Rozdział 94

550 40 6
                                    

*** Oczami Amandy ***
( Po południu, pokład prywatnego samolotu )

- Samolot znajduje się na odpowiedniej wysokości. Mogą państwo odpiąć pasy. Życzymy miłego i spokojnego lotu. - opanowany głos stewardessy rozległ się po pokładzie samolotu, a ja w ułamku sekundy uwolniłam się z uwierających mnie pasów i wygodnie rozsiadłam się w fotelu, na chwilę prostując swoje nogi, które już zdążyły ścierpnąć. Cholernie żałuję tego, że Nialla z nami nie ma, jednak uznaliśmy, że dwóch członków One Direction bez ochrony w jednym miejscu to by było zbyt wielkie zamieszanie, więc mój chłopak po krótkiej rozmowie z Harry'm oznajmił, że to właśnie on zostanie w Londynie. Mimo, iż wiedziałam, że tak będzie lepiej to i tak wolałabym, żeby teraz był dokładnie obok mnie i trzymał mnie mocno za rękę. Poza tym przy nim czuję się bezpieczniej, pewniej i podejmuję zdecydowanie lepsze decyzje. Głęboko odetchnęłam i sięgnęłam do mojej torby, w celu znalezienia moich notatek ze szkoły, które mogłabym powtórzyć w tym wolnym czasie, jednak zobaczyłam, że Paul i Victoria zaczynają rozmawiać, więc wytężyłam swój słuch.
- Możesz mi opowiedzieć o tych snach? Miewasz je często? Chciałbym się dowiedzieć... - mężczyzna przerwał na chwilę i głęboko westchnął, jakby chciał dokładnie poukładać swoje myśli. Idealnie słyszałam przyspieszające bicie mojego serca, czego nie byłam w stanie opanować. - Victorio po prostu się martwię, chociaż możesz wcale w to nie wierzyć. Chciałbym ci jakoś pomóc, jednak kompletnie nie wiem jak, bo nie wiem o co chodzi. - wyłapałam z wypowiedzi mężczyzny. Z płuc uciekło mi powietrze, a swój wzrok skupiłam na brunetce. Dostrzegłam, jak zaczyna się wiercić na swoim miejscu, jej ręce niebezpiecznie dygotać. Harry patrzył się dokładnie w to samo miejsce co ja, a po chwili spojrzał na mnie swoimi ogromnymi szmaragdowymi oczami.
- Szybko zamień się miejscem z Paul'em. - powiedziałam pierwsze co przyszło mi na myśl, bijąc go po ramieniu, żeby go w ten sposób jakoś pospieszyć, jednak Styles dalej wpatrywał się w moją twarz, jakby nie zrozumiał moich wcześniejszych słów. - Natychmiast! Ruszaj się! - dodałam, a chłopak jak na zawołanie niósł się z fotela i momentalnie znalazł się przy nich. Po wymianie krótkich zdań Paul zaczął kierować się w moją stronę. Zauważyłam jeszcze, jak Victoria posyła mi słaby uśmiech i mówi bezgłośnie "dziękuję", a moje serce się uspokoiło. Cała swoją uwagę skupiłam na pliku kartek, z czego wszystkie były zapisane niebieskim długopisem. Chwilę później poczułam, jak Paul zajmuje miejsce obok mnie. - Nie naciskaj na nią. Powie ci, kiedy będzie gotowa. - odezwałam się po chwili, wciąż szukając interesujących mnie zapisków.
- Nie rozumiem, dlaczego jesteście takie... tajemnicze? - głośno westchnął, po czym ukrył twarz w dłoniach. Łokcie miał oparł na swoich udach, które minimalnie dygotały. Oddychał bardzo ciężko i głęboko. Odłożyłam swoje notatki i już chciałam się odezwać, jednak on mnie wyprzedził. - Chcę się tego dowiedzieć, bo się cholernie martwię. To nie jest normalne, że miewa koszmary, po których ma jakieś napady paniki! Jestem jej ojcem i chcę ją poznać. Nie wiem o niej praktycznie nic, a gdy przypadkowo dowiaduję się jakiejś rzeczy to nikt mi nie chcę tego wytłumaczyć. - odparł, delikatnie uciskając skrzydełka nosa.
- Ona przeszła wiele, a strata mamy jeszcze bardziej pogorszyła jej stan. - zamilkłam na chwilę, nie wiedząc czy kontynuować dalej opowieść. Nie chciałam powiedzieć za wiele, bo to właśnie Victoria powinna mu wszystko wyjaśnić. - Podobno były ze sobą bardzo blisko, były jak najlepsze przyjaciółki i tak naprawdę to mogła liczyć tylko na nią. Na resztę opowieści będzie pan musiał poczekać. I jeszcze raz proszę, żeby pan na nią nie naciskał, bo wtedy ma pewno panu nic nie powie. Ona potrzebuje trochę czasu na to wszystko... - wytłumaczyłam, a mężczyzna wciąż patrzył na mnie oczami pełnymi nadziei i zmartwienia. Dopiero teraz tak naprawdę zauważyłam, że mu na tym niezwykle zależy. Mimowolnie zerknęłam na Victorie. Jej głowa oparta była na ramieniu Harry'ego, a chłopak głaskał ją po włosach. - Rozumiem, że chce pan ją poznać - jej słabości, zainteresowania, plany na przyszłość, jednak ona nie jest w stanie opowiedzieć ponad 18. lat swojego życia w godzinę. Zapewne zacznie od tak zwanych podstawowych rzeczy a skończy... na jej największych sekretach. Myślę, że jeśli kiedykolwiek spotkałoby kogoś to co ona przeszła to nie dałby sobie rady. Nigdy. Można udawać, że wszystko jest w porządku, zmienić otoczenie, znajomych, wyprowadzić się z miasta, ale wydaje mi się, że to staje się, kim jesteś. Cała przeszłość buduje nas jako ludzi. Blizny, które pozostawia, kształtują nas, a to, jak sobie radzimy z jej konsekwencjami, rzeźbi naszą duszę. To co ją spotkało, dało jej niewyobrażalną siłę, której wiele ludzi w jej wieku nie ma. Nawet pan nie zdaje sobie sprawy jak ją podziwiam i jestem z niej dumna. Wydaje mi się, że po pewnym czasie się przed panem otworzy, jednak musi pan pokazać, że pan jest tego wart.
*** Oczami Zayn'a *** ( w tym samym czasie )Nie wiedziałem co dokładnie mnie obudziło. Trzask drzwi, a może zimne powietrze owiewające moje ciało, gdy ktoś zrzucił ze mnie kołdrę? Gdy niechętnie podniosłem powieki, to zobaczyłem przed sobą Liama.- Co tu robisz? Idź stąd i zostaw mnie w spokoju. - wymamrotałem i rzuciłem w niego poduszką, a następnie ponownie wtuliłem się w materac. Szczerze mówiąc to miałem gdzieś dlaczego on tu przylazł i czego ode mnie chciał. W tamtym momencie chciałem tylko ponownie zostać sam i zasnąć. Zasnąć i zapomnieć o wszystkim.- Zamierzasz dzisiaj wyjść z łóżka, Zayn? Jest już prawie dwunasta! W ogóle śmierdzi tu jakby coś zdechło. - mówiąc to ruszył w stronę okna, po czym otworzył je na oścież, a mnie zalała fala wspomnień. Podniosłem się do pozycji siedzącej i dopiero teraz zauważyłem, że mam na sobie jeszcze wczorajsze ciuchy.- Bo zdechło moje serce. - chłopak nie skomentował mojej wypowiedzi, westchnął tylko i oparł się o ścianę naprzeciwko mnie. - Dlaczego znowu to zrobiłem? Dlaczego po raz kolejny ją zraniłem? Podczas, gdy tak naprawdę chcę tylko jej szczęścia. Pragnę ją chronić przed wszystkimi niebezpieczeństwami tego świata. Dlaczego nic nigdy nie idzie po mojej myśli i mam zawsze pod górkę?- Najbardziej ranimy tych, których kochamy najbardziej, Zayn. Przypomnij sobie ile razy w dzieciństwie robiłeś coś i chciałeś dobrze, a i tak zawsze wychodziło źle. Nigdy nie sprawiałeś przykrości specjalnie, a te osoby zawsze ci wybaczały, niezależnie co takiego zrobiłeś. Dlaczego? Bo cię kochały i ich miłość była najsilniejszym uczuciem, jakim cię darzyli. Dlatego wreszcie wstań i idź wszystko wytłumacz Victorii. Zayn nie możesz się poddawać, słyszysz? Trzeba walczyć o miłość i szczęście. - powiedział, po czym udał się w stronę drzwi. - Ale wydaje mi się, że Vic będzie bardziej szczęśliwa, gdy przed tym weźmiesz prysznic. Powodzenia. - odparł i wyszedł z pokoju, a ja uniosłem lekko swoją koszulkę i skrzywiłem się na jej zapach. Była przesiąknięta dymem z papierosów oraz zapachem potu. Skorzystałem, więc z rady i udałem się do łazienki. Gdy spojrzałem w lustro, zobaczyłem w nim istne zombie. Moja twarz była wyjątkowo blada, a cienie pod oczami zdradzały nieprzestaną noc. Umysłem się i przegrałem w czyste ciuchy. Przez cały ten czas myślałem co dokładnie powiem Victorii. Wbiegłem do garażu i w błyskawicznym tempie wyjechałem z niego moim czarnym Audi. Gdy po 10 minutach byłem na miejscu miałem wrażenie, że moje serce eksploduję. Nadal nie byłem pewny co mam jej powiedzieć, ani jak ją przekonać, że mi na niej cholernie zależy. Wysiadłem z auta i podszedłem zadzwonić dzwonkiem do domu. Moje ręce zaczęły się trząść, kilka razy przeczesałem włosy dłońmi, aż w końcu ktoś otworzył mi drzwi. Przede mną stała dobrze znana mi kobieta, mama Amy.- Dzień dobry. Jest może Victoria? - zapytałem zdenerwowanym głosem.- Witaj, Zayn! Niestety ma ani Vic, ani Amy. Wyjechały rano. - najpierw się ciepło uśmiechnęła, ale po chwili zrobiła zdziwiony wyraz twarzy, jakby samą nie wierzyła w to co powiedziała. - Yyy... pojechały na zakupy, ale niestety nie wiem kiedy mają zamiar wrócić. Znasz chyba zamiłowanie Amandy do ciuchów i przeróżnych dodatków. Przepraszam zaraz spalę kurczaka. Do widzenia. - i zamknęła mi drzwi przed nosem. Gdzie one do cholery są? ***- Gdzie one są? Gdzie pojechały Victoria i Amanda? - to były pierwsze słowa, które wypowiedziałem, gdy wszedłem do pokoju Nialla. Byłem święcie przekonany, że on zna całą prawdę i miałem zamiar ją od niego wyciągnąć. Blondyn momentalnie uniósł głowę znad telefonu i spojrzał na mnie zdezorientowanym i zdziwionym wzrokiem, a ja podszedłem bliżej niego. - Nie staraj się wciskać mi kitów, bo ci się to nie uda. - naskoczyłem na niego, a jego mina diametralnie się zmieniła.- Przepraszam Zayn, ale nie mogę ci tego powiedzieć. Obiecałem Victorii. - powiedział, patrząc na mnie z niewyobrażalnym bólem w oczach, a moje serce gwałtownie rozpadło się na kawałki, które rozsypały się po całym ciele. Ona nie chce mnie widzieć. Ona nie chce mnie znać. W moich oczach pojawiły się pojedyncze łzy, które swobodnie spłynęły po moich policzkach. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa i musiałem podtrzymać się ściany, aby nie upaść na podłogę. Zapadła głucha cisza.- Ja nie mogę tego tak zostawić, Niall. Ja muszę jej wszystko wytłumaczyć. Nie mogę już dłużej dusić w sobie to co do niej czuję. Nie chcę, żeby myślała, że jest dla mnie tylko marną przyjaciółką, a te wszystkie pocałunki nic dla mnie nie znaczyły. Bo to nie jest prawda. Ona jest dla mnie wszystkim, Niall. Jest osobą, którą boję się stracić, jest moim życiem, moim pojedynczym oddechem, każdym biciem mojego serca, jest moim Aniołem. To o niej śnię każdej nocy. Nie tylko krew wypełnia moje serce. Jest tam jeszcze jej imię, miłość i nadzieja, że wreszcie wszystko się ułoży. Chcę jej dzisiaj powiedzieć, że ją kocham, tak jak ona mnie, że martwię się o nią, że chcę trzymać ją w ramionach, że to właśnie ona ukradła moje serce. Bo czas na miłość jest dzisiaj. Tylko dzisiaj, Niall. - powiedziałem i na niego spojrzałem. W jego niebieskich oczach widniały łzy, ale nic się nie odzywał. Westchnąłem i już otworzyłem drzwi od pokoju, ale przerwał mi jego głos.- Pojechała do Polski z Paulem, Harrym i Amy i zatrzymali się w Hotelu Heron, tam gdzie byliśmy ostatnio. Poproszę Harry'ego to wyśle ci dokładnie numer pokoju. - powiedział, a ja, jakbym dostał piorunem prosto w klatkę piersiową, szybko wybiegłem z jego sypialni. - Biegnij i zawalcz, o swojego Anioła.

*** Oczami Victorii ***
( Wieczorem )Amanda wyszła gdzieś z Harrym, kiedy tylko on przyszedł do naszej sypialni, więc zostałam zupełnie sama, gdyż mój... mój ojciec chciał zostać chwilę dłużej na cmentarzu, gdzie spoczywała moja mama. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Szybko chwyciłam leżący obok mnie telefon i przeczytałam nową wiadomość. From Zayn "Wyjrzyj przez okno."

Zdziwiona w pośpiechu zerwałam się z łóżka i podbiegłam do jedynego okna znajdującego się w pomieszczeniu, niemal się nie zabijając po drodze. Gdy zerknęłam przez szybę to powstrzymywałam się, aby nie upaść na kolana, gdyż nie mogłam uwierzyć w to, co tam zobaczyłam. Na murze oświetlonym dwoma ogromnymi reflektorami widniała moja podobizna, a obok ogromny napis "Angel". Wyglądałam naprawdę przepięknie, ale nie to przykuło o moją największą uwagę. Ten napis. Tylko On mnie tak nazywa, tylko on mówi, że jestem Aniołem. Jak to jest możliwe, że to tutaj się znajduje? Przecież... W tym samym momencie, poczułam duże ręce na moich biodrach, a do moich nozdrzy dobiegł zapach farby i papierosów. Zayn. Moje serce gwałtownie przyspieszyło. Co on tutaj robi? Skąd wie, że jestem właśnie tutaj? Oddech ugrzązł mi w gardle, a jego ciepły oddech zatańczył na moim lewym policzku. Moje zmysły były teraz nieładem, nad którym nie potrafiłam zapanować. Nagle usłyszałam jego zniewalający głos tuż nad swoim uchem.

How many times do I have to tell you, Even when you're crying you're beautiful too, The world is beating you down, I'm around through every mood, You're my downfall, you're my muse, My worst distraction, my rhythm and blues, I can't stop singing, it's ringing, in my head for you, My head's under water, But I'm breathing fine, You're crazy and I'm out of my mind. W pokoju zrobiło się momentalnie gorąco i duszno, a ja byłam tak oszołomiona, że ledwo kontaktowałam co się właśnie działo. Jego głos, jego obecność tutaj sprawiły, że przeniosłam się w zupełnie inny wymiar. Czułam się jak w śnie i tylko jego dotyk trzymały mnie w rzeczywistości. Jego usta zahaczyły o płatek lewego ucha i w międzyczasie umiejętnie przerzucił moje włosy na prawe ramię. Gdyby ten pokój stanął w płomieniach to nawet bym tego nie zauważyła, bo on pochłonął całe moje myśli. 'Cause all of me Loves all of you Love your curves and all your edges All your perfect imperfections Give your all to me I'll give my all to you You're my end and my beginning Even when I lose I'm winning 'Cause I give you all of me And you give me all of you, all Give me all of you. Niespodziewanie dzięki jego inicjatywie obróciłam się przodem do niego. Przez ten gwałtowny ruch umieściłam dłonie na jego klatce piersiowej i zacisnęłam na szarej koszulce, by tylko nie upaść. Zmusiłam się, aby spojrzeć mu w oczy, które dzisiaj miały odcień płynnego złota. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, po prostu mnie oczarowały. Zayn uniósł prawą dłoń i delikatnie przejechał po moim policzku i zatrzymał się na moich drżących wargach. Przyjemne ciepło rozlało się u dołu mojego brzucha. Przestałam oddychać, nasze serca jak szalone biły między nami, a ja nie czułam podłogi pod stopami. Ostatnie wersy jego nieznanej mi piosenki, wyśpiewał wprost w moje usta, które od jego warg dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Cards on the table, we're both showing hearts Risking it all, though it's hard. *"Karty na stół, oboje pokazujemy swoje serca, ryzykując wszystko, mimo że to bardzo trudne." Nagle wszystko uderzyło we mnie jak ogromny meteoryt w ziemię. Perrie. Dziecko. Dlaczego on mi to robi? Dlaczego pogarsza i tak beznadziejną sytuację, w której się znajduję? Dlaczego jeszcze bardziej mnie niszczy? Dlaczego tutaj jest, kiedy powinien być daleko ode mnie? "On sobie z tobą pogrywa. Lubi gry, których stałaś się częścią." Energicznie się od niego oderwałam i ruszyłam przed siebie, starając się, aby łzy nie pojawiły się w moich oczach, co było niezwykle trudne.
- Kocham cię! Słyszysz, Victorio?! Kocham cię! - niespodziewanie krzyknął, a ja gwałtownie się zatrzymałam i obróciłam twarzą do niego, czując, że dosłownie tracę grunt pod nogami. On tego nie powiedział, bo przecież to nie jest możliwe. On mnie nie kocha, nie może. Ma dziecko z Perrie, a teraz wygaduje głupoty. "Kocham cię." - te słowa cały czas odbijały się w mojej głowie niczym echo. Zapadła głucha cisza, w której doskonale słyszałam nasze przyspieszone oddechy, które się zsynchronizowały. Nawet jeśli bym chciała wykonać jakikolwiek ruch to nie byłam w stanie, a jedyne, na co było mnie stać to cichy jęk zdziwienia, który opuścił moje rozchylone wargi. Kiedy spojrzałam na niego ponownie to miałam wrażenie, że jego czekoladowe oczy zmieniły kolor na jeszcze ciemniejszy. Chłopak z każdym wypowiadanym słowem stawiał pojedyncze kroki, przemierzając długość pokoju, w którym się znajdowaliśmy i nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego. - Tyle razy chciałem ci to powiedzieć, ale zawsze ktoś, albo coś stawało mi na drodze. Aniele, kocham cię i będę cię kochać, aż wypowiem ostatnie słowo, aż postawię ostatni krok na tej planecie, aż zaczerpnę mój ostatni oddech. Będę cię kochał do końca swojego życia, które bez ciebie nie ma żadnego sensu. Nic, ani nikt tego nie zmieni, słyszysz? Zdobyłaś moje całe serce już tak dawno, kochanie. Dosłownie mną zawładnęłaś. Stałaś się moją definicją wszystkiego. Jesteś moją przyszłością, moim końcem i początkiem. Nie chcę zapamiętywać twojego uśmiechu. Chcę go oglądać każdego dnia. Musisz wiedzieć, że nigdy nie kochałem z taką siłą i zdałem sobie sprawę, że musiałem spotkać ciebie, by zrozumieć czym jest prawdziwa miłość. Victorio, szukałem cię przez całe swoje pieprzone życie, choć nie byłem tego w pełni świadomy, już kilka razy wymsknęłaś się z moich ramion i nie pozwolę na to, aby stało się to po raz kolejny. Patrzę na ciebie, wyobrażając sobie, że jesteś moja, tylko i wyłącznie moja i tylko o tym marzę w każdej sekundzie mojego życia, bo nie ma chwili abym o tobie nie myślał, rozumiesz? Czy jest już za późno? Powiedz mi teraz, czy mam coraz mniej czas... - nie dokończył, bo moje usta gwałtownie przyległy do tych należących do niego. Wspięłam się lekko na palcach i cała przywarłam do jego ciała w desperackim geście, doskonale czując bijące od niego ciepło. Dreszcz przyjemności przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa, a cichy jęk wydobył się z moich ust, gdy zimne ręce przycisnęły się do moich rozgrzanych policzków. Silny, wręcz zniewalający zapach, który dotarł do moich nozdrzy zawładnął moim umysłem, przez co nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. Moja skóra wrzała pod wpływem jego najmniejszego dotyku. Uniosłam dłonie i wplotłam je w czarne włosy Zayna, wzbudzając tym jego cichy pomruk, który niezwykle szybko przeobraził się w krótki jęk, gdy pociągnęłam za końce pasm. Poczułam się żywa i miałam wrażenie, że moje serce niedługo eksploduje. Doznania przewijające się przez moje ciało przyprawiały mnie o szaleństwo. Jego usta poruszały się delikatnie, a zarazem brutalnie jakby bał się, że to co właśnie się dzieje okaże się tylko snem, bądź marzeniem znajdującym się głęboko w jego myślach. Całował mnie, jakby musiał mnie mieć, jakby musiał zapamiętać dotyk moich warg, jakby bał się, że to będzie nasz ostatni pocałunek. Chłopak przesunął rekami po moich dżinsach, zahaczył palce o szlufki i przyciągnął mnie do siebie. Nie myślałam nad tym co robię, kompletnie nie obchodziło mnie to, że to jest niewłaściwe i nieodpowiednie. Liczyła się ta chwila, której nie chciałam przerwać za żadne skarby i byłabym w stanie zabić każdego, który by to zrobił. Liczyły się jego dłonie, które przeniosły się na moją talię, gdzie było ich miejsce, jego serce szalenie uderzające w moją klatkę piersiową, jego przyspieszony oddech owiewający moją twarz. Ten pocałunek przepełniony był niewyobrażalną tęsknotą, emocjami, a co najważniejsze miłością tak silną, że tylko my mogliśmy to zrozumieć, nikt więcej. Sama nie wiedziałam, ile to trwało. Minutę, a może godzinę? Wreszcie odsunęliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza, którego potrzebowaliśmy. Obramowane czarnymi rzęsami oczy rzuciły mi ciężkie, zmysłowe spojrzenie. Tylko jego silne ramiona owinięte wokół mojego ciała powstrzymywały mnie przed upadkiem. Nasze oddechy były ciężkie, a ciała rozpalone. Zayn przymknął powieki i oparł swoje czoło o moje. Miałam ochotę pocałować go znowu, bo był tak cholernie blisko, co doprowadzało mnie do szaleństwa, a chłopak, jakby czytał mi w myślach, złożył delikatny i niezwykle subtelny pocałunek na moich czerwonych i napuchniętych ustach. Czułam się dziwnie lekka, jakbym miała w środku pierze i w każdym momencie mogła unieść się w powietrze.
- Kocham cię, mój Aniele. - wypowiedział zachrypniętym głosem, a mój żołądek wykonał niespodziewanego fikołka. To jeszcze do mnie nie docierało, ale muszę przyznać, że to najlepsza chwila w moim życiu i nigdy nie czułam się tak żywa. Nie myślałam o nikim innym, tylko o nim. Zayn ułożył dwa palce na moim podbródku i zmusił mnie, abym spojrzała w jego oczy, w których pojawiło się kilka łez, jednak widać było, że są to łzy szczęścia. W jego silnych ramionach czułam się jak w niebie, gdzie zniknęły wszystkie problemu i niepowodzenia. Czułam się Aniołem. Zupełnie jakby ktoś kierował moim ciałem, wyciągnęłam dłoń w jego stronę i przesunęłam palcami po gładkim policzku i wzdłuż linii żuchwy, na której znajdował się delikatny zarost. - Kocham cię bardziej, niż możesz to sobie wyobrazić.
- Kocham cię, Zayn, bardziej niż kiedykolwiek potrafiłam i chciałabym kochać cię mniej, ale nie umiem.

* John Legend - All Of Me - przyjmijmy, że Zayn napisał tą piosenką, gdy leciał samolotem do Polski.


Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz