Rozdział 36

741 44 1
                                    

- Aaa!

- Ciszej, bo obudzisz resztę. - powiedział spokojnie Zayn.

- Chcesz żebym padła na zawał?!

- Myślałem, że słyszałaś jak wchodziłem. - powiedział skruszony.

- Dobra, co chcesz? - zapytałam biorąc się za makijaż.

- Chyba nie wybierasz się do szkoły?

- Muszę iść. Nie mogę opuszczać już lekcji. I tak mam już niezłe zaległości, a nauczycieli to drażni.

- Ale co będzie jak on spełni swoją groźbę? - popatrzył na mnie wzrokiem pełnym bólu.

Odwróciłam się do niego twarzą, nie wiedząc co powiedzieć. - Nie chcę cię stracić. - zatkało mnie.

- Już straciłeś. - szepnęłam spuszczając wzrok, bo poczułam palące łzy, które cisnęły się do moich oczu. Chwytając kosmetyki wyszłam z łazienki. Po chwili poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię. Zayn, a kto inny.

- Victoria...

- Tak?

- Porozmawiajmy... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Przepraszam, ale muszę się przebrać, bo szkoła czekać nie będzie. - odpowiedziałam wyrywając swoją rękę.

- Ale...

- Proszę cię. Przestań. - jęknęłam. Mulat już nic nie mówiąc wyszedł z pokoju. Uff... Zabrałam się za nieskończony jeszcze makijaż. Trochę podkładu, czarne kreski, tusz do rzęs, bronzer i gotowe. Weszłam z powrotem do sypialni, w której spał już tylko Louis. Chwyciłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 9:14. Wow! Jeszcze zdążę zjeść śniadanie i coś porobić, jak mam na 10. Zeszłam schodami na dół i udałam się do kuchni, w której siedzieli Niall, Liam i Harry. Zajęłam miejsce koło blondyna.

- Cześć. - powiedziałam.

- Hej. - odpowiedzieli Horan i Payne. Już po chwili została postawiona przede mną miska płatków kukurydzianych z mlekiem.

- Cześć, słońce. - odparł Curly, całując mnie delikatnie w policzek. - Jak się czujesz? - zapytał niepewnie.

- Mogło być gorzej. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając, a on to odwzajemnił. Po jakiś 5 minutach skończyłam jeść posiłek.

- Mam prośbę. - zaczęłam. - Mógłby mnie ktoś odwieść do szkoły, bo pogoda nie jest za ciekawa. - dodałam wskazując na okno, zza którym było widać coraz grubszą warstwę puchatego śniegu.

- Ja mogę. - odpowiedział Irlandczyk, a ja się uśmiechnęłam.

- Dzięki.

- Ale mam warunek.

- O, już się boje...

- Chodź to ci powiem. - powiedział, po czym ruszył schodami na górę. W pewnym momencie stanęliśmy przed jego pokojem. Chłopak otworzywszy drzwi dał mi znać, że mam wejść pierwsza, co też uczyniłam. Usiadłam na łóżku, a on koło mnie.

- Wiec musieliśmy iść aż na samą górę? - zapytałam śmiejąc się. Ah ten Niall i jego pomysły. Jemu się nudzi?

- Właściwie to nie, ale muszę z tobą pogadać. - odparł śmiertelnie, poważnym tonem.

- To nie ma warunku?

- W pewnym sensie jest. - odpowiedział.

- Więc o co chodzi? - Niall nieoczekiwanie chwycił moje dłonie i podwijając rękawy odkrył moje blizny. Niektóre jeszcze się jak dokładnie nie zagoiły, bo były po prostu trochę głębsze, a one potrzebują więcej czasu. Popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem. W moich oczach pomału zaczęły się tworzyć łzy.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz