156. Niezapomniana noc

1.6K 99 16
                                    

- "Tańczysz?" - to pytanie rozległo się tuż przy twoim prawym uchu tak nagle, że aż pisnęłaś, podskakując o kilka centymetrów, co zapewne musiało dość komicznie wyglądać.
Starając się opanować palpitację serca spowodowaną przestrachem oraz faktem, że doskonale znałaś ten głos, odwróciłaś się ciut niepewnie do swojego rozmówcy i niemal natychmiast utonęłaś w błękicie jego oczu.
- W tej chwili nie — odparłaś mało inteligentnie, w myślach właśnie popełniając harakiri za tę idiotyczną odpowiedź. Ale on roześmiał się tylko i to w taki sposób, że natychmiast zmiękły ci kolana.
- Teraz też, bo całkiem ładnie kręcisz tym zgrabnym tyłeczkiem — powiedział nisko, szczerząc się rozbrajająco.
- Dość tani ten twój podryw — odparłaś.
- Ale działa, bo nie możesz oderwać ode mnie wzroku — zachichotał, podając mi dłoń. - Ja nie gryzę... No, chyba że mnie poprosisz...
- Głupek — skwitowałaś go krótko, dając się poprowadzić na parkiet. Po chwili niemal uderzyłaś nosem w jego twardą klatę, gdy przyciągnął się do siebie, obejmując w talii. Jęknęłaś w duchu, czując jego mięśnie.
- Jestem Sebastian! - nieomal krzyknął ci do ucha, byś mogła go usłyszeć poprzez dudniącą muzykę, a ciebie owionął jego boski zapach.
- Jestem T.I. I doskonale wiem, kim jesteś!
- I jeszcze nie zemdlałaś? - zaśmiał się, poruszając się po parkiecie z gracją zawodowego tancerza.
- A powinnam?
- Mogłabyś. Miałbym wtedy szansę na uratowanie cię metodą usta-usta — poruszył sugestywnie brwiami. Pokręciłaś głową, nieco zdegustowana jego zachowaniem.
- To, co... Dam ci się teraz pocałować, potem zaciągniesz mnie do łóżka i przelecisz tak, że przez tydzień nie siądę na tyłku, a po wszystkim znikniesz, zapominając, że kiedykolwiek istniałam? - zapytałaś z ironią.
- Naprawdę aż tak nisko mnie oceniasz?
- Powiedz mi, że się mylę... - wzruszyłam ramionami. Cała ta konwersacja nie miała najmniejszego wpływu na wasz taniec, choć twoje buty niestety okazały się niezbyt odpowiednie do tego typu aktywności.
- Nie jestem jak większość moich kolegów po fachu. Nie zamierzam cię zaliczyć i spieprzyć.
- W takim razie oświeć mnie. Jaki jest twój plan?
- Poznać cię i dobrze się razem bawić. Jesteśmy w takim miejscu, że paparazzi nam nie grożą. Poza tym mam wakacje, wreszcie zasłużony odpoczynek, więc dlaczego nie mogę się bawić? - wyszczerzył się radośnie, gdy DJ puścił kolejny kawałek, bardziej zbliżony do samby. Biodra Sebastiana natychmiast poszły w ruch, zaczął się o ciebie ocierać w takt płynącej z głośników muzyki. Przygryzłaś wargę, starając się dotrzymać mu kroku. Ten dupek naprawdę świetnie tańczył.
- Dlaczego akurat ja? - zapytałaś na przydechu, gdy odgiął cię w tańcu, bezczelnie i z szerokim uśmiechem zaglądając ci w dekolt.
- Bo jesteś bardzo w moim typie — wymruczał ci do ucha w tak uwodzicielski sposób, że musiałaś się złapać jego koszulki, by nie upaść, gdy nogi odmówiły ci posłuszeństwa. Roześmiał się, trzymając cię mocno i nawet ciut podnosząc nad podłogę. Wasze oczy spotkały się na jednym poziomie.
- Cholera — jęknęłaś cicho, drżąc, co na pewno nie uszło jego uwadze.
- Coś mówiłaś? - oblizał usta koniuszkiem języka.
- Że mnie rozpraszasz — mruknęłaś mu do ucha.
- To dobrze. Jest przyjemniej. Chodź, napijemy się.
Wciąż kołysząc się w rytm muzyki, ruszyliście do baru. Dłoń Sebastiana przez cały czas znajdowała się na twoich plecach, niewiele powyżej tyłka.
- Co pijesz? - zapytał, gdy już zajęliście miejsca na wysokich stołkach.
- Oprócz czystej wódki, to prawie każdy alkohol. Nie musi być słaby.
- Krwawa Mary?
Pokręciłaś przecząco głową, uśmiechając się lekko.
- Podziękuję, nie cierpię tego typu pomidorów. Ale może być Malibu z colą.
- Jasne, szefowo — posłał ci oczko, po czym zwrócił się do kelnera z zamówieniem. - Więc opowiadaj.
- Ale co? - zrobiłaś głupią minę, popijając słodkiego drinka, którego właśnie otrzymałaś.
- Dla której agencji pracujesz i jak idzie ci sesja?
- Sądzisz, że jestem modelką? - zaśmiałaś się.
- A nie jesteś?
- W żadnym wypadku.
Gwizdnął cicho.
- Bardzo się dziwię. Masz idealną figurę. No nic, w takim razie co tu robisz?
- Relaksuję się. Jestem na wakacjach, tak samo, jak ty.
- Rozumiem... W takim razie za naszą przyjemną znajomość — pochylił się, muskając ustami płatek twojego ucha, od czego natychmiast przeszedł cię dreszcz.
- Za znajomość — odparłaś, upijając łyk. - I dziękuję za komplement — delikatnie przygryzłaś wargę.
- Zrób tak jeszcze raz, a sam cię w nią ugryzę — niemal warknął, wpatrując się w twoje usta.
- Jestem pewna, że świetnie całujesz — powiedziałaś, widząc z przyjemnością, jak na twoje słowa wciągnął gwałtownie powietrze. - Ale dajmy sobie jeszcze trochę czasu. Sam powiedziałeś, że chcesz mnie lepiej poznać.
- Idealnie. Myślę, że wkrótce przekonasz się o wielu moich talentach — pogładził cię po policzku. Na moment przymknęlas oczy, rozkoszując się ciepłem jego dłoni.
- Jak na razie wiem, że jesteś świetnym tancerzem. No i całkiem dobrze wychodzi ci ten podryw — wyszeptałaś mu do ucha, ponownie odurzając się jego zapachem. - "One million"?
- Perfumy? Owszem — wyszczerzył się, patrząc ci w oczy. Przeniosłaś spojrzenie na jego wargi i ponownie oblizałaś swoje. - Chcesz je poczuć? Mogą być wszędzie na twoim ciele...
- Później...
- Ciekawy jestem, na jak długo starczy ci jeszcze tego samozaparcia. Doskonale widzę, jak na ciebie działam, mała,
- Ty naprawdę chcesz tylko seksu, prawda? - zapytałaś cicho.
- Nie. To znaczy w tej chwili owszem, bo moje spodnie zaraz mi zapewne pękną, ale jak mówiłem, to nie znaczy wcale, że zaraz potem cię rzucę. Mam miesiąc urlopu, dajmy sobie ten czas, ok?
- Dobra — zgodziłaś się, czując, jak serce wali ci z podniecenia.
- Świetnie — cmoknął cię w policzek. - A teraz na parkiet, ślicznotko. Poszalejmy...

Przewróciłaś się na drugi bok i uderzyłaś ręką w coś twardego i ciepłego. Coś, co jęknęło głośno, gdy się z nim zderzyłaś.
- Dlaczego mnie bijesz? - usłyszałaś zaspany głos Sebastiana. Natychmiast oprzytomniałaś, wyskakując z łóżka i widząc rozwalonego w nim Stana.
- Co ty tu robisz?! - wrzasnęłaś.
- Dochodzę do siebie po zajebistej nocy — wymruczał, spoglądając na ciebie i szczerząc się głupio. - Cudny widok. Mogę mieć taki co rano...
Spojrzałaś w dół i odkryłaś, że jesteś kompletnie naga. Czym prędzej chwyciłaś leżący na fotelu koc i okręciłaś się nim szczelnie.
- Nie gap się! - warknęłaś coraz bardziej przerażona całą sytuacją. Przespałaś się z aktorem! Po prostu zajebiście...
- Będę, poza tym w nocy widziałem i czułem wszystko. Nie zaskoczysz mnie niczym, T.I. - zaśmiał się, również wstając, czym zaprezentował ci swoją erekcję. Jęknęłaś, siadając sobie ciężko na łóżku. Ukryłaś twarz w dłoniach, zastanawiając się, co dalej.
- Chodź pod prysznic, mała — powiedział, niespodziewanie biorąc cię na ręce. Pisnęłaś zaskoczona, otwierając oczy. - Czeka nas dzisiaj moc atrakcji. Poza tym ten wieczór cholernie mi się podobał...
No a skoro jemu, to i tobie.

Marvel one shots |ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz