Rozdział 104

371 15 2
                                    


Święta Bożego Narodzenia to zdecydowanie jeden z najbardziej wyczekiwanych okresów w ciągu całego roku. Mimo, iż poprzedza go wiele przygotowań, to wszyscy podekscytowani zasiądą przy wigilijnym stole, zapełnionym przepysznymi, domowymi potrawami i spędzą mile czas, by następnie wręczyć drobne prezenty, które wywołają uśmiech na twarzach rodziny, przyjaciół czy wybranków serc. Ja również czekałam na ten czas z niecierpliwością. Wigilia miała się odbyć w domku chłopaków, czyli tam gdzie w tamtym roku. Wraz z dziewczynami pojechałyśmy tam trochę wcześniej, żeby się ze wszystkim wyrobić, ponieważ chłopaki mieli przyjechać od razu na Wigilię, wiec nie mieli jak nam pomóc. W międzyczasie do domu przyjeżdżali członkowie wszystkich rodzin, przez co robiło się coraz bardziej nastrojowo i świątecznie, co uwielbiałam. Przypominało mi to moje święta za czasów wczesnej młodości, gdy moja mam żyła i wszystko było zupełnie normalne. Wtedy uwielbiałam Boże Narodzenie, i dzięki tym wszystkim ludziom znowu je pokochałam.

- Victoria, chodź pomożesz mi ubrać choinkę! - usłyszałam podekscytowany głos Amandy, która weszła do mojego pokoju, a na jej twarzy widniał ogromny uśmiech. Akurat skończyłam pakować prezenty, więc zostawiłam je na stole i poszłam za blondynką do salonu. Na szczęście wszystkie ozdoby były już na miejscu, więc nie trzeba było ich targać z piwnicy, za co podziękowałam w duchu osobie, która to zrobiła. Po kolei zawieszałyśmy wszystko na choince, śmiejąc się co chwilę, gdy bombki wypadały nam z rąk lub gdy choinka kuła nas po rękach. Wszystko szło nam dość sprawnie, jednak mój niski wzrost dał o sobie znać, kiedy chciałam zawiesić bombkę na jednej z wyższych gałązek, jednak nie dostawałam. Już miałam zrezygnować i iść po krzesło, ale na moich biodrach pojawiły się czyjeś ręce, które podniosły mnie lekko do góry. Zadowolona, że powiesiłam w końcu ta przeklętą ozdobę, odwróciłam się, by podziękować, jednak gdy zobaczyłam kto za mną stoi, to pudełko po bańkach wypadło mi z rąk i upadło na podłogę.

- Tęskniłem, aniele. - usłyszałam jego głos, czując jak moje serce jak i oddech przyspiesza.Tęskniłam za nim. Zayn ostrożnie postawił mnie na ziemi, a ja od razu się do niego przytuliłam. Brakowało mi go. Jego ramiona szczelnie owinęły się wokół mojego ciała, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że on tutaj jest, a to nie jest żadna iluzja. Kocham go. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum z przymkniętymi powiekami, a uśmiech pojawił się na moich ustach. Poczułam szczęście. Jego palce miękko przesuwały się po materiale mojej białej koszulki. - Mam nadzieję, że drobna niespodzianka się udała. Wesołych świąt, kochanie. - wyszeptał mi do ucha, a ja się odsunęłam, chwyciłam go za kark i nie czekając ani chwili dłużej, żarliwie pocałowałam. Zayn uśmiechnął się przez pocałunek i mocniej wbił palce na mojej tali, przez co dreszcze przeszyły moje ciało na wylot. Czułam jak energia rozpierała mnie od wewnątrz i wszystko stawało się coraz bardziej kolorowe.

- Lepszej zrobić nie mogłeś. - zaśmiałam się, a on oparł się czołem o moje. Jego oczy były wpatrzone tylko we mnie i musicie mi uwierzyć, że ledwo stałam o własnych siłach, gdy czułam go przy sobie.

- Victoria? Z kim ty rozmawiasz? - zapytała Amy, wychodząc zza choinki. Za nią zauważyłam Nialla, który przytulił zdezorientowaną blondynkę od tyłu, na co ona głośnio pisnęła. Zayn chwycił mnie za rękę i ignorując wszystkich pociągnął mnie do naszej sypialni, w której panowała kompletna cisza. Ułożył się na łóżku i przyciągnął moje ciało do swojego. Moje mięśnie się rozluźniły, jednak krew szalała w moich żyłach.

- Brakowało mi tego. - szepnął mi na ucho, przerywając krótką chwilę ciszy. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w melodię, jaką było bicie jego serca. Zayn co kilka chwil składał drobny pocałunek na moim czole, nosie, czy obojczyku.

- Niemalże zapomniałam jakie to jest uczucie mieć ciebie przy sobie. - przyznałam, a Zayn złączył nasze dłonie i uniósł je do góry przyglądając im się. Drugą ręką kreślił różne wzorki na moich plecach. Po chwili puścił moją dłoń i chwycił delikatnie druga rękę, głaszcząc moje przedramię. - Zayn. - jęknęłam, gdy zorientowałam się jaki ma w tym cel - sprawdzał, czy na mojej skórze nie pojawiły się nowe rany. - Było mi bez ciebie ciężko, to prawda. - zaczęłam, na co poczułam jak jego mięśnie się spinają. - Jednak możesz być spokojny, nie zrobiłam tego i nie zamierzam, obiecałam ci to w Mediolanie. Skończyłam z tym raz na dobre, dla ciebie i przez ciebie. - powiedziałam pewnym tonem, patrząc w jego złote oczy. Przybliżyłam się do niego twarzą, a on otarł swój nos o mój. Ułożył dłonie na moich biodrach, ścisnął je i posadził mnie na swoich udach. Zachichotałam i oparłam się rękami o jego klatkę piersiową, po czym Zayn się podniósł, zmniejszając dystans między nami. W tym samym momencie drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły i stanęła w nich mama Zayna.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz