Rozdział 59

785 41 1
                                    

" Drogi Pamiętniku!
Wreszcie jestem w domu! Lecz to co się wydarzyło przez poprzednie dni było... Nawet nie wiem, jak to określić. 
Na początek Tom - mój tata, który nasłał na mnie swojego wspólnika. Dopiero teraz uświadomiłam sobie powagę całej tej sprawy. Ja naprawdę narażam ich na ogromne niebezpieczeństwo. Właściwie, to wszystkie osoby, z którymi mam jakikolwiek kontakt. Nie jestem w stanie przewidzieć jego kolejnych ruchów oraz zamiarów. Czy przypadkiem teraz nie będzie wolał znęcać się na moich przyjaciołach, a właściwie... właściwie rodzinie, bo tak ich wszystkich traktuję. Oni to jest wszystko co mam, co mi zostało. Może zauważył, że jeśli krzywdzi ich, to to jest jeszcze gorsze, niż jeżeli krzywdziłby mnie. Później ta świadomość, że to była wszystko twoja wina. Że jeżelibyś ich nie poznała, oni byliby w pełni bezpieczni. Że mogłaś to jakoś powstrzymać, chociaż i tak nie wiedziałaś jak. Ale na pewno był jakiś sposób. Do tej pory nie wiem, jakie są jego zamiary. Dlaczego akurat ja? Przecież jest jeszcze... a z resztą nie ważne....
Po drugie Paul. Nie wiem, który raz będę to pisała, ale nienawidzę go z całego mojego serca! Dzwoni tylko do mnie i cały czas ma pretensję, że za mało pokazuję się Harrym. Przez właśnie taki jeden telefon Niall się dowiedział o całej prawdzie, co już kiedyś pisałam. Jeszcze ten debil przysłał, jakiegoś kolesia na tą imprezę i kazał mu mnie obserwować! I jeszcze na dodatek, ten ziomek widział mój pocałunek z... No właśnie...
Po trzecie Zayn. Stało się to o czym marzyłam i cały czas myślałam od naszej "małej" kłótni związanej z Perrie, a o niej to później. No więc pocałowaliśmy się. Do tej pory wspominam moment, kiedy nasze usta się złączyły. Jak stanowiły jedność. Jego ręce na moich policzkach... Później, jak otworzyłam do niego ten prezent i ten list... I już się nie powstrzymałam. Po prostu pobiegłam do niego i zaczęliśmy się całować. To było niesamowite, prawda, ale to wszystko okazało się wielką ściemą. Kolejnego dnia spotkałam go razem z Perrie, w łóżku, razem... Poczułam się jak jakaś idiotka. Poczułam się po prostu wykorzystana. Jak jakaś... sama nie wiem. Może oni są dalej razem, a po prostu kłamał, kiedy mówił, że z nią zerwał. Że niby była z nim tylko dlatego, aby "Little Mix" zdobyło sławę. To jest chyba jeszcze bardziej pokręcone, niż mi się wydaję... A najgorsze jest to, że w tym liście pisał, że mu zależy na mnie, że cały czas o mnie myśli... A co rob... "

- Victoria! - nie dokończyłam napisać zdania, ponieważ do pokoju weszła, a raczej wbiegła Amy. Oczywiście, że możesz wejść. Pamiętnik szybko schowałam pod pościel, aby blondynka go nie zobaczyła. Gdyby go przeczytała, dowiedziałaby się wszystkiego! A wtedy Paul mnie zabije, Amy także, potem Niall'a za to, że jej wszystkiego nie powiedział, potem Harrego, za to, że udawaliśmy razem parę, a na końcu podejrzewam Zayn'a, za to, co mi zrobił. Tak mi się wydaję.  Ale też o tym wszystkim nie pomyślałam. Głupia ja, która zaczęła pisać pamiętnik w języku angielskim... Ale to tak z przyzwyczajenia. Jakoś mam niechęć do języka polskiego, co chyba każdy by zrozumiał.
- Co tam masz? - zaczęła się dopytywać, z podejrzanym uśmiechem na twarzy. Amy, która musi wiedzieć wszystko, powraca ze zdwojoną siłą...
- Nic. - odpowiedziałam wymijająco.
- A co chowałaś, pod pościel? - trwała przy swoim. A czego, ja się spodziewam? To jest Amanda. 
- Na serio nic. Czym zawdzięczam sobie Twoją wizytę? - zwróciłam się w jej stronę odrywając ją od tematu: "Victoria chowa tajemniczy przedmiot pod pościel", a na jej twarzy momentalnie pojawił się "banan".
- No bo chciałabym, abyś odpakowała te prezenty. - odparła, wskazując na chyba miliony pakunków, znajdujących się na moim biurku, które przytaszczyli tutaj Harry i Niall. Taa... "Marzyłam o tym cały dzień." - czujecie ten sarkazm?
- Nie mam jakoś na to ochoty... - jęknęłam, przypominając sobie zdarzenia z dzisiejszego dnia. Zayn, Perrie, mój ojciec...
- Oj no weź... Nie chcesz sobie zobaczyć? Proszę? - zaczęła błagać. Chyba jej na tym bardziej zależy niż mnie. I bądź tu mądry, kiedy mieszkasz sobie z taką osobą.
- No dobra. - mruknęłam, na co moja przyjaciółka pisnęła, prawie mnie ogłuszając, po czym pobiegła w stronę biurka i chwyciła tyle paczek, ile zmieściła na rękach, a następnie ułożyła na białej, puchowej kołdrze, którą byłam przykryta.  No i po co to wszystko? To tylko są jakieś tam prezenty... Amy trochę się zastanawiała, po czym wybrała mi już dość znajome pudełko. Przecież to jest... Ale, gdy już chciałam wziąć od niej pakunek, ona już bardzo pomału uniosła wieczko. Jej oczu pomału się powiększały, aż miały wielkość pięciozłotówek. Kilka razy otwierała usta, aby po chwili je ponownie zamknąć. "Jej reakcja, jest chyba jeszcze gorsza od mojej." - pomyślałam.
- O mój Boże... - zaczęła. - On jest... niesamowity, przepiękny, prześliczny. - wymieniała, po czym wyciągnęła naszyjnik, z czarnego pudełka, gdzie dalej spoczywał list. - Patrz. Jaki śliczny. Ciekawe od kogo... O! Jest nawet list. - już chciała go wyciągać z pudełka, ale ja byłam szybsza. Na szczęście.
- Nie możesz tego przeczytać. - powiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - zapytała podejrzliwym, ale z nutką zdziwienia głosem, ściągając przy tym brwi, które utworzyły się w jedną linię.
- Ponieważ to... jest... list od... Harrego. - wypaliłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Jak ja uwielbiam kłamać, po prostu kocham, jeszcze swoją najlepszą przyjaciółkę.
- Skąd wiesz?! On ci to dał?! Jeju, jaki on słodki. - tak... bardzo słodki. - Aaa... Już rozumiem. - stwierdziła.
- Co rozumiesz? - zapytałam zdezorientowana.
- No co jest w liście.
- A co ma być w tym liście?
- No... Zgaduję, że rozpisał się o tym jak bardzo cię kocha. To takie słodkie! - pisnęła na końcu, o mało na mnie nie wpadając. Taa... Bardzo słodkie, zwłaszcza, że to nawet nie jest od niego. Już otwierała usta, aby dalej kontynuować, ale ją wyprzedziłam, zmieniając przy tym temat rozmowy, z nadzieją, że się nie skapnie.
- Tak... A zmieniając temat, co z tobą i Niall'em? Bo jeszcze wcześniej tak się zrzekałaś, że nie będziecie razem... - odparłam, na co blondynka westchnęła, po czym lekko spuściła głowę, a po kilku sekundach zaczęła mówić.
- No... Myślałam trochę nad tym co mi powiedziałaś pewnego razu... No i doszłam do wniosku, że zawsze można spróbować. Masz tak z Harrym, że działa na ciebie hipnotyzująco, że nie możesz oderwać od niego oczu? Że normalnie byś się wkurzyła o coś, a przy nim się po prostu z tego śmiejesz? Że od razu, jak go widzisz uśmiech wkrada Ci się na twarz, a w brzuchu lata, jakby stado motyli? - wymieniała, a w moim myślach powoli kształtował się zarys Zayn'a. Aż po minucie, miałam go przed oczyma w całej okazałości.
- No... Ja uwielbiam, jego włosy...  - rozmarzyłam się. - Takie pięknie i miękkie kru... loki. - poprawiłam się szybko. - Dreszcze i to przyjemne ciepło, gdy nasze ręce się niespodziewanie dotkną, a co dopiero złączą w jedność...
- Ja kocham jego głos, gdy śpiewa piosenki tuż koło mojego ucha... - powiedziała. Kurwa, ja nawet kocham, jak on pali. Wygląda wtedy tak... - Dobra! Koniec tej rozmowy i tego dobrego! - niespodziewanie wykrzyknęła, niemal przyprawiając mnie o zawał serca. - Który teraz? - dodała, wskazując na wszystkie paczuszki.
- Może ten. - mruknęłam od niechcenia, podnosząc czarne pudełeczko w białe kropki, które od razu rzuciło mi się w oczy, ponieważ widziałam je po raz pierwszy. Blondynka przejęła opakowanie, po czym uniosła wieczko, a po chwili na jej ręce zawisł srebrny wisiorek. Był na kształt koła z lekkimi ozdobieniami brzegach, a w górnej jego części znajdował się mały kryształek o głębokim, bordowym kolorze. Małe zawiasy na dole świadczyły o tym, że można go było otworzyć. Wyglądał na na prawdę bardzo stary, ale mimo to był idealny. Jego połysk świadczył o tym, że mógł zostać odnowiony.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz