Rozdział 135

227 17 14
                                    

Opis na życzenie :D

ps. Jutro wpadnie dużo!


Harry westchnął i chwycił za telefon. Napisał do Louis'a, za ile będzie. Miał on przywieść pizzę, na którą tak bardzo miał ochotę. Może (ale tylko odrobinę) był napalony, ale to była inna sprawa. Byli tyle lat razem, ale nigdy się sobą nie znudzili. 

Kiedy usłyszał dźwięk nadjeżdżającego auta, niemal podskoczył na swoim miejscu i już tutaj czuł ten cudowny zapach pizzy. Kochał to. 

Teraz był spokój w domu - Tom też gdzieś wybył, nawet się go nie pytał gdzie. Gdyby tylko Louis tutaj był, zrobiłby cały wywiad. Czasami się cieszył, że jego dzieci wybierały takie momenty na jakiekolwiek rozmowy czy wyjścia, jak ich drugiego ojca nie było. 

— Już jestem, Hazz!

— Ściągaj buty albo będziesz robić za mopa! Nie po to się męczyłem i myłem te płytki! — Krzyknął zanim obrócił się w stronę korytarza. Louis był przewidywalny. — A jak mi już zabrudziłeś podłogę...

— Nie pobrudziłem! Nie marudź! Pół miasta jechałem po tą pizzę. Więc zamknij się i wpierdalają ją.

Harry prychnął pod nosem, ale i tak przyjął karton i odłożył go na stolik. Zjadł pierwszy kawałek w ekspresowym tempie. Spojrzał na swojego męża i uśmiechnął się do niego. 

— Lou... — Przybliżył się i położył rękę na jego udzie. — Mam większą ochotę na coś innego niż na pizzę... Co ty na to?

Szatyn pociągnął za koszulkę swojego męża, aby móc go pocałować, ale zaraz przypomniał sobie o czymś naprawdę bardzo ważnym. Najpierw chciał nakręcić Harry'ego dostatecznie mocno. Pociągnął za jego włosy przez co brunet jęknął prosto w usta Louis'a. Odsunął się nieznacznie od niego.

— Skarbie... Muszę iść po lubrykant. Musisz mnie na chwilę puścić...

— A nie możemy bez? — Jęknął protestacyjnie i zesunął się z jego kolan. — Louis...

— Za chwilę wrócę, skarbie.

Wstał i poszedł do sypialni, gdzie miał specjalnie uszykowaną kartkę na tą okazję. Przecież obiecał, że to zrobi. Zaśmiał się pod nosem i poprawił trochę spodnie. Spojrzał jeszcze raz na to. Wielki napisz "SEKS" był napisany czerwonym markerem.

Kiedy wrócił do salonu, z całych sił powstrzymywał śmiech. Ale kiedy podał mu to, wybuchnął takim śmiechem, że niemal przewrócił się. 

— Co to jest?

— Mówiłem ci, że dam ci kartkę, jak będziesz chciał seksu.


My Bitches 5 → larry, muke, cashton, ziallam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz