*** Oczami Victorii ***
*** 2 tygodnie później ***
(23 grudnia)
Właśnie jedziemy do tego domku na obrzeżach Londynu. Tak! Rodzice Amy się zgodzili. Wręcz byli zachwyceni tym pomysłem, że będą mogli wszystkich poznać. Ja też! W samochodzie siedzi Lou, El i Harry. A! No i oczywiście ja. Reszta pojechała osobnymi autami, bo byśmy się nie pomieścili. Ogólnie rzecz biorąc, jest nas bardzo, bardzo dużo. Jeżeli chodzi o El, to była na badaniach i faktycznie jest w ciąży. Jak się nie mylę termin ma na sierpień. Zazdroszczę im. Są idealną parą, widać po nich, że się bardzo kochają. Też bym tak chciała.
- Lou! - kolejny raz krzyknęła dziewczyna.
- Co?
- Nie jedz tego!
- Ty też jadłaś!
- Co?! Co ty jesz?! Nie, tylko nie... - odwróciłam się na siedzeniu i spojrzałam na chłopaka. Jadł łoma, czyli wafla czekoladowego. - Louis! To jest na wigilię!
- A na nią się nie drzesz!
- Ona jest w ciąży!
- Ze mną!
- Tommo... - zaśmiałam się wraz z resztą. - Dobra zjedźcie sobie to. Patrząc na to ile już z tego zostało to i tak nie duża strata. - na moje słowa brunetka dosłownie rzuciła się na jedzenie. Gorzej niż zwierzęta w zoo.
- Hazz, ile jeszcze? Bo ja z nimi nie wytrzymam. - zapytałam "mojego chłopaka".
- Ej! - krzyknęła para przyszłych rodziców.
- Jedźcie i nie gadajcie. - zaśmiałam się.
- Około 40 minut, słońce. - odpowiedział, a ja mocniej wbiłam się w fotel. Ja tyle nie wytrzymam! Z nudów zamknęłam oczy i nie wiadomo jak, zasnęłam.
***
- Victoria... - usłyszałam szept, koło swojego ucha.
- Wypierdalaj. Daj mi spać. - mruknęłam niewyraźnie. Ktoś zaśmiał się cicho.
- Victoria... Jest już ósma wieczorem. Wstawaj, bo w nocy nie będziesz mogła spać. - szept się ponowił. Gdy dotarły do mnie te słowa, od razu otworzyłam oczy.
- Co?! Ósma?! Dlaczego mnie nie obudziłeś?! Kiedy w ogóle przyjechaliśmy?! - dość szybko zorientowałam się, że jesteśmy już w domu. Aktualnie znajdowałam się w moim pokoju, ale właśnie chciałam udać się do kuchni.
- Przyjechaliśmy dwie godziny temu. Czekaj, bo chciałem ci coś powiedzieć... - przerwał, gdy weszłam do salonu, gdyż tak prowadziła droga do kuchni. Momentalnie się zatrzymałam, gdy zobaczyłam dwie nieznane mi osoby. - No właśnie, to ci chciałem powiedzieć. Przyjechała moja mama i Gemma.
- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało.
- To ty jesteś Victoria. Nazywam się Anne. Milo mi cię poznać. - powiedziała rodzicielka Hazzy.
- A ja jestem Gemma. Starsza siostra Harrego. Jesteś rzeczywiście ładna. Chodź muszę cię lepiej poznać. - powiedziała dziewczyna o niebiesko-fioletowych włosach. Zazdroszczę jej koloru!
- Przepraszam. Nie chcę być nie miła, ale mam dużo roboty, bo ktoś nie mógł mnie obudzić. - powiedziałam, po czym zgromiłam chłopaka wzrokiem.
- Mówiłem, że będzie wściekła. - dodał Niall.
- Ja się zmywam, a ty mi pomożesz. - rzuciłam do Loczka.
CZYTASZ
Little Things || Z.M.
FanfictionVictoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie stara się rozpocząć nowe życie. Udaje jej się to, znajduje miłość, przyjaciół, dom. Jednak problemy wracają i są większe niż kiedykolwiek.