Rozdział 32

679 48 1
                                    

Wyszłam na główną ulicę i złapałam taksówkę. Podałam adres chłopaków. No, bo do kogo miałam pojechać?! Mam nadzieję, że mnie przyjmą, chociaż na kilka dni, a potem coś znajdę. Dopiero teraz zorientowałam się, że płaczę.
- Jesteśmy na miejscu. - powiadomił mnie taksówkarz.
- Dziękuję. - powiedziałam i zapłaciłam mu należną kwotę. Chwilę później stałam pod drzwiami mieszkania. A co jak mnie nie przyjmą? Yhh... Raz się żyje. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, aż drzwi się otworzą, w których stanął mulat.
- Victoria, co ty tu robisz? Co się stało?- gdy mnie zobaczył jego oczy powiększyły się do wielkości pięciozłotówek. Na chwile swój wzrok zatrzymał na mojej walizce.

- Hej. Mogę wejść?
- Tak, jasne. - odpowiedział i wpuścił mnie do środka.
- Um.. Jest Harry? - jego mina wyraźnie zrzedła.
- Tak, już go zawołam. HARRY do ciebie! - powiedział jakby ze złością w głosie i ruszył w stronę schodów. Nie musiałam długo czekać, ponieważ brunet od razu pojawił się przy mnie.
- Vick!? Co się stało? - przejechał dłonią po moim policzku, tym samym wycierając moje łzy, tylko po to by mogły po nim spłynąć następne.
- Umm... Mogę tu przenocować? No, oczywiście jeśli to nie kłopot. - powiedziałam lekko zmieszana.
- Jasne, właź. Mów co się stało. - nakazał.
- Pokłóciłam się z Amy...
- I wywaliła cię z domu? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie. Sama się stamtąd wyniosłam. - wyszeptałam.
- Poczekaj. Nie będziemy tak rozmawiać. Rozbierz się, a ja pójdę zrobić herbatę. - nie odpowiedziałam tylko pokiwałam twierdząco głową. Rozebrałam się i ruszyłam do kuchni, gdzie Loczek się krzątał. Po chwili wręczył mi napój.
- Nie wygląda mi to na herbatę. - zaśmiałam się. W rękach trzymałam kubek z gorącym kakao i bitą śmietaną.
- Uznałem, że się bardziej nada. - również się zaśmiał. - Chodź. - chwycił mnie za rękę i pociągnął na górę. Poszliśmy do jego pokoju i wygodnie usiedliśmy na łóżku. - Opowiadaj. - zachęcił.
- Gdy weszłam do domu Amy siedziała w salonie, no i zaczęłam się z nią drażnić, czy ładnie to tak podglądać. potem zeszłyśmy na temat szkoły i zaczęła marudzić, że nie chce jej się iść. No i ja się zaczęłam śmiać, że pewnie wolała by spędzić ten czas z Niall'em, a ona zaczęła gadać, że ona umrze jako stara panna z kotem lub wstąpi do zakonu. No, a ja się zaczęłam śmiać, że wezmę ją na moją sesję z terapeutą. Ona powiedziała, że nie musi, bo jest normalna. Zabolało. Później powiedziała, żebym dała jej spokój, bo ona nie ma patologi w rodzinie. Zabolało jeszcze bardziej. No, bo... to nie moja wina... To nie moja wina, jaki on jest... - pod koniec głos mi się łamał i od nowa zaczęłam płakać. Chłopak nic nie powiedział tylko wziął nasze kubki, położył na szafce i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego tors i moczyłam mu bluzkę. Swoimi rękoma jeździł po moich plecach trochę mnie uspokajając.  Ok, Torri ogarnij dupę! 

- Dziękuję. - wyszeptałam mu do ucha i w końcu się odsunęłam.
- Nie masz za co. - odpowiedział ukazując dołeczki w policzkach. Wstałam, wzięłam z szafki, już zimne, kakao i podałam jedno Harremu.
- Jest. Masz jakąś komedie? Tak na poprawę humoru?
- Hm... Coś się znajdzie. - brunet wstał i zaczął włączać jakiś film, a ja wygodnie rozłożyłam się na łóżku, popijając napój.
- To jest pyszne. - powiedziałam, a on odwrócił się w moją stronę i zaczął śmiać. - No co? - zapytałam, a Loczek wyjął szybko telefon i zrobił mi zdjęcie. O co mu chodzi!? Podszedł do mnie i usiadł na kraju łóżka, a z jego buzi nie schodził uśmiech. Chwycił moją twarz w swoje dłonie i przejechał kciukiem po mojej górnej wardze. Gdy zobaczyłam co nim ściągnął z mojej twarzy, zaczęłam się śmiać a on wraz ze mną. - Pokaż to zdjęcie.
- Nie.
- Czemu?
- Bo usuniesz.
- Nie usunę. No nie daj się prosić. - powiedziałam słodkim głosem.
- No dobra. - powiedział zrezygnowany. - O! Czekaj dostałem sms'a. - powiedział i zaczął grzebać coś w tym telefonie. - Masz. - podał mi urządzenie. W telefonie był otwarty Twitter i jak się pewnie domyślacie, opublikowane zdjęcie. MOJE zdjęcie z przed 5 minut. Z rozpuchniętymi oczami od płaczu, miną typu WTF? i wąsem z bitej śmietany.
- Zabiję. - powiedziałam po czym zaczęłam gonić Lokatego najpierw po pokoju, a potem po całym domu. - Niech ja cię tylko dorwę! - akurat wbiegłam do salonu. - Siema. - rzuciłam w pośpiechu do siedzących tam osób.
- Torri? To ty tu jesteś? - zapytał zdziwiony Liam.
- No tak się złożyło. - odpowiedziałam krążąc wraz z Harrym w okół stołu. Oj, Harreh to ci nie ujdzie płazem.
- Co zrobił? - zapytał tym razem rozbawiony Niall.
- Wejdź sobie na Twitter'a. - brunet spróbował ponownej ucieczki do salonu. Dla mnie lepiej. Dogoniłam go i rzuciłam mu się na plecy. Nasz upadek zamortyzował miękki dywan. Wykorzystałam to, że on leży na brzuchu, siadając na nim okrakiem.
- Podoba mi się to. Lubie jak dziewczyny są na górze. - odparł, a ja teatralnie przewróciłam oczami. - Starają się dominować, ale... - nie skończył, bo zaczęłam go łaskotać.
- Nie proszę! Dość! Torri! - zaczął się wiercić i śmiać wniebogłosy.
- A będziesz grzeczny? - zapytałam po kilku minutowej torturze.
- Będę.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - zeszłam z niego i chciałam udać się z powrotem do jego pokoju, ale złapał mnie za nogę. Więc znów leżałam na ziemi. Szybkim ruchem przekręciłam się tak by leżeć na plecach.
- Miałeś być grzeczny! - chciałam znów zacząć go łaskotać, ale mnie wyprzedził chwytając moje nadgarstki i przyciskając je do ziemi po obu stronach mojej głowy.
- Puść.
- Nie.
- Puść.
- Nie.
- Puść.
- Nie. Wiesz, że mogę tak do rana. - przewróciłam teatralnie oczami.
- Czego chcesz?
- Hm... Pomyślmy. - powiedział zbliżając swoją twarz do mojej. Delikatnie musnął swoimi wargami moje, by po chwili brutalnie się w nie wpić.
- Ooo... jacy oni są romantyczni. - usłyszałam głos Eleanor? Ona też tu jest? - Też byś mógł taki być. - oderwaliśmy się od siebie z Loczkiem i zachichotaliśmy.
- Ej, tobie by się nie chciało biegać za mną po całym domu? - tłumaczył się Lou.
- No w sumie racja. - potwierdziła, a my zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać. Po kilku minutach zaczął doskwierać mi ból w moich nogach i brzuchu, bo Harry cały czas na mnie siedział. Chudy to ty tak bardzo nie jesteś.
- Hazz. Zejdź ze mnie, chyba, że chcesz, abym miała amputowane nogi. - powiedziałam, a on zaczął chichotać.
- A co z tego będę miał?
- No nie wiem. Twoja dziewczyna będzie mieć nogi i nie biedzie niepełnosprawne? To nie jest wystarczający powód? - zapytałam retorycznie.
- Buziak wystarczy. - odparł pokazując na swój policzek. Gdy już miałam dać mu tego wymarzonego buziaka, chłopak odwrócił głowę w wyniku czego kolejny raz tego dnia się pocałowaliśmy.
- Nie za dobrze masz? A teraz schodź! - krzyknęłam, gdy się od siebie oderwaliśmy. Styles wykonał moje polecenie, a ja zaczęłam poruszać ścierpniętymi nogami. Nie nawiedzę tego uczucia.
- Vicky, możemy pogadać? - zapytał niespodziewanie blondynek. Ja pierdziele!
- Yyy... Ja... Jasne. Pytaj. - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że nie to ma na myśli.
- Na osobności. W cztery oczy. - Kurczę! Boję się trochę tego, o co może się zapytać blondynek... Ruszyłam za nim do jego pokoju. Droga coraz bardziej się dłużyła, a ja w głowie tworzyłam najgorsze scenariusze.  Horan przepuścił mnie w drzwiach, po czym wygodnie rozłożył się na swoim łóżku. Ja dalej zdezorientowana i przestraszona stałam po środku pokoju.
- To o czym chciałeś ze mną porozmawiać? - niepewnie zapytałam.
- Um.. O Harrym i o Zayn'ie.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - odparłam wymijająco.
- Wiesz, że go ranisz? - tak, jasne... On ma inną! Nie powiedział ci jeszcze?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- A Harry? Jesteś z nim szczęśliwa? - nawet nie wiesz jak bardzo. Czujecie ten sarkazm? Lubie Hazzę, ale tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nic więcej. Już miałam odpowiadać, ale przerwał mi dzwoniący telefon Niall'a.
- Odbierz. - powiedziałam, a on wykonał moje polecenie.
- Hallo. Tak, jest. Płaczesz? Co się stało? Al... - popatrzyłam na niego pytającym spojrzeniem. - Amy. - odpowiedział na moje nie zadane pytanie, a moje oczy zaszły łzami. Szybko spuściłam głowę, chowając twarz w swoich włosach. - Co się stało?
- Płakała? - zapytałam.
- Tak. Powiedz co się stało. - wow. Amy płacze. Przez ciebie! Ona prawie nigdy nie płacze! Widziałam tylko dwa razy jak płakała. To było przy moich nieudanych próbach samobójczych.
- To moja wina. - z moich oczu ponownie popłynęły łzy. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach. Blondyn od razu wstał i mnie przytulił. - Ona nigdy nie płacze. - powiedziałam przez łzy.
- Ciiiś..
- Nialler. Czujesz coś do niej? Widzę jak na nią patrzysz. - powiedziałam spoglądając w jego oczy.
- Tak... Chyba tak... A co to ma do rzeczy?
- Bo pokłóciłyśmy się  praktycznie przez Ciebie.
- Przeze mnie? Niby jak? Przecież ty masz Harrego. - powiedział wyraźnie zdziwiony.
- Oh, nie o to chodzi. To było tak, że... - i po raz kolejny tego wieczoru skróciłam moja kłótnie z Am.
- No nieźle. Serio ci tak powiedziała? - w odpowiedzi kiwnęłam głową i wtuliłam się w niego.
- Niall powiedz mi kiedy idz.... - O ja pierdziele!

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz