Rozdział 27

673 43 3
                                    

*** Oczami Victorii ***

( następny dzień )

*** 2,5 godziny do gali ( ok. godz. 15.30 ) ***


- Victoria! Otwórz te drzwi! - krzyczała i waliła w drewno Amy. Nie dziwie się jej. Jest godzina 15.30. O tej porze powinnyśmy być w domu chłopaków i przygotowywać się do gali, jednak ja zamknęłam się w pokoju. Mądra ja. - pomyślałam.

- Vicky, chłopaki już czekają przed domem - powiedziała. Podeszłam do okna i odsunęłam firankę. Miała rację, czarne BMW stało na podjeździe. Na miejscu kierowcy był Zayn, a pasażera Niall. 

- Vicky, bo się obrażę... - odparła zrezygnowana.
- I tak tego nie zrobisz?
- A chcesz się przekonać? - niechętnie otworzyłam drzwi i chwyciłam torebkę i kurtkę. 

- Wreszcie! - krzyknęła, a ja się zaśmiałam i pokręciłam głową.
- Stwierdzam, że jesteś nienormalna.
- Skapłaś się w porę. - powiedziała z uśmiechem na twarzy - Chodź już, bo chłopaki dzwonili do mnie już kilka razy - dodała i pociągnęła mnie w stronę schodów. Przy wyjściu czekali na nas rodzice blondynki.
- Dziewczyny uważajcie na siebie... - zaczęła Susan, ale moja przyjaciółka jej przerwała.
- Mamo.. - mruknęła, a ja ją szturchnęłam łokciem.
- Oczywiście, będziemy uważać - odparłam w jej stronę, na co ona się uśmiechnęła. Oboje do nas podeszli i przytulili.
- Dobra idźcie już, bo na pewno chłopaki stracą cierpliwość - powiedział James. Szybko na swoje nogi ubrałyśmy buty i wyszłyśmy przed dom. Niall i Zayn, gdy nas zobaczyli wyszli z auta.
- Jeju ile można czekać - zaczął narzekać blondynek.
- To nie do mnie pretensje tylko do Vic - broniła się Amanda. Podeszłam do Horanka i go przytuliłam.
- Oj, już się nie gniewaj - mruknęłam w zagłębienie nad obojczykiem.
- Dobra dość tych przytulasów. Jedźmy, bo Liam mówi, że Danielle i El są wkurzone, bo boją się, że nie zdążą się wyrobić - oznajmił mulat.

- Dobra jedźmy już - zgodziłam się i zajęliśmy miejsca w samochodzie.
Po 15 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Przekroczyliśmy próg i wpadły na nas dwie osoby.
- Dziewczyny! Jesteście! Chodźcie - krzyknęła Dan i pociągnęła mnie schodami na górę. To samo stało się z Amy. Weszłyśmy do jakiegoś, jeszcze mi nieznanego pokoju.
- Czyj to jest  pokój? - zapytałam zaciekawiona. W pomieszczeni panował porządek w porównaniu z innymi pokojami. Może to sypialnia jednej z dziewczyn.
- Liam'a - odpowiedziała Danielle, kładąc na łóżko nasze sukienki. ( Zostawiliśmy je wczoraj u chłopaków, aby nie brać ich dzisiaj, ponieważ i tak tutaj się przygotowujemy. )
- I on nas tu wpuścił? - zdziwiła się blondynka. Co jak co, ale gdy ja byłabym chłopakiem, to nie wpuściłabym czterech dziewcząt na dwie godziny do swojego pokoju.
- No tak, ale miałyśmy przestać siedzieć im na głowie, a poza tym Dan zna dobre sposoby na przekonywanie - odpowiedziała El i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili się opanowałyśmy.
- Dobra dziewczyny, mamy niecałe dwie godziny na wyszykowanie się i znając życie będzie trzeba pomóc chłopakom - odparła lokowata.
- Zaczynajmy! - krzyknęła Am i wzięłyśmy się do pracy. Na początku zabrałyśmy się za fryzury. Danielle miała wyprostowanie i rozpuszczone. Eleonor zakręcone i lekko spięte z tyłu, tak samo jak Amanda. Natomiast ja pofalowane i przerzucone na prawą stronę. Następnie makijażem zajęła się Eleonor. Trzeba przyznać, że zrobiła to ślicznie, ale jak ona to stwierdziła? "To wszystko dlatego, że chodzę na pokazy i tam się troszeczkę uczę i patrzę ". Po ponad godzinie wszystko było gotowe. Wystarczyło tylko założyć sukienki i dodatki i jesteśmy gotowe do wyjścia. Postanowiłyśmy iść pomóc chłopakom, bo znając ich jeszcze nic nie zdziałali. Zeszłyśmy na dół i zobaczyłyśmy, że chłopaki siedzą na kanapie i oglądają mecz.
- Kto gra? - zapytałam zaciekawiona. Tak interesuję się piłką nożną. Trochę dziwne, no ale cóż.
- Real Madryt i Bayern Monachium rewanż - odpowiedział Harry jakby zahipnotyzowany patrząc się na ekran telewizora.
- To już jest półfinał Ligii Mistrzów?! - krzyknęłam, a wszyscy się na mnie popatrzyli. Louis kiwną twierdząco głową.
- O ja pierdziele! Serio? Jaki wynik?
- Na razie remis 1:1.
- Co? - zerknęłam na ekran. Rzeczywiście, ale była już 82 minuta!
- A jaki był wynik w pierwszym meczu? Bo też nie oglądałam.
- Też remis.
- Kurwa. - wcisnęłam się na wolne miejsce na kanapie i zaczęłam oglądać.
- To ty lubisz piłkę nożną?! - zdziwił się Niall
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - odpowiedziałam.
- A za kim jesteś?
- Oczywiście, że za Królewskimi.
- Moja krew - powiedział Tommo.
- Ejj ! Musicie się zbierać ! - krzyknęła El, a my zaczęliśmy ją uciszać.
- Podaj Ronaldo, podaj Ronaldo! - krzyczałam do telewizora. Di Maria podał mu, a Portugalczyk wykonał strzał na bramkę i trafił, ale sędzia oznajmił, iż był spalony.
- Sam jesteś, kurwa spalony! Kup sobie kurwa soczewki! - krzyknęłam, a dziewczyny zaczęły się śmiać. Na telewizorze pojawiła się powtórka akcji i rzeczywiście nie było spalonego, co potwierdził prowadzący.
- To ty wiesz co to jest spalony?! - zapytał ponownie Horan.
- Nialler, bądź cicho - powiedziałam w jego stronę. Był rzut rożny dla Realu. Ostatnia szansa na wygranie meczu, albo wszystko rozstrzygną rzuty karne, kto wejdzie do finału. Piłka podana w pole karne, zamieszanie koło bramki, główką uderza Ramos i...
- GOOL ! - krzyknęliśmy wszyscy na cały pokój. W telewizorze zaczął mówić prezenter.
- Gol Sergio Ramos'a i awans Realu Madrid do finału, w którym zag.. - nie dane nam było usłyszeć, bo Amy zgasiła telewizor.
- Ej! - krzyknęliśmy równocześnie.
- Oglądnęliście mecz, a teraz marsz się ubrać - powiedziała w stronę chłopaków, a ja zaczęłam się z nich śmiać. - Victorio, to dotyczyło także ciebie - dodała.
- Ile mamy czasu?- zapytał Harry.
- Dokładnie 20 minut - odpowiedziała, po czym pociągnęła mnie z powrotem do pokoju Liam'a. Ubrałyśmy sukienki i poprawiłyśmy makijaże i fryzury. W międzyczasie do pomieszczenia wszedł Liaś i zabrał swój garnitur.
- Pięknie wyglądasz - mruknął w stronę Dan, a ona się zarumieniła.
- Dziękuje - gdy to powiedziała, pocałowali się.
- A my już ładnie nie wyglądamy? - zapytała z udawanym żalem w głosie Amy.
- Oczywiście, że też, ale moje słoneczko jest najpiękniejsze na świecie - po tych słowach brunetka jeszcze bardziej poczerwieniała. Payne cmoknął ją w policzek i wybiegł z pokoju.
- Oooo jaki on jest słodki - odparła El.
- Dobra, ja idę zobaczyć co z chłopakami - oznajmiła i zeszłam na dół. W salonie Harry stał bez koszulki i za czymś się rozglądał.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz