ROZDZIAŁ 100

339 18 0
                                    

Ten capslock, to dlatego, ze uznałam ,  że warto zaznaczyć tę okrągłą liczbę  ;)

Komentujcie, bo autorki tutaj tez zaglądają

*** Oczami Victorii ***

Nawet nie wiem kiedy ten czas minął i nadszedł wreszcie dzień ślubu Louisa i Eleanor. Byłam tym bardzo podekscytowana, ale w tej kwestii Amy przebijała wszystkich. Przez ostatnie dni nieźle świrowała i dopracowywała wszelkie detale, aby wszystko było wręcz idealne. Za to El wydawała się być wyluzowana jak nigdy. Wyszłam właśnie z łazienki dla gości, gdy zaatakowała mnie Black.
- Nareszcie! Siedziałaś tam chyba cała wieczność! - zaczęła śmiesznie wynajmować rękami, na co się zaśmiałam, jednak zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, blondynka zamknęła mi drzwi przed nosem. Przeszłam parę kroków i nagle ktoś przygwoździł mnie do ściany, a następnie się nade mną pochylił.
- Też uważam, że siedziałaś tam wieczność. - usłyszałam, rozpoznając głos mojego chłopaka. Jego usta zetknęły się z moimi, a ręce przeniosły się na biodra. Poczułam jak uśmiechnął się przez pocałunek, a przez moje ciało przepłynęły przyjemne dreszcze, które ostatnio mnie nie opuszczają.
- To było tylko trzydzieści minut. - odparłam ze śmiechem, gdy przerwaliśmy pocałunek. - Nie chcę Cię martwić, ale będziesz musiał wytrzymać trochę dłużej beze mnie, bo o 10 jedziemy do Eleonor i zobaczymy się dopiero na ślubie. - powiedziałam, a jego mina momentalnie zrzedła. Zaśmiałam się z jego miny i szybko cmoknęłam go w usta. Przeszliśmy do salonu, gdzie zobaczyliśmy Harry'ego i Wal. Chłopak pochylał się nad jej brzuchem, który trochę już urósł i po chwili go pocałował, co stało się jego zwyczajem. Z tego co wiem, to robił to codziennie. Było to niezwykle słodkie i urocze. Jeśli mam być szczera to nie mam pojęcia czy są razem, ale zdecydowanie zachowują się jak para. Usłyszałam jak Zen odchrząknął, na co chłopak, jak oparzony oderwał się od dziewczyny.
- Nie zapominasz się? - zapytał Zayn, który nie był specjalnie zachwycony tym widokiem.
- Wal pomożesz mi zrobić śniadanie. - postanowiłam zostawić ich samych, a ona przytaknęła głową i obie ruszyłyśmy w kierunku kuchni. Zgodnie stwierdziłyśmy, że zrobimy coś na wzór stołu szwedzkiego, ponieważ wtedy każdy zje sobie to na co ma ochotę. - Jak tam z tobą i Harry'm? - zapytałam, a ona na mnie spojrzała i szkarłatny rumieniec oblał jej policzki.
- Właściwie to jesteśmy razem. - odparła, a ja niemal upuściłam miskę, która trzymałam w dłoniach. - Od wczoraj. - odpowiedziała na moje niezadane pytanie. - Powiedział że na ślubie chciałby mnie przedstawić swojej rodzinie jako swoja dziewczynę. - wytłumaczyła, a ja rzuciłam się jej na ramiona, przytulając ją. - Tylko... Boję się jak zareaguje na to Zayn. Widziałaś co było przed chwilą... Dodatkowo wtedy w Bradford pokłócili się... Zayn powiedział wtedy Harry'mu, żeby zostawił mnie w spokoju. - westchnęła i spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Wal po pierwsze w twoim stanie nie możesz się denerwować, po drugie lepiej przed nim tego nie ukrywajcie, bo będzie gorzej, a po trzecie, jeśli będzie trzeba to z nim porozmawiam. Jesteś jego młodszą siostrą i chce cię przed wszystkim chronić, musisz też go zrozumieć. On nie chce dopuścić do myśli tego, że już nie jesteś małą dziewczynką, że dorastasz. Powiecie mu po śniadaniu, okey? - zapytałam spoglądając na nią znaczącym wzrokiem, a ona mruknęła, nie podnosząc głowy. - Hej, nie przejmuj się. Najważniejsze jest to, żebyś była szczęśliwa, a nawet jeśli się pokłócicie to po jakimś czasie mu przejdzie. Naprawdę nie masz o co się bać, a teraz się uśmiechnij. - powiedziałam, gładząc ją po plecach i posyłając w jej kierunku szczery uśmiech. Brunetka, wciąż nieprzekonana, uśmiechnęła się słabo.
