Rozdział 88

664 46 7
                                    

Rozdział mocny.

Enjoy.

***


-Ponieważ... On jest moim biologicznym ojcem. - wyjąkałam drżącym głosem. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co tak naprawdę powiedziałam i jakie jest znaczenie tych słów. To na pewno są jakieś żarty. Jakieś pieprzone żarty! "To jest szczera prawda, Victorio. Paul jest twoim biologicznym ojcem i musisz się z tym pogodzić. Musisz z tym jakoś żyć. Nie masz innego wyboru." Harry wyglądał, jakby ktoś mu przed chwilą powiedział, ze spotkał kosmitę, kiedy szedł sobie spokojnie do sklepu. Jego oczy przypominające dwa kamienie szmaragdu były szeroko otwarte, a usta lekko rozwarte. - On także mieszkał w Polsce i znał moją mamę. Pewnego razu wyjechał z rodziną, a ona została w kraju. Kilka lat później pojechała na wakacje do Anglii z Tom'em i przypadkowo się na niego natknęła i się z nim przespała. O mój Boże! To się nie dzieje naprawdę. Nie może. On... To jest, kurwa, niemożliwe. Niemożliwe, Harry. - jęknęłam, po czym schowałam twarz w dłonie. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Spodziewałam się wszystkiego. Dosłownie wszystkiego, ale tego zdecydowanie nie. Moim PRAWDZIWYM ojcem okazał się człowiek, który mnie dosłownie nienawidzi, a ja jego nie darzę także przeogromną sympatią. Czułam się cholernie bezsilna. Przez całe moje życie nie znałam prawdy. Mogłam tego wszystkiego uniknąć. Teraz byłoby lepiej. Nie mogłam uwierzyć, że moja własna mama mi to zrobiła. Chciałam zapaść się pod ziemię. Chciałam zniknąć z tego świata. Chciałabym o tym wszystkim zapomnieć, wymazać z pamięci. Raz na zawsze. Po chwili poczułam duże ręce Harry'ego na swoich kolanach, na co niepewnie uniosłam swój wzrok. Wykonywał okrężne ruchy na mojej skórze, które tylko trochę mnie uspokoiły, a sygnety, które miał na palcach drażniły moją skórę. Moje całe ciało drżało z powodu nadmiaru tych wszystkich emocji nad czym nie mogłam w żaden mi znany sposób zapanować.

- Ej, wbrew pozorom to całkiem niezła wiadomość. Pomyśl. Teraz będziemy mogli przestać udawać. Skończymy z całą tą szopką. Przecież on na pewno się zgodzi. Będzie musiał. W końcu jesteś jego... Jego córką. Victoria, ciągniemy to wszystko już zdecydowanie zbyt długo. Nie wydaje ci się, że to jest odpowiedni moment, aby to wreszcie zakończyć? Raz na zawsze? Widzę jak kurewsko się przy tym męczysz i cierpisz, a to dla mnie jest najgorsza rzecz na świecie. Nie chcę, żebyś robiła coś wbrew swojej woli. Nie chcę widzieć twoje bólu. Chcę, żeby zawsze uśmiech widniał na twojej ślicznej twarzy, a nie tylko momentami. Chcę, żeby chociaż ten problem zniknął z twojego życia, abyś już się tym nie martwiła. Prawda jest taka, że to ja w pewien sposób stoję na przeszkodzie do twojego szczęścia, a przez to czuję się jak ostatni dupek. Tylko pomyśl, koniec udawania, że jesteśmy w sobie... zakochani, koniec kłamania naszym przyjaciołom i rodziną prosto w oczy. Po prostu definitywny koniec, Victoria. Pójdziemy do Paul'a i to zakończymy. Reszcie nie będziemy mówić całej prawdy, tylko by się wszystko pokomplikowało. Powiemy tylko, że jesteśmy bardziej najlepszymi przyjaciółmi, a ten związek się nie udał i że to nie wyszło. Victoria, Niall też uważa, że to posunęło się zdecydowanie za daleko. Trzeba z tym skończyć. Dla twojego dobra, księżniczko. - powiedział bardzo poważnym tonem, po czym posłał mi wymowne spojrzenie. Czułam dziwny uścisk w żołądku. Pragnęłam to zrobić. Pragnęłam tego najbardziej na świecie, jednak bałam się jak na to wszystko zareaguje Paul, który okazał się moim... Moim ojcem. Czy to wszystko nie komplikuje całej tej popieprzonej sprawy jeszcze bardziej? Chciałam coś powiedzieć, jednak w pewnym momencie usłyszałam dźwięk gwałtownie zamykanych drzwi, a w oddali mignęły mi długie kosmyki blond włosów. Nie! To niemożliwe! Oboje w pełni zdezorientowani popatrzyliśmy się w kierunku wyjścia. Moje całe ciało zostało sparaliżowane. Nie chciałam dopuszczać do myśli tego, że ktoś mój podsłuchać naszą rozmowę. Po chwili się opamiętałam i wybiegłam z mojej hotelowej sypialni, po czym znalazłam się w malutkim salonie. Amanda na jego środku chodziła w kółko trzymając się przy tym za głowę.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz