.
- Dobry pomysł. Czyli chcemy akustyka.
- Jakiś konkretny model?
- Proszę pana czy my wyglądamy na takie co się na tym znają? No właśnie. Kupujemy koledze prezent. Jest muzykiem i gra na gitarze. Więc niech pan za nas zdecyduje. - wytłumaczyła Am.
- Dobrze. - odszedł na chwilę, by powrócić ze śliczną, jasną gitarą.
- Chłopak z gitarą byłby dla mnie parą... - zanuciłam po polsku pod nosem i zaczęłam się cicho śmiać.
CZYTASZ
Little Things || Z.M.
FanfictionVictoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie stara się rozpocząć nowe życie. Udaje jej się to, znajduje miłość, przyjaciół, dom. Jednak problemy wracają i są większe niż kiedykolwiek.