- Jak ty to robisz? - zapytała po chwili milczenia, na co ściągnęłam brwi w niezrozumieniu. - Jak to robisz, że pomimo tego co cię spotkało nadal się uśmiechasz i jesteś optymistką?
- Kiedyś ktoś mi powiedział, że najwięcej i najczęściej uśmiecha się osoba, która najwięcej wycierpiała. - powiedziałam i wzięłyśmy się za robienie śniadania. W przeciągu kilkunastu minut zeszła cała reszta i zasialiśmy do stołu. Zjedliśmy w naprawdę ekspresowym tempie, a po skończonym posiłku niemal wszyscy wrócili do swoich wcześniejszych zajęć.
- Zayn chcielibyśmy ci coś powiedzieć. - odezwała się Wal, a ja zobaczyłam, jak Harry kładzie dłoń na jej kolanie. Mulat spojrzał na dziewczynę pytająco. - Bo... Widzisz... Chciałam... - dziewczyna zaczęła się jąkać,  a ja posłałam jej uspokajający uśmiech. Wayliha wzięła głęboki wdech i w końcu wymusiła ta z siebie. - Jesteśmy razem.
- Że co? - niemal krzyknął, a jego mięśnie się napięły. Położyłam rękę na jego ramieniu, starając się go uspokoić. - Czego nie zrozumiałeś w tym, że masz zostawić moja siostrę w spokoju? - wycedził przez zaciśnięte zęby w stronę loczka.
- Zayn, wysłuchaj ich do końca. - powiedziałam,  ale zignorował mnie kompletnie. Malik wstał od stołu i podszedł do Styles'a. Podniósł go za koszulkę, Harry nie zareagował na to. Jedynie w jego szmaragdowych oczach był widoczny ból.
- Masz się do niej nie zbliżać. - powiedział, po czym puścił go i jak gdyby nigdy nic poszedł na górę.
- Porozmawiam z nim, spokojnie. - posłałam uśmiech w stronę dziewczyny, która nadal siedziała ze wzrokiem w bity w blat stołu. Szybko udałam się do pokoju Zayna i po wejściu do środka zamknęłam za sobą drzwi. Powoli do niego podeszłam i ułożyła dłonie na jego barkach.
- Zayn, nie możesz tak reagować. - zaczęłam.
- Nie rozumiesz... - westchnął ciężko i odwrócił się w moja stronę. - Znasz Harrego, ale nie wiesz jaki on jest... On zmienia dziewczyny jak rękawiczki... Nie chcę, żeby moja mała siostrzyczka przez niego cierpiała.
- Twoja mała siostrzyczka Za niedługo zostanie mamą... Poza tym dzieci potrzebują ojca, a przy bliźniakach będzie miała trochę roboty... Pomoże jej. Może nie znam Styles'a tak długo jak ty, ale wiem, że jest opiekuńczy, czuły i troskliwy... A ona teraz tego potrzebuje. Oni wyglądają naprawdę na szczęśliwych, a przecież nie chcesz odbierać szczęścia swojej siostrze, prawda? - zapytałam i przejechałam ręką po jego policzku, a jego zarost podrażnił moją skórę. Chłopak przez dłuższą chwilę patrzył w moje oczy. - Wiem, że chcesz ją chronić po tym co się stało, ale nie ochronisz jej przed całym światem. - Zayn wtulił się w moje ciało i ułożył swoją głowę na moim ramieniu, co musiało wyglądać zabawnie.
- Zawsze mogę próbować nie? - zapytał, na co się zaśmiałam, a ja poczułam jak przyciąga mnie jeszcze mocniej do siebie. - Kocham cię. - wyznał i gdy się ode mnie trochę odsunął, złożył pocałunek na moich ustach. - Powinienem teraz zejść na dół, prawda? - zastanowił się, a ja potwierdziłam jego słowa.
- Yhm... I powinieneś ich przeprosić. - dodałam i wyswobodziłam się z jego uścisku. - Chodź. - wyciągnęłam rękę w jego stronę, a on momentalnie ją chwycił. Zeszliśmy razem na dół, a Harry wraz z Wal nadal siedzieli w jadalni. Oboje spojrzeli na nas w wyczekiwaniem. W pomieszczeniu zapanowała cisza, a ja przeniosłam wzrok na mojego chłopaka, który zabawnie przewrócił oczami.
- Jeżeli moją siostra będzie przez ciebie cierpiała to nie ręczę za siebie. - powiedział, a ja dałam mu kuksańca w bok. Kąciki jego ust drgnęły w górę i delikatnie uszczypnął mnie w talii.
- Zayn przez to chcę powiedzieć, że bardzo cieszy się z waszego związku. - wytłumaczyłam, a Wal w mgnieniu oka znalazła się obok nas i mocno przytuliła Zayna, co śmiesznie wyglądało, ponieważ przeszkadzał jej brzuch.
- Dziewczyny! Musimy jechać! - dotarł do nas krzyk Amy, a po chwili do pomieszczenia weszła blondynka. - Nie ma przytulania! Ubierajcie kurtki i wychodzimy, bo Eleanor nie będzie czekała wiecznie! - powiedziała, klaszcząc w dłonie. Waliyha od razu udała się do przedpokoju, a w jej ślady udał się Harry. Zayn przyciągnął mnie do siebie i ułożył dłonie na dole moich pleców.
- Kocham cię. - szepnęłam, a on mnie pocałował. - Pamiętaj nie daj dużo lakieru i żelu na włosy. - zaśmiałam się, a on odpowiedział mi tym samym.
- Będę pamiętał. - powiedział i w tym samym momencie poczułam jak ktoś mnie ciągnie za rękę. Odwróciłam się w tamtą stronę, gdzie spotkałam się z wymownym spojrzeniem blondynki, na co przewróciłam oczami. Popatrzyłam ostatni raz na Zayna, bo za chwilę zginął z zasięgu mojego wzroku. Stanęłyśmy w przedpokoju, a Amanda przeklęła patrząc na zegarek. Szybko zebrałyśmy się i już po piętnastu minutach byłyśmy u Eleanor, która była już uczesania. Przez następne 3 godziny robiłyśmy paznokcie, malowałyśmy się i układałyśmy włosy. Gdy wreszcie byłyśmy wszystkie gotowe, a El robiła ostatnie poprawki przed lustrem, poprosiłam dziewczyny by zamknęły oczy, a ja w tym czasie wyciągnęłam pudełko z mojej torby.
- Kobieta w dniu ślubu powinna mieć coś starego, coś nowego, coś pożyczonego i coś niebieskiego. - powiedziałam, zapinając naszyjnik dziewczynie. - Nowe masz swoje buty, które nawiasem mówiąc wybierałam z tobą. Resztę wymagań spełnia ta rzecz. Otwórz oczy. - poprosiłam, przyglądając się odbiciu Eleanor. Dziewczyna uniosła powieki, a jej dłonie delikatnie dotknęły szafirowego kamienia. Jak zaczarowana wpatrywała się w lustro.
- Nie wiem co mam powiedzieć, Victorio. - przyznała, a ja się uśmiechnęłam. - Bardzo ci dziękuję, ale skąd... - oniemiała spojrzała na mnie pytająco.
- Dostałam go na osiemnastkę od Zayna. - odpowiedziałam, a wszystkie dziewczyny w pokoju wbiły we mnie swój wzrok.
- Rozumiem, że wtedy był w tobie szaleńczo zakochany. - Eleanor wymownie za mnie spojrzała, a ja poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele. Rzeczywiście tak było?
- Czemu mi powiedziałaś, że to od Harry'ego?  - spytała blondynka, a ja ciężko westchnęłam.
- Spanikowałam. - przyznałam szczerze, a blondynka się zaśmiała. - Wtedy jeszcze udawałam z Harry'm ten cholerny związek i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Kiedy powiedziałabym prawdę, mogłabyś zauważyć, że coś jest nie tak, prawda? Musicie przyznać że to nie jest zwykły naszyjnik. - odparłam, przypominając sobie jego historię, jak i niebywałą cenę.
- Robi wrażenie... Victoria to co było w tym liście, który był razem z naszyjnikiem? - spytała Amy unosząc wysoko brwi.
- Że jubiler zwrotów nie przyjmuje. - zaśmiałam się, a dziewczyny wraz ze mną. - Jeszcze napisał, że gdy tylko zobaczył naszyjnik, pomyślał o mnie i o moich oczach. - powiedziałam, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Jejku... Jak wy się musicie kochać. - rozczuliła się Danielle. - To prawda Liam jest romantyczny, ale muszę z przykrością stwierdzić, że Zayn bije go na kolana.
- Zrobiłabym dla niego wszystko. - przyznałam, mówiąc z głębi serca. To była prawda. To on widział we mnie kogoś, kiedy ja myślałam, że jestem nikim. To dzięki niemu zrozumiałam czym jest miłość. To dzięki niemu jeszcze żyję. Blondynka podeszła do mnie, patrząc się na mnie przeszywającym spojrzeniem i dotknęła lekko mojego ramienia, gdzie mieściła się mała blizna po postrzale.
- Widać.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz